Wiersze [Na grani, Potas, Ogień]

Małgorzata Lebda

 

Na grani

Mgła, w niej obcy mężczyzna szuka słów:
wąsko w tym krajobrazie – mówi i rozgląda się.

Mgła, w niej blisko jest do śpiewu paszkota;
skrzypienia gałęzi grabu; szelestu kreta, który
właśnie przesuwa pysk ku powietrzu.

Potas

Szukam żywokostu na gnojówkę, po to, żeby pomidory
wydały dorodne owoce (potas), schodzę w stronę jarów.

Na polanie tuż nad potokami dostrzegam – w ruchu – ciała
zwierząt: białe kupry sterczą ku niebu. Jeleniowate wyszły
z lasu.

To co płoche, każe mi znaleźć schronienie, to co zachłanne
mówi: patrz, nie zatrzymuj się w tym.

Ogień

Wokoło starej chaty biel. Obudziła mnie noc,
może tylko po to, żebym podłożyła pod blachę,
podtrzymała ogień. Praca ognia jest tu taka jaką
pamiętam z rodzinnego domu: niestrudzona.
Pilnować ognia, w tym się sprawdzam.
Karmię.

Po co zamieszkujemy obce? By przekręcać klucze.
Przede wszystkim po to. I jeszcze: zatrzymywać
– w razie ciszy – zegary.