Dariusz Wojciechowski
Czytałem
Czytałem z pasją wszystkie kobiety,
które zbłądziły na mojej drodze,
przez krótką chwilę, by zbiec jak złodziej
w nocnym płaszczu gwiazd, w blasku komety.
Chłonąłem każde zdanie ich ciała.
Słowo za słowem leniwą rzeką
mistycznych doznań płynęło lekko…
Hmm… a każda kartka w mych dłoniach drżała.
Czytałem każdą z ich kropli potu
znaczącą ślady na miękkiej skórze.
A potem – dzikie uniesień burze
w chmurach pościeli, w promieniach włosów.
Czytałem rozkosz w wierszach oddechu…
Każdy był inny i brzmiał inaczej.
Szukałem w słowach ukrytych znaczeń,
w poezji oczu, w strofach uśmiechu.
Każda pachniała innym pragnieniem.
Wabiła w sidła, w sieć kobiecości,
tworzyła wszechświat z zimnej nicości,
była Boginią, moim Spełnieniem.
A dziś? Są one na półkach wspomnień…
Nawet nie wiem, gdzie stoi ten regał.
Zamknąłem drzwiczki, żebym nie zerkał,
nie dał się skusić, by przyszły po mnie.