Teresa Czajka
Wizyta
na spasionym łóżku kilim w pasy
sama utkałam – mówi
czeka na słowa
co, powiem, że mi się nie podoba
na kilimie lalka
lala w szerokiej spódnicy w pasy i białej bluzce
sama uszyłam
nawet majtki – pokazuje
ładna
wiem, że za mało
dziś żałuję,
co mi szkodziło
zachwycić się
patrzeć jak się rozpromienia
tak niewiele potrzeba,
by sprawić radość
zapamiętałabym słońce w jej oczach
uśmiech wąskich warg
pamiętam smutek
Czy to sen?
Woda życia
woda śmierci
powoli zanurzam się po szyję
oplata mnie jak wąż
miękki i oślizły
owija w kokon
kołysze powoli
do wiecznego snu
żarłoczny piasek pochłania stopy
z głębi trzewi wyrywa się
krzyk
rozedrgane powietrze niesie głos
jak telefon, myślę
telefon
dzwoni i dzwoni