Noworoczne Wierszowanie 2023

Ewa Mielczarek

Noworoczne Wierszowanie 2023

 

Czarnobiała pocztówka z Zielonej Góry (Grunbergu). Przedstawia ludzi na lodowisku. W tle widać dom.

Stało się już kilkuletnią, jakże piękną tradycją Biblioteki Norwida, by witać kolejny rok w nastrojowym poetyckim anturażu. Formuła wierszowanych spotkań poetów i sympatyków twórczości lirycznej zmieniała się na przestrzeni ostatnich lat, przybierając postać bądź to slamu poetyckiego, bądź turnieju jednego wiersza. Tegoroczna odsłona Noworocznego Wierszowania odbiegała konwencją od poprzednich, aranżowanych i prowadzonych przez poetów, Agnieszkę Ginko czy Roberta Rudiaka. Tym razem stworzenia programu przedsięwzięcia i poprowadzenia spotkania podjęła się Mirosława Szott, która zaproponowała, by kanwą wierszy stała się urokliwa przedwojenna pocztówka ze zbiorów znanego zielonogórskiego kolekcjonera-filokartysty Grzegorza Biszczanika. Pocztówka opatrzona napisem Grünberg i. Schl. z zaznaczoną ołówkiem datą 1907, ilustrująca liczną grupę łyżwiarzy w różnym wieku i w strojach z epoki szusujących po tafli lodowiska, była inspiracją do napisania wierszy noworocznych. Tego wdzięcznego zadania podjęło się aż 30 osób! Byli to twórcy z Zielonej Góry, okolic, a także licznie reprezentowane środowisko poetów gorzowskich. Odczytywaniu, a w niektórych przypadkach interpretacji z pamięci wierszy towarzyszyła przyjazna atmosfera, gromkie oklaski i duża serdeczność, która udzieliła się wszystkim uczestnikom. Prezentacja wierszy odbywała się w cyklach po dziesięć utworów. W antraktach czas umilał muzyką jazzową dwuosobowy zespół artystów – grający na pianinie Jakub Szymankiewicz i utalentowany wokalnie Jakub Wasielewski. Po kolejnym etapie prezentowanych wierszy wystąpiła Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk, redaktorka naczelna „Pegaza Lubuskiego”, zachęcając do publikacji, opowiadając o najnowszym numerze pisma, a także przywołując w ciepłych słowach obecnych na sali literatów reprezentujących gorzowskie środowisko literackie. Obecność tak wielu kręgów twórczych pokazała silną potrzebę wspólnych spotkań i integracji. Dodatkową atrakcją była „historia z przeszłości” Grzegorza Biszczanika o miejscu i realiach przedstawionych na archiwalnej pocztówce (obecnie ulica Źródlana), będącej inspiracją dla poetów.

Kończąc imprezę, Mirosława Szott zaprosiła dyrektorów obu lubuskich bibliotek, Andrzeja Bucka i Sławomira Szenwalda, do wylosowania nagród dla poetów biorących udział w Noworocznym Wierszowaniu. Korzystając z tak licznego audytorium, reprezentacja Stowarzyszenia Jeszcze Żywych Poetów wręczyła poetce Elżbiecie Brygidzie Kościusze-Wieczorek order Szczęsnej Podkowy, której pomysłodawcą był niezapomniany Jerzy Szewczyk.

Doktor Andrzej Buck przemawia przy mikrofonie. Za nim stoi MIrosława Szott

Podsumowując poetycki wieczór, warto podkreślić, że zaprezentowane teksty okazały się ciekawe, różnorodne, niekiedy zaskakujące, a zamysł opisu obrazu nieistniejącego już miejsca stał się pretekstem do wartościowych przeżyć. W dużej mierze ten nastrojowy wieczór, 26 stycznia, stał się prawdziwą ucztą duchową, dzięki świetnemu pomysłowi i sprawnemu prowadzeniu Mirosławy Szott oraz licznie zgromadzonej publiczności.

Mirosława Szott podaje mikrofon poetce

Poniżej zamieszczamy kilka wybranych utworów zaprezentowanych podczas Noworocznego Wierszowania.

                                  

Agnieszka Ginko

Łyżwy

Die Schlittschuhe

Gdzie są Twoje łyżwy, Gerdo?

– śmiał się, gdy ich zapomniała.

A mieli się ślizgać za Glasserplatz.

Śniegiem się bielą, bielą dachy.

Białe były jej biodra, czarne włosy,

białe piersi, czarne brwi,

biały oddech, czarny szept:

– uciekaj, uciekaj stąd.

Rosjanie wtaczali się, wtłaczali się w Grünberg.

Rotwein, Weißwein.

Szkło i krew.

Błąkał się w zaroślach, w zarostach,

przez góry, omszałe kamienie,

gdzieś uciekł, gdzieś się odnalazł.

Błąkał się po spisach przesiedlonych,

szukał jej w adresach przez Czerwony Krzyż.

Wo sind deine Schlittschuhe?

Gdzie są Twoje łyżwy, Gerdo?

 

 

Beata Patrycja Klary-Stachowiak

Poranna medytacja, czyli spojrzyj na życie innych, a ci się objawi

[ekfraza do pewnej widokówki]

Czas pochłania najdrobniejszy szczegół. Suknię z małą bufką,

detal sprzączki u spodni, złotą nitkę przeszytą w muślinowy

żabot, najmniejszą cekinkę, u gorsetu guzik.

To piórko z kapelusza kładzie się tu cieniem, za którym jakaś

dama ukrywała afekt. Nie musisz tego wiedzieć, ani też rozumieć.

Przeszłość nie istnieje, jest tylko pocztówką posłaną do świata

w każdym z możliwych języków, w każdej z możliwych ulic

gotową do czytania.

Czerń dobrze się wpisuje w ślad wędrówki ludzi. Co było nie

istnieje. Pomarło. Wyblakło. Spotkania przepadły. Lody się

stopiły. Tylko papier zaświadcza i oczy patrzących.

                                                                                         

Roman Habdas

 

Majowy obrazek zimowego kadru z Boonekampem w tle

(wiersz do pocztówki Grunberg – AD 1907)

 

Wystarczy podgrzać wyobraźnię mrużąc oczy.

Podpalić stertę suszu z zakątka kartki, a mróz

przekwitnie. Ruzc-zuck rozleje się płomień

wiosny.

…Kwitną łąki, jare faluje. Brzegami tatarak

i sity majowe. Seledyn liści serwuje cień.

Promieni dostatek, nad głowami mieszczek

parasolek słonecznych taniec. Dzieciarnia odbija

Ball. Staw unosi landszaft: kilka łódek, parę łabędzi.

A jeśli mocniej powieki docisnąć, rozbielą się stoły

nadbrzeżnej gospody. Oberkellnera serweta w dłoni,

piana cieknąca ściankami kufla i wlana doń ciemna,

ziołami podszyta, słodycz gorzkawa likieru

Wyobraźni dostatek. Gwaru aż nadto.

Jolanta Pytel

Mała dziewczynka

Mała dziewczynka w kusym płaszczyku

zagubiona w tłumie łyżwiarzy

nie pamięta drogi do domu

Marzy o ciepłych dłoniach Matki

o Ojcu który odszedł do nieba

Wyciąga rękę ale nikt nie patrzy

Mała dziewczynka szuka drogi

i nie wie

jeszcze nie wie

że dom już nie istnieje

                                                                                        

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dziewczyna na przekór światu

Wokół niej wirują pary.

Dzieci zaskakujące niebywałym uporem.

Panie w fikuśnych kapeluszach.

(Elegancja jest tu ważniejsza od wygody).

Młody człowiek, który odważył się

Po raz pierwszy chwycić swą towarzyszkę za rękę.

Udaje, że czerwone poliki

To efekt mrozu, nie zaś nieśmiałości.

Ale przecież mu to wybaczymy,

To jego pierwsza randka w życiu.

Tamta dziewczyna stoi pośród gwarnego tłumu.

Przed chwilą upadła.

Potem upadek zdarzył się drugi, trzeci

I czwarty raz. Boli.

Nie wie, co bardziej. Duma czy obite pośladki.

– Nie umiem jeździć na łyżwach! –

Krzyczy na cały głos, pokonując dławiący wstyd.

– Wariatka – mówią panie w kapeluszach.

– Sierota – śmieją się dzieci.

– To po co tu przyszłaś? – pyta złośliwie

Wybranka nieśmiałego chłopaka.

I tylko stojąca po środku tłumu dziewczyna wie,

Ile ten okrzyk kosztował ją sił.

I jak bardzo tych sił jej dodał.