Edyta Plucińska
z perspektywy drugiej strony mocy
a teraz cicho
mówisz i zakładasz na mnie
swoje długie nogi
nocnym wjeżdżamy do tunelu
z którego prawie kapie
dziwne jest to że wilgoć nie wysycha
ale jest jej coraz więcej
chociaż pędzimy z zawrotną prędkością
i wydawałoby się że niemożliwe jest nawet
wyczucie smaku
dotykam delikatnych ścianek
tunel żyje
ktoś kto nie lubi patrzeć
pewnie teraz zamyka oczy
ja przyglądam mu się jeszcze bardziej
dławisz w sobie krzyk a przecież
zapłaciliśmy za pierwszą klasę
***
zakorzeń się w sobie
jak drzewo
w matce
ziemi co daje życie
żyznej co wymaga szacunku
zdolnej dać wszystko
i wszystko zabrać
darem być
lub klęską gdy przemocą
jesteś
sam dla siebie
mały i duży chłopiec
spał ze mną od czasu gdy wyszła z domu
tulony po raz pierwszy moczył się jak dziecko
zastraszane opowieściami o boskiej karze
słyszałam jego przyspieszony oddech
kiedy uśmiercał serdeczny palec
gdzieś pod moją ciepłą skórą
posłusznie kucałam pieszcząc próżność
czas uwierał jak kieszeń pełna nasion
potęgował mój strach
że nie wydam obfitego plonu
coraz częściej wiało od ludzi
a rozum bił się z głosem serca
cicho wyliczałam dni płodne
najlepszy przyjaciel poeta
bardziej pusto było kiedyś
tylko po śmierci psa
w ustach mam wciąż piasek
zgrzyta co drugi ząb
co trzeci rozgryza powód
koty nie czują zagrożenia
ostrząc pazury w szlachetnym drewnie
dopieszczone ucho
wciąż zdradza przywiązanie