Agnieszka Tymoszczuk
W poszczególne
to taki czas że poeta
z liter i ze słów z długowiecznej tułaczki
przenosi się w ciało
jego powrót w ciało
pozostaje niezauważony – mało kto widzi dziś
ale ten który wraca do siebie widzi –
o nim milczą wrzaski skoro poeta nie wrzeszczy
to taki czas że poeta
niewidzialny dla tłumu
zdziwiony zdziwiony zdziwiony
spotyka swoje ciało
spotyka czyjeś ciało
i radość rozpływa się po ciałach
rzekami pełnymi nieznanych stworzeń
to taki czas że poeta na nowo
poznaje język
i nie powiemy ci jak
do rzeki
ta która zaledwie ścina trawy milczy nie widuje
wcześniej niż źdźbła słabnie pomiędzy jej kośćmi i po nich ludzie
przestają krążyć i wysławiać się jakby
to przestwór i mosty być miały – stosowani tam stosowni w bielejącym i
bielszym na wylot białym –
a po niej ty wracasz zapominana
rzeko której oszczędzone rzeko mijająca głaz naturlany
mocniejsza niż kiedykolwiek
I w nieznane przyzywa do powrotu do poszumu
morza z nich lądy tak że nawet księżyc zamiast świecić na zimno
barwi się w pomarańczowe w strumieniach z szarobłękitu przywołuje
w dzień
wracasz zapominana wracasz w szept z błysków na wietrze z kołysek
do jawy
***
Zaraz wracam i nie wiadomo
kiedy zaraz się zaczyna skoro
nie jest kartką zawieszoną
w sklepie skoro nie jest kiścią
winogron w czyjejś ręce
zaraz wracam i będzie mnie
więcej zaraz zaraz a właśnie
że nie nie szłam nigdzie daleko
cały czas jestem morzem rzeką
cały czas opływa mnie powietrze
zanurza się we mnie jak ptak
w powietrzu się zanurza
głos który znajduje ciało
***
to ciche zwierzę jakie tam w tobie
daje ci zgodę na dom otwarty
spośród lamp wyszło spośród warkotów
to zwierzę widne jakie wędruje
łapa za łapą skrzydło za skrzydłem
to zwierzę jakie otwiera oczy
ciebie pamięta sprzed ulic i gier
to zwierzę które idzie do siebie
spomiędzy iskier i głosów na wiatr
to ciche było jest będzie gdzie ty