Afterlife

Karolina Barczak

 

Afterlife

Paweł i Anna to starsze małżeństwo. Mieli dwóch synów, którzy już odeszli do Pana. Byli akurat po kolacji i kładli się spać. Zapomnieli jednak zgasić kominek, a pech chciał, że u ich sąsiadów ulatniał się gaz. Obudził ich głośny wybuch, dochodzący z salonu. Paweł zaproponował, że pójdzie to sprawdzić. Nie zdążył jednak przekroczyć progu, gdy poczuł uderzający zapach dymu. Odwrócił się do żony:

– Musimy uciekać, pali się! – powiedział z paniką w głosie.

Kobieta wstała i sięgnęła po telefon. Zadzwoniła po straż pożarną i oboje wybiegli z pokoju. Próbowali opuścić budynek, ale ogień rozprzestrzeniał się zbyt szybko. Wreszcie, nie będąc w stanie iść dalej, zatrzymali się w przedpokoju.

– Kocham cię – szepnęła Anna, a sekundę później osunęła się na ziemię.

Paweł próbował ją złapać, ale jego ciało było zbyt ociężałe od ilości wdychanego dymu. Zamglonym wzrokiem spojrzał na swoją żonę, lecz nie będąc w stanie się ruszyć, mężczyzna upadł na kolana obok kobiety.

– Ja też cię kocham, skarbie. – Przytulił ją ciężko i sam stracił przytomność.

Gdy się obudzili, nie było już bólu ani strachu, mimo że wokół nich wciąż trwał pożar. Zrozumieli, że nie żyją, a obok nich pojawiły się istoty trochę przypominające Anioły.

– Jestem Angelo – przedstawił się jeden z nich. – Jestem twoim Aniołem Stróżem, Anno. – Skinął do niej głową na powitanie.

– Ja jestem Tristan – odezwał się drugi Anioł. – Jak już się pewnie domyśliliście, jestem Aniołem Stróżem Pawła. – Również skinął głową.

Małżeństwo stało osłupiałe. Owe Anioły nie wyglądały bowiem jak te, które ludzie przedstawiają na figurkach czy obrazkach. Zamiast głów miały jedno duże oko, wokół którego kręciły się trzy pierścienie, w całości pokryte mniejszymi oczami różnej wielkości.

– Nie bójcie się – powiedział spokojnie Angelo. Anioły nie miały ust, a słowa, które słyszeli, rozbrzmiewały prosto w ich głowach. – Może i nie wyglądamy tak, jak to sobie wyobrażają ludzie, ale musicie nam uwierzyć.

– Więc… dlaczego? – wydukała Anna.

– Dlaczego ludzie przedstawiają was inaczej? – dokończył za nią Paweł.

– Ludzie uważali, że wyglądamy zbyt strasznie, dlatego zaczęli nas przedstawiać w bardziej ludzkich postaciach – wytłumaczył Tristan.

– Właściwie to tylko Aniołowie Stróże tak wyglądają. W zależności od powierzonego mu zadania każdy Anioł wygląda inaczej. Malując obrazy, ludzie inspirowali się wyglądem Gabriela, on właśnie tak wygląda – dodał Angelo.

– Ze względu na powód waszej śmierci możecie pożegnać się z waszymi bliskimi, jeśli chcecie.

Małżeństwo spojrzało po sobie. Oboje byli sierotami, a ich dzieci zmarły przed nimi. Jedyna rodzina, jaką mieli, to siostra Pawła, z którą nie rozmawiali od lat, ponieważ była lesbijką.

– Nie ma takiej potrzeby – odparła Anna. – Nie mamy takiej rodziny, z którą moglibyśmy się pożegnać. Wszyscy z nich czekają już na nas w niebie. – Uśmiechnęła się smutno.

– W takim razie czas na wasz sąd – rzekł Tristan.

Oba Anioły stanęły obok swoich ludzi. Wtedy wiatr wokół nich zaczął się rozmywać i po chwili nie było już wokół nich płonącego budynku, a ich oczom ukazała się piękna zielona łąka porośnięta czerwonymi kwiatami ze wszystkich gatunków świata. Niebo było błękitne bez ani jednej chmurki. Niedaleko od nich stał tron, a na tronie ktoś siedział. Angelo wskazał ręką, aby podeszli pod tron. Gdy się zbliżyli, zauważyli, że postać siedząca na tronie przypominała człowieka. Wiedzieli jednak, że to Bóg. Ukazał im się w postaci rosłego mężczyzny z długą brodą. Miał na sobie szatę tak białą, że przypominała śnieg. Odezwał się do nich głębokim głosem:

– Pawle i Anno, przychodzicie przed tron boski. Zazwyczaj sąd odbywa się indywidualnie, jednak wy jako małżeństwo, które zmarło razem, macie ten przywilej. – Prowadziliście dobre życia, jednak dla niektórych bliźnich brakło wam miłości. Angelo, Tristanie, zabierzcie ich do czyśćca. Nie bójcie się, moje dzieci, gdyż będziecie tam tylko na chwilę, później będziecie się radować w niebie ze wszystkimi.

Obydwoje byli zbyt oczarowani osobą Boga, aby cokolwiek powiedzieć, więc tylko ukłonili się, a ich Aniołowie Stróże zaczęli ich prowadzić w stronę czyśćca.

– Poczekajcie jeszcze chwilę. – Zatrzymał ich Bóg. – Chciałbym, abyście kogoś spotkali. – Młody chłopak niosący dziewczynkę na rękach właśnie szedł w stronę Boga. Ukłonił się i czekał na werdykt Pana.

– Czy to Anioł? – zapytała Anna. – Nie wygląda tak jak nasi Aniołowie Stróże.

– Tak, to prawda – potwierdził Bóg. – On akurat był kiedyś człowiekiem. Wybrani ludzie mogą zostać Aniołami Stróżami. On na przykład był powołany, aby pomagać ludziom. Zmarł przedwcześnie, dlatego po śmierci też im służy. – Spojrzał na dziewczynkę na jego rękach. – Amanda Miller, osiem lat – Bóg westchnął. – Wypadek samochodowy, takie małe dziecko. Zabierz ją od razu do nieba.

– Tak jest – odpowiedział chłopak i odwrócił się, aby odejść.

– Ale chwila, chwila – oburzyła się kobieta. – Ja znam tę dziewczynkę. Nie chodzi na religię ani nie modli się. Jej rodzice są ateistami. Dlaczego ona nie idzie nawet do czyśćca, tylko od razu do nieba?

– To tylko dziecko. Zresztą nie tylko chrześcijanie idą do nieba. Czyż mój syn nie uczył was, że jestem miłosierny i pragnę zachować od śmierci wiecznej jak najwięcej dusz ludzkich? Zaprawdę powiadam wam, takie myślenie was samych prowadzi do zguby. – Anna nic nie odpowiedziała. – Olivierze! – Bóg zwrócił się do Anioła.

– Tak, Panie? – Chłopak odwrócił się w Jego stronę.

– Czy wiesz, kim są ci ludzie? – Wskazał ręką na małżeństwo.

Olivier spojrzał się w ich stronę. Gdy się im przyjrzał, jego oczy się rozszerzyły.

– Mama? Tata?

– Tak, chłopcze, to są twoi rodzice. Aniołowie Stróże mieli ich właśnie zaprowadzić do czyśćca, ale chciałem, abyście się przywitali.

– Antek, dlaczego zmieniłeś imię na Olivier? To imię, które dostaje się na chrzcie, jest najważniejsze i ma największą moc. – Zmartwiła się jego matka.

– To nie jest Antoni, Anno, ale wasz drugi syn – odparł spokojnie Bóg.

– Ale my nie mamy drugiego syna, ale córkę – zaprzeczył milczący do tej pory Paweł.

– O ludzie serc nierozumnych. Wciąż nie rozumiecie?

– Nigdy nie mieliście córki, lecz syna – powiedział ze spokojem Angelo.

– Bóg stworzył go mężczyzną w kobiecym ciele – dodał Tristan.

– To prawda, moje dzieci – potwierdził Bóg. – Ludzie nie potrafią zrozumieć takich rzeczy i przez to ranią inne moje dzieci, a ja kocham was wszystkich tak samo – westchnął. – Już czas na ciebie, Olivierze. Idź tam, gdzie zmierzałeś.

– Tak jest, Panie. – Anioł ukłonił się i odszedł. Jego rodzice spoglądali za nim, dopóki nie zniknął im z oczu.

– Nie mogę w to uwierzyć – wydukała Anna. – Przez ten cały czas próbowaliśmy zdusić w nim to, kim stworzył go Pan? – Kobieta ukryła twarz w swoich dłoniach i cicho załkała.

– Nie płacz, Anno, to nic nie zmieni – pocieszył ją Bóg. – Tak uczy was świat. Wysyłam takich ludzi jak on, lecz ludzie wciąż uważają to za modę. Dlatego właśnie te wyjątkowe dzieci trafiają najczęściej do chrześcijańskich małżeństw, z zamiarem zmienienia ich serc.

– Ale chwila, chwila – oburzył się Paweł i założył ręce na piersi. – Maria, to znaczy Olivier popełnił samobójstwo. Dlaczego nie jest w piekle?

Bóg westchnął.

– To kolejne błędne myślenie ludzi. Samobójstwo to grzech, ale w wielu przypadkach nawet nie ciężki, a co dopiero śmiertelny.

– Jak to? Nawet nie ciężki? – powiedział Paweł z niedowierzaniem.

– Przypomnij sobie, proszę, cechy grzechu ciężkiego: musi być dobrowolny, w pełni świadomy i poważnej materii. Jeśli samobójstwo popełnia osoba chora na depresję lub inną chorobę zniewalającą umysł, to nie jest to grzech ciężki. Nie miałem powodu wysyłać go do piekła. Był nawet w łasce uświęcającej, zanim zmarł. Dobre osoby, które popełniły samobójstwo, lecz nie zasługują na karę śmierci wiecznej, podlegają karze dodatkowych, nieprzeżytych na ziemi lat w czyśćcu. Olivier to wyjątkowy, miły i pomocny dzieciak. Właśnie z tego powodu mógł dostąpić zaszczytu kontynuacji swojego powołania, którym było pomaganie ludziom. – Gdy Bóg skończył mówić, małżeństwo było zbyt oszołomione, aby powiedzieć choć słowo. – Zostaniecie teraz oprowadzeni po tym świecie przez Tristana i Angelo. Zobaczycie niebo i piekło i na końcu traficie do czyśćca. Możecie odejść. – Anioły ukłoniły się Panu i czekały, aż ludzie zrobią to samo, jednak oni nawet o tym nie pomyśleli.

– Pokłońcie się przed Panem, który okazał wam litość – zwrócił im uwagę Angelo.

Oboje zreflektowali się i ukłonili nisko. Anioły odwróciły się, po czym ludzie zrobili to samo i odeszli. Po chwili marszu sceneria wokół nich się zmieniła. Stąpali teraz po chmurach, które delikatnie łaskotały ich stopy, jednak nie zapadały się pod nimi. Po chwili pojawił się przed nimi mur zbudowany z jaspisu, którego fundamenty ozdobione były drogocennymi kamieniami. W murze stała duża, złota brama, której strzegła istota potężna. Posiadała ona ciało lwa i ludzką twarz. Anna i Paweł zdążyli się domyślić, że to po prostu kolejny rodzaj Anioła. Na bramie widniało imię Ruben,oznaczające jednego z synów Jakuba. Za murem znajdowało się miasto zbudowane ze złota tak czystego jak przezroczyste szkło.

– Oto niebo. Raj, do którego dążą ludzie. – Angelo wskazał na miasto za murem. – Za tą bramą znajduje się wieczne szczęście razem z Barankiem.

– Dlaczego mówi się, że to Święty Piotr strzeże bramy do nieba? – zastanawiała się Anna.

– Owszem, w Ewangelii św. Mateusza napisano „Na to Jezus mu rzekł »[…] I tobie dam klucze królestwa niebieskiego […]«”. Stąd się to wywiodło. Jednak z widzeń Jana dowiadujemy się, że do nieba prowadzi dwanaście bram. Szymon Piotr tylko symbolicznie trzyma klucze do nieba. Oznacza to powierzenie losów ziemi i ludzi w jego ręce, jako pierwszemu papieżowi. Teraz musicie się przygotować na to, co wkrótce zobaczycie. – Cała czwórka odwróciła się i odeszła.

Już po chwili sceneria wokół nich znowu zaczęła się zmieniać. Annie i Pawłowi zaczęło się robić gorąco, a wokół zaczęło się robić ciemno. Zrozumieli, że zmierzają w stronę piekła. Ziemia stawała się coraz ciemniejsza, aż w końcu całkiem zwęglona. Podeszli na skraju klifu.

– Spójrzcie. – Tristan wskazał na dół. Spojrzeli i zobaczyli okropny widok. Wszędzie było pełno ognia, a z dołu można było usłyszeć jęki bólu i rozpaczy. Stamtąd bił blask, ale nie taki ciepły i przyjemny, jak blask Pana, lecz palący i nieprzyjemny. – Oto piekło. Tam jest ból i zgrzytanie zębów, a tych, którzy tam trafiają, przez wieczność pali ogień, według ich uczynków – wyjaśnił.

– Chodźmy już, proszę – zaproponował Paweł. – Nie podoba mi się tu.

– Nic dziwnego – zgodził się Tristan. – Nikt nie chce tu trafić. – Odwrócili się i odeszli.

Po chwili marszu sceneria znowu zaczęła się zmieniać. Tym razem szli przez suchy step. Kilka metrów przed nimi rozciągał się ogromny kanion, sięgający aż po horyzont. Gdy stanęli nad przepaścią, zobaczyli na dnie ludzi. Było ich tam wielu, jednak nikt ze sobą nie rozmawiał.

– Dlaczego oni ze sobą nie rozmawiają? – zdziwiła się Anna.

– Taka jest ich kara. Każdy odbywa swoją pokutę indywidualnie – odpowiedział jej Angelo. – Oni widzą to inaczej niż my stąd.

– To właśnie jest czyściec – dodał Tristan. – Kiedy nadejdzie koniec waszego oczyszczenia, przyjdziemy do was i zabierzemy was z powrotem do Pana.

– Jak mamy tam zejść? – zapytał Paweł, niepewnie patrząc w dół.

– Nie martwcie się o to – uspokoił go Angelo. – Tutaj nic wam się fizycznie nie może stać. – Oba Anioły położyły swoje dłonie na ramionach swoich ludzi. W ułamku sekundy znaleźli się dnie kanionu.

– Usiądźcie – polecił im Tristan. – Będziecie tu trochę przebywać, ale nie martwcie się, to nic w porównaniu z wiecznością, którą spędzicie w niebie. Nim się obejrzycie, już będzie po wszystkim.

– Czy nasza pokuta polega tylko na siedzeniu tutaj w ciszy i samotności? – dopytywała się Anna.

– Na to pytanie nie wolno nam udzielać odpowiedzi – odpowiedział Angelo.

– Dowiecie się w swoim czasie – dodał Tristan.

– A czy będziemy jeszcze w stanie porozmawiać z naszym synem? – zapytał Paweł z nadzieją w głosie.

– Myślę, że nasz miłosierny Pan nie będzie miał nic przeciwko – odpowiedział mu Angelo. – A więc do zobaczenia.

Obaj ukłonili się i zniknęli.

Spis treści