Wiersze [Proces, Ojcowie Kościoła]

Agnieszka Rautman-Szczepańska

 

 

Wiersze z cyklu Szepty szumy

 

 

Proces

 

jestem ciało

dlatego mówili że grzech

jestem dzikość

więc chcieli mnie ośmieszyć

jestem siła

posądzili o czary

 

wzbiera we mnie wiedźmy szloch

we wszystkich połkniętych księżycach

w każdej kropli utraconej krwi

żal za oszukaną młodością

 

teraz gdy w kurzych łapkach

rodzi się moja moc

słyszę wreszcie echa prababek

moja siła sięga daleko wstecz

aż do ery sprzed rycerzy chrystusa

 

budzi się we mnie czarownic krzyk

nagim ostrzem przecina sznury

którymi spętali mi umysł

 

zaklęcia matki ziemi kiełkują mądrością

chociaż myśleli że na lekcjach religii

starli je w proch

nie jestem żebrem Adama

 

pulsuje we mnie

zapomnianych bogiń śpiew

dotarł do mnie łańcuchem pępowin

pomimo zbrodni inkwizytorów

 

i nic już go nie zagłuszy

 

dojrzewa świadomością

nabrzmiewa odwagą

 

jestem piękno

jestem mądrość

 

i rodzę kolejną czarownicę

 

 

Ojcowie Kościoła

 

mężczyźni z kompleksem Edypa wymazali pamięć bogini matki.

Aszera miała za dużą pupę i zbyt obfite piersi,

ciężko to było wytrzymać.

 

Bóg Ojciec wystarczy do stworzenia życia, stwierdzili

a wszyscy Adamowie przytaknęli,

ale w sumie to jakąś rozrywką by nie pogardzili.

 

Ewa była jednak dla nich za mądra,

w końcu wcześniej zjadła ten owoc, od którego się wie.

Pomówili ją o zbrodnie przeciwko ludzkości

i do dziś jej nienawidzą, chyba dlatego, że poczęcie z żebra

jednak się nie przyjęło i byli zmuszeni rozdziewiczać boginie.

 

Dla ratowania wizerunku, męski bóg potrzebował syna.

Niestety ktoś musiał go urodzić,

ale Mesjasz ze spermy był nie do pomyślenia,

więc wmówili Maryi dziecko w brzuch Duchem Świętym.

Odtąd – choć szanowali surogatkę –

było ich w trójcy jedynej prawdziwej trzech chłopa,

ot, zwyczajna patchworkowa rodzina.

 

Syn chciał coś zmienić, gdy się zakochał,

ale mu małżonkę wywalili z kościoła,

bo przecież wariatka i do tego prostytutka.

 

Wszystkie one takie same, te czarownice,

niech im ogień słuszną śmiercią będzie.

Ojcom Kościoła ta magia w głowie się nie mieści

mogłaby zaprzeczyć ich wielkości:

oto kobiety potrafią bogów urodzić

i jeszcze własnym mlekiem karmić.

 

A bogowie najwyraźniej nie radzą sobie z faktem

że przyszli na ten świat przez pochwę.