Wiersze jak tatuaże
Natalia Sztegner-Jaskulska, Poezja dojrzewająca w słońcu, Wydawnictwo AD REM, Jelenia Góra 2022, 25 s.
Są takie debiuty, które przechodzą niepostrzeżenie przez świadomość literacką. Pojawiają się w literackim światku wręcz nieśmiało. Nie mają szeroko zakrojonej kampanii promocyjnej i w związku z tym wie o nich niewiele osób albo tylko te, które o niej wiedzieć mają. Warto wyłapywać takie rzeczy z zalewu literatury. Kiedy w końcu wpadł mi w ręce poetycki debiut Natalii Sztegner-Jaskulskiej Poezja dojrzewająca w słońcu, wydany nakładem jeleniogórskiego Wydawnictwa AD REM, wraz z lekturą zaczął wsączać się w myśli zupełnie nienachalnie, ale stanowczo.
Okładka (zaprojektowana przez Ewę Ogórek) jest nie tylko intrygująca, ale też w pewien sposób sugeruje treść: jest niebieska jak niebo, które symbolicznie „wlewa” się wszędzie. Ta niebieskość wygląda też jak barwnik, który się rozlewa wśród bieli. Niebieski to kolor smutku, ale też ukojenia. Biel natomiast kojarzy się z chmurami, niewinnością. Nie wiadomo, który kolor (niebieski czy biały) był pierwszy: jeden zaczyna powoli przenikać drugi. Białe plamy wyglądają trochę jak chmury. Na tym wszystkim widzimy z prawej strony szkice kwiatów. Wygląda to tak, jakby ktoś zrobił tatuaż na skórze o nieoczywistym kolorze. Taka skóra mogłaby mieć plamy od słońca, ale nie są to brązowe przebarwienia, tylko niebieskie. Jest to przecież Poezja dojrzewająca w słońcu, jak mówi tytuł.
Wewnątrz znajdziemy bardzo dużo odwołań do Boga: podmiot liryczny silnie zaznacza swą religijność. W życie podmiotu co rusz wsącza się to niebo z okładki. Nie bez bólu. Ale jest ono zarówno ratunkiem, jak i punktem odniesienia. Podobnie jak Bóg. Czytając tę poezję, skojarzyła mi się ona z wersami rapera Opała (a raperów często można nazwać współczesnymi poetami – tak, tak!) z utworu Niebo (z albumu Przestrzeń, 2023): „Odnajdziesz niebo, nad nami niebo/ jakbyśmy zlepili je z jednego snu/ w środku niczego, już niedaleko”. W poezji Sztegner-Jaskulskiej jest też obecna mimo wszystko niegasnąca nadzieja. Może mieć ona zabarwienie religijne, choć niekoniecznie. Jednak sam tom zadedykowany jest właśnie Bogu, a religia chrześcijańska niejako obiecuje (w uproszczeniu) po śmierci właśnie Niebo. Jest w tym tomie poetyckim także coś z charakteru poezji Jana Twardowskiego, któremu towarzyszyła przy odniesieniach do religii refleksja filozoficzna.
Z wierszy Natalii Sztegner-Jaskulskiej przebija emocjonalność. Może ona wydawać się momentami nieco naiwna, wręcz dziecięca, nie można jej jednak odmówić szczerości. W utworze Pragnienie dorosłości czytamy nawet: „Słodka naiwność stłumiona przez gorzki smak świata”. Podmiot doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego odczuwanie świata może zostać uznane za błahe. Jednak jest to niezwykle „czysta” wrażeniowość. Z kolejnych wersów przebija też duża wrażliwość i zmaganie z rzeczywistością, która nie jest przyjazna. Sama forma wierszy nie jest może do końca przekonująca, jednak wpisuje się w dzisiejszą konwencję poezji: każdy wers to zdanie. Zaczęte wielką literą, zakończone kropką. Zdarza się, że to zdanie rozlewa się na dwa wersy, przerzutnie są tu jednak raczej rzadkie.
Poezja dojrzewająca w słońcu przypomina potok myśli, zapisanych w konkretnym stanie emocjonalnym (najczęściej granicznym: rozpaczy, lęku, strachu, rozczarowania). Forma trąci nieco monodramem, nosi znamiona prozy. Wiersze są różnej długości: znajdziemy tu dłuższe formy (jak Uczucia czy Lęk wysokości), ale też zupełnie lapidarne (jak Wino czy Moment zguby). Czytając ten tom poetycki, odbędziemy podróż po różnych stanach emocjonalnych. Są tu zarówno chwile lekkości i uniesień: „Unoszę się i zatracam w tej beztrosce” (Letni obrazek), ale też zwątpienie i niemal odrzucenie rzeczywistości, jak w wierszu Niewyraźne: „Chodzę ulicami tego paskudnego miasta”. Ten bunt przypomina mi nastrój utworu Cool Kids of Death Niech wszystko spłonie (z płyty Cool Kids of Death, 2002): „Nienawidzę tego miasta/ tutaj szybko się umiera/ powiedziałaś żeby uciec/ powiedziałaś żeby teraz”. Krzysztof Ostrowski i Jakub Wandachowicz wylewają tutaj swoją niezgodę na ten świat. Wierszem Sztegner-Jaskulskiej utrzymanym w tym tonie jest Moment zguby: „Serce rozrywa ból/ Głowa pęka od natłoku myśli” – to jakby punkt kulminacyjny tomu. Minimum słów, maksimum przekazu.
Są w tej poezji obecne także momenty nadziei, powracania do dobrych wspomnień, zauważania niepowtarzalności chwil, jak czytamy np. w Potoku myśli kuchennych: „Każdego dnia kawa smakuje inaczej”. Często podmiot w poetycki sposób opisuje obrazy, które ma przed oczami – takie, które cały czas pozostają wyryte na matrycy pamięci, jak w Winie, gdzie „Butelka obok staje się towarzyszem podróży”. Można zaryzykować stwierdzenie, że Poezja dojrzewająca w słońcu jest świadectwem drogi uwalniania się od cierpienia. Ostatecznie w Debiucie, kończącym tom, znajdziemy wers „Blask z wnętrza”. Coś ostatecznie przebiło się na powierzchnię – i jest to zdecydowanie coś dobrego.
Warto wspomnieć, że każda strona tomiku ozdobiona jest delikatnym szkicem: kwiatów lub zakrzywionych linii. Na białej karcie istnienia pojawia się niewielki, subtelnie wykonany rysunek i ją naznacza. Nieodwracalnie zmienia tym samym jej wygląd. Podobnie jak z tatuażami, które nie tylko ozdabiają skórę, ale są też symbolami, których znaczenie najczęściej zna tylko osoba, nosząca pod skórą tusz w konkretnym kształcie i kolorze. Jednak osoba postronna mimowolnie będzie miała z takimi rysunkami na ciele jakieś skojarzenia. Podobnie jest z wierszami Sztegner-Jaskulskiej. Niby naiwne, a zostawiają w czytelniku ślad. Nie jest ich dużo, ale zostają w myślach, jak tusz pod skórą. Są uniwersalne, delikatne – szkicują całą masę uczuć, przelewających się przez człowieka, który nieustannie zmienia się, dojrzewa. W wierszach młodej lubuskiej poetki znajdziemy opowieść o tym, że słońce nie tylko wypala, ale jego energia też daje życie, które (nie bez trudności) sami kształtujemy.