Jolanta Fainstein-Pasternak
***
drzemie na wzgórku młodym
ledwie zbiałokwiaconym
sennie falując
śniąc
miękkie południe na zielonej trawie
ozłocone efemerycznym dotykiem
matka zachodzi w ciążę
rodzi do oporu
bez grymasu i soków
ukorzenia się
ma milion mężów
pochłania ich wraz z nowym życiem
triumfalna celebrytka
pozwala podziwiać się gapiom
rytuał
muślinowy podmuch wiatru
porywa spoconą skórę szamanki
do tańca wokół ogniska
iskry domu umarłych
wskrzeszają ich
kołując nad pląsami zbawionych
największe oczy dziecka
ukradkiem chłoną zakazane myśli
wykuwając w pamięci swoje fatum
wybijany rytm jest krnąbrny
silniejszy od wiatru
tłucze
budząc umarłych
przedwcześnie dając początek
nowemu cyklowi