„Zobaczyć naprawdę” – tajemnica twarzy, latarni i róży w poezji Anny Urbaniak (Anna Urbaniak, Światłocienie: sublimacje)

„Zobaczyć naprawdę” – tajemnica twarzy, latarni i róży w poezji Anny Urbaniak

Anna Urbaniak, Światłocienie: sublimacje, Wydawnictwo MAjUS, Zielona Góra 2023, 67 s.

Twarz – część naszego ciała, której nie widzimy bezpośrednio, jedynie w lustrze. A zarazem najbardziej wyeksponowana i „objawiająca” wnętrze osoby. Mówi się, że jest obrazem, zwierciadłem ludzkiej duszy. Stanąć „twarzą w twarz” to spotkać się w bezpośredniej bliskości – z Bogiem, z samym sobą, z drugim człowiekiem, a może jeszcze z jakimś zwierzęciem, stworzeniem. To ujawnić, otworzyć „drugi świat” (Moja samotność[1]) i „tak się po prostu pokazać drugiemu” (*** „Żeby tak nie bać się…”).

W poezji Anny Urbaniak tajemnica twarzy odsyła do rzeczywistości duchowej, o której mowa w motcie tomiku: „Świat ducha jest wspaniały, bogaty, nie można go utracić, zubożyć. Można go zawsze odzyskać na nowo, nie uciekając się do cudu” (Béla Hamvas). Światłocienie. Sublimacje ukazują proces ponownego odkrywania tej przestrzeni, to – jak pisze autorka Słowa wstępnego Agnieszka Urbaniak – „zapis drogi […], intymnej podróży w głąb siebie, służącej temu, by podjąć próbę zrozumienia własnego życia, przeszłych i obecnych relacji z innymi, zbudowania własnego świata na nowo”[2]. To odzyskiwanie dzieje się poprzez odsłanianie tego, co ukryte za zasłoną i zdejmowanie masek.

Twarz, zasłona, maska

„Epifania twarzy nie jest objawieniem wszystkiego wszystkim, lecz objawieniem prawdomównego wybranemu”[3] – to słowa ks. Józefa Tischnera z Filozofii dramatu. Prawdomówność, szczerość wierszy Anny Urbaniak przekonuje. „Potwierdzeniem” intymnych przeżyć są czarno-białe ilustracje autorstwa samej poetki oraz Maryny Kapustiny Parkhomenko, które na dłużej zatrzymują przy słowach, sytuacjach, poetyckich obrazach. Poszczególne utwory wraz z grafikami tworzą mocne sploty i składają się na skondensowaną – jak „wieczory gęste od myśli” (Nasza historia) – całość, w której nie ma elementów przypadkowych i błahych.

Co wiemy o tej twarzy, którą podmiot liryczny próbuje – „idąc za radą poety” (Ćwiczenia z Różewicza) – „opisać bez lustra” (Ćwiczenia z Różewicza)? Czy jest (może umownie?) „półwieczna”, czy ma „rzadkie brwi”, „opadnięte powieki”, „nieme oczy patrzące w złą stronę” i „usta pełne wahania, zaciśnięte nie w porę” (Ćwiczenia z Różewicza)? Czy „zapodziała się jej radość”, „nie godzi się na codzienność”, „szuka siebie od nowa”, „ucieka od smutku”, „rozdaje siebie po trochę” i „odsłania pustkę, która boli” (Straty)? Czy płyną po niej „strumienie łez”, „drżą wargi” (Instrukcja żałobna)? Czy „przełyka skrycie łzy” (Niemoc), „patrzy oczyma dziecka z ukrycia rozliczając i wymierzając karę za krzywdy” (Kara), „odwraca wzrok od tego, co niechciane” (Niechciane), „ucieka od siebie” (Biegnąc)?

A może, jak w wierszu Taka jedna:

[…] wdzięczy się do wszystkich,
niby przy okazji (póki czas).
Śliczna buzia – wstrętna gęba
udaje kogoś lepszego.
Uśmiecha się na zawołanie,
czyta okładki i nagłówki,
robi mądre i głupie uwagi.
Wydyma usta,
wciska swój uśmiech w każdego,
do oczu i do gardła – niezmordowanie.
Drzemie w niej potężna siła,
ofiary pierwotna potrzeba – przetrwanie.
Ucieknie się do kłamstwa i do zdrady,
podepcze Twoje świętości,
potem bez wstydu i wahania
złoży pocałunek na Twoim czole,
słodko niczym anioł[4]

Może tej twarzy „niepewne usta łapią powietrze”, a może tej twarzy wcale „nie ma” (Ćwiczenia z Różewicza)…?

Jaka jest prawda o osobie, którą odsłania opisywane przez zielonogórską poetkę oblicze? Co jest twarzą, co zasłoną, co maską? Kiedy i dlaczego podmiot liryczny zaleca samemu sobie: „Kamienną przywdziej twarz” (Odwet)? W wierszu Twarze dochodzi do głosu trudna refleksja Tischnera: „Zasłona jedynie skrywa twarz, maska kłamie”[5]:

Pożyczam od innych twarze
Jestem mistrzynią udawania
w teatrze życia,
które nie chce być moim

Jestem w kolorze szyby
i wstydzę się tego grania
Jak zrzucić wygodne maski
i przestać być tylko na niby?[6]

Z wiersza wyłania się także podobna myśl z Filozofii dramatu: „[…] ludzka bieda to również bieda nieprawdy, konieczności skrywania się i zasłaniania”[7]. Koresponduje ona także z wyznaniem podmiotu lirycznego: „Jest mnie dwie, a może nawet sześć” (*** „Jest mnie dwie…”] i odbija się w wierszu Między nami, w którym „zasłona” pojawia się literalnie – a wraz z nią znowu wstyd, „uciekanie spojrzeniem” (Między nami):

Jakaś dziwna zawisła zasłona
przykładamy do niej ucho
uciekamy spojrzeniem
i zastygamy w pół gestu

Utkana z rozczarowań
słychać przez nią bicie serca
i słowa na końcach języka

Jest cienka i gęsta
przesącza się przez nią samotność
i światło powoli przenika[8].

Odpowiedź na niepewność

Tymczasem, idąc dalej drogą rozważań Tischnera, „twarz to ludzka prawda”[9], a nawet „ślad Transcendencji”[10]. Co więcej: „Twarz jest osadzona na krzyżu istnienia”[11]. Zatem: „Nie ma […] objawienia twarzy bez jakiegoś krzyża w jej tle. Ale twarz nie jest odbiciem krzyża, lecz raczej wcieleniem chwały płynącej ze sposobu, w jaki człowiek ustosunkowuje się do swojego krzyża”[12]. Dlatego krzyż, pewien „bagaż” przeszłości, naznaczonej „syndromem eurosieroty”[13], trudnymi relacjami (Kara, Do mamy, Odwet, Na krawędzi jesieni), różnego rodzaju stratą (Sen, Straty, Hiacynta i Maja, Instrukcja żałobna, Niemoc), samotnością (Moja samotność), brakiem (Dychotomia nasza), niepewnością (Idę, Droga), ciemnością, mrokiem, nocą, która „podpełza cicho do stóp/ i szczerzy zęby złośliwie” (Chciałabym), ustępuje ostatecznie miejsca spotkaniu z Bogiem, przywołanemu przez poetycki obraz bicia dzwonów (Odpowiedź):

Czyste bicie dzwonów
wdarło się na scenę zwycięsko
niespodziewanie
w środku pracy, jasnego dnia.
A zatem wszystko jest, jak ma być?
Przemawiasz niespodziewanie,
w odpowiedzi na niepewność,
że jesteś i tak…[14]

Odpowiedź na niepewność, jaką jest doświadczenie obecności Boga „i tak” (Odpowiedź), pozwala na wyznanie wiary w „Jedynego Boga, który wieczność darmo rozdaje” (Wyznaję), dostrzeżenie Nieba i jego „posłańców” (Posłańcy), na kontemplowanie wizerunku Jezusa (Kupiłam sobie Jezusa), na zaufanie do Dekalogu, także dodatkowego, spóźnionego, stworzonego z uwzględnieniem własnych potrzeb, ran i nadziei podmiotu lirycznego (Dekalog spóźniony). Doświadczenie światła pozwala też na powrót do wspomnień, nie tylko trudnych, ale i budujących (Pamiętam, Prawdziwe dzieci), do prawdy, która ostatecznie wyzwala i pozwala iść odważnie naprzód, jak w wierszu Idę, pomimo spotkania z „dzikimi psami” i „powarkiwaniami złych oczu”.

„Zbawcze światło” morskich latarni

Ciemność, którą przeniknięte są wiersze Anny Urbaniak, ustępuje także miejsca „zbawczemu światłu” (Latarnie), przywołanemu obrazem latarni morskiej. Ten motyw – podkreślony ilustracją na okładce oraz wewnątrz tomiku – choć pojawia się tylko w jednym wierszu, zdaje się pełnić ważną rolę. Dochodzi w nim do głosu zderzenie światła i ciemności, bowiem latarnie zapala się przecież właśnie wtedy, kiedy zapada mrok i noc. Latarnia odzwierciedla antynomiczność świata – jest „strażnikiem ciemności”, który „sączy” światło w „ocean nicości” (Latarnie). W ten sposób staje się metaforą tytułowych „światłocieni”.

Zarówno noc, jak i przebijające przez nią światło można odnieść do życia duchowego. Mrok zawiera w sobie przeżyte straty, rany, żałobę, pustkę, nicość, śmierć, poczucie braku sensu, niemoc. Istnieje jednak możliwość „sublimacji” – w tym przypadku wydaje się nią przekierowanie trudnych emocji na twórczość, co przynosi efekt terapeutyczny. To, co wypowiedziane, może zostać przemienione, tak jak wypłakane łzy mają szansę wyschnąć[15]. Co więcej, strata może przerodzić się w oddanie, dar – o czym pisze ks. Krzysztof Grzywocz w „Zeszytach Formacji Duchowej”, zatytułowanych Przesłonięte światło. Depresja a życie duchowe[16]. Noc może okazać się wręcz „inną formą światła”[17], bo z niej wyłania się postać Boga jako Światła prawdziwego[18], pozwalającego „zobaczyć naprawdę” (Ćwiczenia z Różewicza). W ten sposób wiara staje się przewodnikiem, drogowskazem, prowadzącym do bezpiecznej przystani. Orientację w przestrzeni ułatwiają także inne „punkty”, jak dobre relacje, nadzieja, „lekcje”, z których wyłania się sens trudów. Te znaki jak latarnie morskie oświecają ścieżki życia, pozwalają unikać niebezpieczeństw w trudnych warunkach i przy słabej widoczności.

Założyć „różany ogród”

Boża obecność jako odpowiedź na niepewność sprawia także, że „wdzięczność/ Zakwita przy grobie/ Na Wielki Piątek” (Wielki Piątek), a trwoga (Sami), obawy czy zmartwienia (Nasza historia) nie wykluczają nadziei i radości „małego nieba” (Nasza historia).

Wspomnianą nadzieję w poezji Anny Urbaniak przywołuje róża. Choć można mówić o wielu znaczeniach tego motywu w literaturze, warto zauważyć, że w symbolice chrześcijańskiej róża odnosi się m.in. do miłości Boga, męczeństwa, przebaczenia, zmartwychwstania[19]. Róża odsyła także do wieczności, kruchości, piękna, dziewczęcej niewinności, przemijania[20]. Jej znamiennym elementem są kolce, które ukazują nierozłączność szczęścia i cierpienia[21].

Róża w twórczości zielonogórskiej poetki ma jednak także znaczenie szczególne, związane z utraconą córką. Autorka poświęca jej kilka wierszy: Sen, Hiacynta i Maja, Instrukcja żałobna. Wiersz Hiacynta i Maja obrazuje proces przeżywania tej bolesnej straty:

Rozmawiamy tak mało o Tobie
choć serca nabrzmiałe od słów,
nosimy każde z osobna.

Posadziliśmy kremową różę
jakoś na jesieni
czasem zaglądając, jak rośnie,
nim opadły liście,
zrobiło się zimno
i poszarzał świat.

Nawet imię każde dało Ci swoje.
Wciąż prawie nie mówiąc o Tobie,
wróciliśmy na wiosnę,
patrząc chciwie,
czy się zazieleni.
Jakbyś była Różą –
każdy pączek karmi nas nadzieją,
więc dbamy o ten kwiat
przy pustym grobie[22].

Z kolei w wierszu Nasza historia motyw róży pojawia się w innym kontekście, padają tu bowiem słowa o pragnieniu założenia „różanego ogrodu” – który np. we francuskiej Powieści o Róży z XIII wieku symbolizuje ziemski raj[23]. Ale i tu niepokój, który się wkrada: „czy będziemy jeszcze umieli/ cieszyć się razem tym samym” (Nasza historia), może być związany z przeżytą przez dwoje rodziców stratą ukochanego dziecka. Ogród pełen róż kojarzy się także z Tajemniczym ogrodem Frances Hodgson Burnett. W powieści tej ujmuje sposób przedstawienia natury. Bliskość przyrody wpływa uzdrawiająco na ciało i ducha, nie dziwi więc, że ogrodnictwo – jak choćby wspomniane w wierszu sadzenie kremowej róży – może mieć znaczenie terapeutyczne.

Pomimo smutku, którym przeniknięty jest tomik Anny Urbaniak, siła nadziei i ufność dochodzi do głosu. Cieniom towarzyszy światło. By uwierzyć, że „każdy pączek” posadzonej przy pustym grobie róży „karmi […] nadzieją” (Hiacynta i Maja), a „kwiat zakwita w ziemi jałowej” (Instrukcja żałobna) oraz że spełni się marzenie: „założę różany ogród” (Nasza historia), potrzeba jednak czasu i zgody na to, by „serce było sercem” (Instrukcja żałobna), na światłocienie, dychotomię, na czarno-białe, na współistnienie dobra i zła, na pełnię i pustkę, radość i ból. Ta akceptacja i zaufanie do Boga i życia otwiera na doświadczenie, o którym pisał w swojej poezji Karol Wojtyła:

Więc w mroku jest tyle światła,
ile życia w otwartej róży,
ile Boga zstępującego
na brzegi duszy[24].

Katarzyna Krysińska

 


[1]  Wszystkie cytowane i omawiane wiersze pochodzą z tomiku Anny Urbaniak pt. Światłocienie. Sublimacje, Zielona Góra 2023.
[2]  A. Urbaniak, Słowo wstępne, [w:] A. Urbaniak, Światłocienie…, dz. cyt., Zielona Góra 2023, s. 9.
[3]  J. Tischner, Rozdział I. Wydarzenie spotkania, [w:] tegoż, Filozofia dramatu, Kraków 2006, s. 22.
[4]  A. Urbaniak, Taka jedna, [w:] tejże, Światłocienie…, dz. cyt., s. 34.
[5]  J. Tischner, dz. cyt., s. 57.
[6]  A. Urbaniak, Twarze, [w:] tejże, Światłocienie…, dz. cyt., s. 29.
[7]  Ks. J. Tischner, dz. cyt., s. 63.
[8]  A. Urbaniak, Między nami, w: tejże, Światłocienie.., dz. cyt., s. 49.
[9]  Ks. J. Tischner, dz. cyt., s. 63.
[10]  Tamże, s. 20.
[11]  Tamże, s. 64.
[12] Tamże.
[13] A. Urbaniak, Słowo wstępne, [w:] A. Urbaniak, Światłocienie…, dz. cyt., s. 9.
[14] A. Urbaniak, Odpowiedź, [w:] tejże, Światłocienie…, dz. cyt., s. 42.
[15] K. Grzywocz, Przesłonięte światło. Depresja a życie duchowe, „Zeszyty Formacji Duchowej” 33/2006, s. 35.
[16] Tamże, s. 74.
[17] Tamże s. 81.
[18] Tamże, s. 74.
[19] Róża, [w:] W. Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 2015, s. 363.
[20] Tamże, s. 362-363.
[21] Tamże, s. 364.
[22] A. Urbaniak, Hiacynta i Maja, [w:] tejże, Światłocienie…, dz. cyt., s. 21.
[23] Róża, [w:] W. Kopaliński, dz. cyt., s. 365.
[24] K. Wojtyła – Jan Paweł II, Pieśń o Bogu ukrytym. Poezje, Warszawa 1998, s. 45.