Rafał Gawin
Marcin Świetlicki ściąga internet na dyskietkę
Tylko dziady myślą, że istnieją dziadersi.
Marta, lat 7, nazwisko do wiadomości redakcji
Kropka drąży skałę?
Nienawiść jest pierwszym upadkiem w płytkie jezioro,
które nie może wyschnąć.
Kropla drąży skalę?
Miłość jest ostatecznym upadkiem w przepaść,
która otwiera się w słowach czułej narratorki.
Nie zadawać pytań.
Nie dzielić wątpliwości.
Tak przechodzić przez rzekę,
by nie utknąć na moście,
by tej rzeki, której nie ma,
nie posiąść i nie stracić.
***
(By się w niej nie wyprać?).
2024
Kilka Julii i żadnego Romea
Sonet wychylił się z formy i wypadł z jej balkonu.
Stulatek, zanim zniknął
Knucie intryg jest zaledwie przebiegłością, nie inteligencją.
Manuela Gretkowska
A miało być tak pięknie,
ponieważ poezja lekceważy rany
zadane przez inne rodzaje.
Obudziłem się zlany potem
i to nie był pot. Wcześniej strasznie
mnie suszyło, taka cecha
gatunkowa. Czy od męskości
można dostać wrzodów? To kwestia
rozmiaru i smaku, rzekł Zbigniew,
głośny, gdyż ogłuszony akustyk.
Powstałem na dobre, lecz wybrało
mnie złe. I bałem się, że jak kleszcz
utknę w cudzej nodze, cudzej krwi,
której łaknie inny gość, inny słaby
mąż. A słowo się rzeknie i ucieknie.
2024
Męska kangurzyca i damski bokser. Bez próby syntezy
Lampa Alladyna to nie jego wina.
Przysłowie ludowe
Lizanie pupy to czysta przyjemność,
wystarczy to sobie zrimmować z ością,
która wyszła z soczystego fileta, zrippować
w pełnej skali skórę z ust do ust.
Zagrać na flecie wężowi opowieści,
który nie mieści się w koszyku
na odpady zmieszane. W słowniku
nie istnieje „zbok”; zamiast niego
w krzakach fabuły (i połach
stuły) czai się żbik. Kapitan
zaprasza na podkład! Zakwitły
łzy, nie będziemy się cackać
z konfidentami, stulejką stukonną:
wypielić mój tajemniczy ogród! Za dużo
pewności w morzu wątpliwości, gdy brzeg
ledwie majaczy przed horyzontem
i nie można go dojeść. Krypy i kripi
gubią się między językami, bo jedyne
prawdziwe zmiękczenie to równanie
końca z początkiem w układzie,
który, za twoim przewodem,
do rozwodu był otwarty.
2024
Lata z jajnikiem
Nie można być dzieckiem i rodzicem, nie będąc ze sobą
w konflikcie niezależnie od charakteru, chęci i woli obu stron.
Andrzej S.
Był tylko jeden, oddzielony od sedna, ale za to jak działał!
Po kilku miesiącach zagnieździł określoną tożsamość:
bobas z siusiakiem na wierzchu; mały, ale wariat.
Więcej „ale” nie pamiętam. Musiałem się nieźle
zgnoić, w kagańcu, na smyczy, merdając do siebie
nadpsutego w lustrze. W pustce, rozwiązując,
czai się światło. Miała się pojawić łudząco zbieżna
opowieść: „Dopłyniemy razem do brzegu i znajdziemy
wspólną plażę tak, żeby się znowu nie zapiaszczyć”
– a do tej pory wycieram oczy. Sny zapominają,
że real tonie w dawno wykupionych promocjach.
Życie pisze się nadspodziewanie łatwo, dlatego trzeba
przerwać i burzyć od nowa. Jaka piękna
pojedynczość! – jaki marny
przekład.
2024