Dopływy rzeki Odry
Marta Bąkiewicz, Literackie dorzecze Odry. Wokół narracji polskich i niemieckich twórców po 1945 roku, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Poznań 2024, 346 s.
Marta Bąkiewicz napisała i opublikowała w Wydawnictwie Naukowym UAM ważną i dobrą, i potrzebną dla świadomości kulturalno-społecznej (także naszego lubuskiego regionu) książkę pt. Literackie dorzecze Odry. Można rzec nie zwykłą książkę, ale duże 346-stronicowe dzieło, monografię fundamentalnego zjawiska przyrodniczego jako siły sprawczej, a w konsekwencji wieloznacznego artystycznie (najogólniej). Wydała „nowatorską pracę literaturoznawczą o nachyleniu kulturalno-społecznym” – jak pisze na czwartej stronie okładki prof. Leszek Żyliński, która to (chcę dodać) według prof. Małgorzaty Mikołajczak dotyczy „literackich przedstawień Odry w twórczości polskiej i niemieckiej po roku 1945”. Temat jest sprecyzowany, ale zarazem
bardzo szeroki. I nie sposób nie dostrzec ogromnego wysiłku poznawczego i poszukiwawczego, aby go zrealizować dla wykonania naukowego opisu. Autorka odkryła bogactwo zagadnień w krajobrazie literackim Polski i Niemiec. Ta dwutorowość uwagi ma tu ogromne znaczenie. Ustanawia bowiem wspólną treść zaprezentowanego tutaj dialogu. Zamysł udało się zrealizować. To z kolei podnosi rangę publikacji. Myślę, że mimo koniecznych trudów ten uniwersalny temat wyzwolił w autorce jakiś rodzaj szlachetnej fascynacji, przekładającej się na pietyzm w poszukiwaniach tekstowych, w przeprowadzaniu wywiadów i częściowo realizowanej dwujęzyczności publikacji. To jest niezwykłe. Mamy do czynienia z oglądem metaforycznego dorzecza – „dopływu” kulturowego (tak jak to widać na okładce według trafnego projektu Ewy Wąsowskiej), który jest ponawiany i przez pokolenia ujmowany właśnie z dwóch stron. W centrum jest stałe, ciągle to samo rzeczne, wodne zjawisko graniczne, czyli rzeka Odra, której nie sposób nie przypisać nawet znaczeń sacrum. Bąkiewicz w kolejnych rozdziałach odbywa zadziwiający poznawczy rejs. Tak na marginesie. Każde wielkie zjawisko przyrodnicze wzbudzało i wzbudza szczególne zainteresowanie i wywołuje postawy. Marta Bąkiewicz dokonała ich opisu, zgromadziła i poddała analizie wszelkie przykłady poetyckie i prozatorskie, i reportażowe, powstałe po 1945
roku. W takich ramach czasowych umieszcza swoje rozważania. Wystarczająco duża to przestrzeń. Naturalnym i oczywistym jest, że rzeka Odra, właśnie ze względu na jej znaczenie, z jednej strony domaga się definicji, prowokuje do takiej i okazuje się, że nie jest to definicja jedna ani jednolita, a z drugiej – jako niekwestionowana wartość wręcz przyczynia się do kreacji kulturowej, która sama w sobie przybiera postać zjawiska. Dla ludzi mieszkających w jej dorzeczu, bliższym czy nawet dalszym, są to sprawy o znaczeniu fundamentalnie inspirującym jako znaki i fakty symboliczne. Nie same w sobie ważne, ale i odnoszące się przecież do perspektywy gospodarczej i politycznej. Jest także Odra gwarantem tej życiodajnej sfery. Z tego powodu nurt literacki Odry niesie także dramatyczną historię, tu wielokrotnie przywoływaną w fabułach prozatorskich i reportażach. Nie jest więc bytem obojętnym. Ani pozbawionym wysiłku opisu i nazwania. Bo jest jego obraz obecny w najprzeróżniejszych formach i aspektach, od podania ludowego, kultywowanego zwyczaju czy przesądu po wysublimowany wiersz, w którym poetka Urszula Kozioł napisała, że przejawy Odry „wciągają mnie w swój sekretny nurt, w swoistą centryfugę wielorakich znaczeń” lub jak zauważył inny przytoczony w publikacji Marty Bąkiewicz poeta (piszący tę recenzję): „Każdy dopływ żywicielski składa się na twoją wielkość”. Oczywiście jest to apologetyka, nie do uniknięcia personalizacja. Słowo tu służebnie dodaje rzece i samemu sobie w łączności z nią dodatkowego znaczenia. Tak jest we wszystkich przytoczonych przykładach literackich, a także w przywołaniu zachowań życiowych, które podkreślają współistnienie z jej żywiołem. I tak było zawsze w dziejach. Nad rzekami pojawiały się i trwały cywilizacje, powstawały osady, miasta, a wraz z tymi procesami rodziła się kultura, kultywowano obrzędy religijne. Walor (nie mam wątpliwości) tej naukowej publikacji polega na przedstawieniu i wnikliwej analizie całego zgromadzonego przez autorkę materiału, do którego dotarła i który wzięła pod uwagę, by w swoich dociekaniach osiągnąć piękny cel – unaocznić sferę kulturową. Przecież z faktu jej istnienia niekoniecznie zdajemy sobie nawet sprawę. Na tym polega badawczość i dokumentacyjna strona wszystkich narracji, dialogowania, wypełniającego stronice tej publikacji. Przykładów na tę kwestię Marta Bąkiewicz znajduje bardzo dużo. Stanowią one literackie dorzecze ogromnego zjawiska przyrodniczego. W istocie są wartością naddaną wartości samej w sobie. W każdym przywołanym przykładzie twórczości bądź ekspozycji podmiotowego doświadczenia (jak choćby w wywiadzie z pisarką, wywodzącą się z Bytomia Odrzańskiego, Marią Sidorską-Ryczkowską) mamy do czynienia z potęgą rzeki, która jest katalizatorem zachowań ludzkich i duchowych. Ale i z jej magią, grozą i tajemnicą. Czytając tę pracę, powinniśmy o tej wspólnocie ducha i natury stale pamiętać. Odsłania więc opisywana rzeka Odra jako zjawisko hydrologiczne dwubieżność znaczeniową, której należna jest troska humanistyczna i obowiązek czysto ludzki. Odpowiedzialność. Jest obecna tym, co najbliższe, wewnętrzne, osobistą liryką, też w świadectwach dziejącej się historii, codzienną pracą, kontemplacją, tym wszystkim, co kształtuje wymiar i miary tożsamości. O każdym przytoczonym utworze to wypada powiedzieć. Odra nie tylko jawi się więc jako policzalny obiektywny byt przyrodniczy, ale i jako czynnik duchowy. Tenże ma jedno, nigdy do końca wyczerpane, zadanie: sięgnąć „do dna” rzecznego „wodzie udowadnianie nurtu” (Kazimierz Koszutski). Ono tu jako idea wysiłkowi analitycznemu i Marcie Bąkiewicz patronuje. Udowodnić rzece można tylko to oczywiście, co udowodnić da się konstrukcją własnego słowa. Ma ono moc pokonywania granic, a więc i personalizowania rzeki w poetyckiej narracji. Czyta autorka i interpretuje różne o rzece utwory z zakresu poezji, prozy, więc przecież nie czyta stricte samej wody, jej nurtu ani li tylko topografii krajobrazowej. Czyta Odrę (co ważne), jaka się jawi we wnętrzach twórców, w ich refleksji, uczuciach i emocjach, i konkretnej ich egzystencji. Jest zawsze wdzięcznym, obrazowym odniesieniem, swoistym urealnieniem podmiotowego życia. W każdym rozdziale Literackiego dorzecza Odry tak to się układa. Marta Bąkiewicz posługuje się słusznie formułą kultury jako „dopływu”. Trzeba zauważyć, że owe „dopływy” kultury, jakiekolwiek by one nie były, jednostkowe lub szerokie społecznie, zawsze bardzo różnorodne, mają ten walor, że są zrozumiałe, ontologią Odry gwarantowane. Dlatego, że uwzględniają ważną dla literatury całą sferę realności. Ta formuła zawiera też należną pochwałę współistnienia tutaj dwóch wspomagających się nurtów. Publikacja w ten sposób uzyskuje jakby ponadnaukową ważność. O skali zadania, z jakim przyszło zmierzyć się autorce i rozmiarze włożonego wysiłku, niech też świadczy ogromna Bibliografia, Indeks nazwisk i Indeks miejscowości (w tym i lubuskich nazwisk, i lubuskich, nadodrzańskich miejscowości). Warto nadmienić, że książka została wyjątkowo starannie i profesjonalnie opracowana redakcyjnie przez Wydawnictwo Naukowe UAM.
Czesław Sobkowiak