Magdalena Kalinowska
retro
piszę z panią listy
one układają się
w wiersze, same
wybieram czułość
chociaż się boję
pani mnie widzi naprawdę
stanie w prawdzie niełatwe
choć już się zgadzam:
dobrze, dobrze
pokazać podbrzusze
zaufać
że mnie dotknie
chociaż nie dotknie
pogadanki
możemy iść na herbatę
myślę
jak odnieść się zwięźle
jestem prosta, trzymam postawę
a jednak się zachwycam
z dużą pewnością
stać w prawdzie i się nie bać
albo bać się i robić
odsłonić coś
lecz nie widzieć
pod zasłoną rumianą
jak jabłko we wrześniu
trzcina wątła na wietrze
giętka jak smyczek
w oddali szumi woda
już prawie ją słyszę
z innego kraju
chciałabym aby słowa miały dłonie
mogłabym wtedy czuć ciałem
to co piszę i może
nie bałabym się tak bardzo
uwierzyłabym że w moim języku
też tak można, że można
być ukochanym, objętym
jednym tylko słowem
jak kocem
w mroźną zimową noc
kiedy ogień rozpala się
i bierwiona zmieniają kolor