Wiersze [przedtem zanim cokolwiek, nadchodzą barbarzyńcy, canaletes (nie tylko dla mojej pamięci), łączenie]

Artur Wodarski

 

przedtem zanim cokolwiek

jeszcze wcześniej zanim zacząłem pisać wiersz
zagwizdał czajnik. ten dźwięk brzmiał znajomo
a jednak poczułem dreszcz przebiegający przez skórę.
później gdy w kubku tonęła już kawa zrozumiałem
skąd te odczucia. potem z sufitu zaczął sypać się tynk.
spadał wprost do zlewu. coraz mocniej i gęściej by
za jakiś czas zniknąć w odmętach powodzi. na razie jednak
patrzyłem na połyskującą w słońcu blachę która powoli
ginęła pod pudrem sypkiej farby. po chwili warstwa była
tak gruba że mogłem palcem napisać „w dupie”. nic innego
nie przyszło mi wtedy do głowy. parę minut później gdy
już miałem zacząć pisać wiersz zrozumiałem że należało
wymyślić coś bardziej subtelnego ale w tym momencie
nie miało to żadnego znaczenia. jeszcze raz spojrzałem na
zegar. wskazówki leniwie potykały się o siebie ale
sekundnik uderzał miarowo i nie pozostawiał złudzeń
że w tej rozgrywce czas nie będzie moim sprzymierzeńcem.
to było na kilka chwil przedtem zanim na dobre usiadłem.
zanim oparłem łokcie na stole i wziąłem do ręki pióro.
właściwie te dwie chwile zdarzyły się tak blisko siebie
że zlały się w jedną. gdy teraz próbuję przypomnieć sobie
dokładnie ten moment wiem że to niemożliwe. wtedy
właśnie zagwizdał czajnik i poczułem ten dziwny dreszcz
przechodzący przez skórę i nagle zdałem sobie sprawę
że już nigdy niczego nie napiszę. z kranu wprost do zlewu
prychnęła struga wody i zmyła ostatni ślad który po mnie
pozostał

 

nadchodzą barbarzyńcy

Oto nadchodzą współcześni barbarzyńcy.
Równy ich krok i podniesione dumnie głowy.
Lecz dlaczego milczą o tym gazety i żadnych wzmianek
nie ma w książkach ani wierszach?

Bo barbarzyńców zapowiada facebook –
taka jest agora dzisiejszych czasów.

Nieśmiało mówi się w różnych telewizjach,
co wnieść mogą barbarzyńcy i jakie przemiany
dokonają się po ich przybyciu.
Tymczasem wrze na internetowych forach,
bo niektórym nie w smak są barbarzyńców idee
i nie mogą nadążyć za zmianą statusów.

Lecz to nie powstrzyma nadchodzących.

W ich kierunku wysyła się listy, w których padają
pytania: co zamierzają, gdy już przyjdą i co stanie się
z dawnym porządkiem?
Lecz barbarzyńcy nie znają tej formy komunikacji.
Tweetują: nadchodzimy
i bez oporów podążają ku bramom miasta.

Może, gdy przyjdą będzie jakoś inaczej i światlej,
myślą ci, którzy jeszcze pamiętają pierwsze ich nieprzyjście.

W końcu, jak wynika z przekazów satelitarnych,
barbarzyńcy pojawiają się we wszystkich zakątkach świata.

I cóż poczną ci, którym zdawało się, że będą ratunkiem dla ludzkości,
gdy dowiedzą się, że barbarzyńcy znają tylko jeden język?
Może byliby jakimś rozwiązaniem, gdyby tylko zechcieli się nim podzielić,
a tak znowu przyjdzie nam czekać na nowe pokolenie

Inspiracja wierszem Konstandinosa Kawafisa Czekając na barbarzyńców

 

canaletes (nie tylko dla mojej pamięci)

a gdy kończył się dzień
wywoził ją w cieniste alejki
żeby nałapać drobinek powietrza
dreptał za wózkiem skulony
mamrocząc pod nosem zaklęcia
ona pewnie nie rozumiała
a jeszcze pewniej nie usłyszała
pomarszczona siwa
i staruszka

teraz w alejkach pusto
nawet po zachodzie słońca
i nie terkocze stary wózek
ale pewnie w starej barcelonie
trzaskają iskry na las ramblas
kiedy porywa ją do tańca
a ona słyszy tylko jego uśmiech
i znowu rozumie każde zaklęcie

już nie staruszka
i on nigdy nie starzec

 

łączenie

głowa opada do ziemi. zaspokaja głód wiedzy na temat życia.
przekopuję szufelką glebę i odkładam ją na małe kopce.
kręcą się niespokojnie żuki jakbym wydzierał im wielkie tajemnice.
w rozsypkę idzie horda mrówek a tu i ówdzie powstają barykady
przeciw mojej ciekawości

zmierzcha amarantowo ale wbrew pojawiającej się ciemności
życie nadal trwa ponad ziemią i nawet szarża ważki staje się
logicznym dopełnieniem sytuacji. nie bronię już swoich pozycji.
rozrastam się strumieniowo a moje dna przyczepione do pleców ślimaka
swobodnie wędruje przez trawę