Tadeusz Dąbrowski
List miłosny
Nie może albo wcale nie chce zasnąć,
skoro krople jej palców spadają na moje czoło
jak forpoczta burzy, która przejdzie jednak
bokiem. Skoro ciepły prąd jej oddechu wpływa
do laguny mojego ucha. Skoro nawet duży
palec jej stopy wyciąga się w moją stronę
jak nos kreta. Moja maleńka kobieto,
za kilkanaście lat będzie przy tobie leżał
inny mężczyzna. Nie wiem, czy wówczas
będę jeszcze żył, dlatego ronię tę łzę już teraz.
Na czym polega teoria strun
Na tym, że poeta pociąga za jedną z nich,
wydobywając uwodzicielski dźwięk,
a gdy ją puszcza, ta uderza o inne,
i przenikają się światy, dzieją się cuda,
o których nie śniło się filozofom, „to
niemożliwe” – mówią wtedy ludzie,
widząc, jak ich rodzice umierają, a dzieci
zaczynają chodzić. Potem wszystko wraca
na swoje miejsce; naukowcy wymyślają
niestworzone rzeczy, poeci piszą w mozole.
Niedziela
Ta gówniara rozprasza moje dziecko na mszy,
ma jakieś trzy lata i identyczną kurtkę,
co Basia, Basia krzyczy: „Tato, tato, ona
to ja” i biegnie za nią do konfesjonału (pustego),
żeby bawić się w sklep lub coś jeszcze gorszego,
łapię ją i tłumaczę: „Idź do ołtarza, tam grzeczne
dzieci słuchają księdza, co cię obchodzi ta mała
niby-ty”, Basia słucha i rozumie, i gdy
zmierza pod ołtarz, dołącza do niej znudzona
niby-ona, składa – a jakże – przybrudzone
dłonie, po czym wyciąga moją Basię z grona
Bogu ducha winnego i zaprasza na tyły,
gdzie pusty konfesjonał stwarza możliwości
nieskończonych transgresji, lecz wtem się wypierdala
wodzirejka sromotnie na śliskim marmurze, ryk,
tłumaczę Basi: „Widzisz, jak się kończą
zabawy niegrzecznych dziewczynek”, i historia
koleżanki w identycznej kurtce niby domyka się, ale
oto ją widzę w ramionach ojca, który stoi
w kolejce do komunii, jest potulna i wcale
się nie uśmiecha do Basi, i do mnie nieomal wcale.
Piekło
Oko za oko, ząb za ząb.
Tak oczywiście zazębia się niebo
z ziemią. Ileż razy próbowałem porównać
ziemię do nieba. Nie udawało się.
Pewnego dnia zrównałem niebo z ziemią i
teraz nie mam dokąd pójść.
Pneumonia
Jakie to ma znaczenie, ile książek przeczytam,
i że przeczytam takie, a nie inne, do Ulyssesa
wracam za każdym razem, gdy mam zapalenie
płuc, lecz ile razy trzeba mieć zapalenie
płuc, żeby przeczytać Ulyssesa i nie umrzeć. Ale
pewnego dnia spotkam kogoś, komu będę mógł
powiedzieć, że u tego poety uwielbiam to, a u tamtego
tamto, mój rozmówca odpowie, że uwielbia coś
zupełnie innego. I właśnie dla takiej jednej
rozmowy, której nikt nie będzie słyszał, lub która
nigdy się nie wydarzy, warto czytać, to znaczy
żyć.
* * * *
Wszystkie swoje piny znałem na pamięć, a nawet
nicki moich znajomych, którzy mnie wyrzucili
ze znajomych, hasła do swoich kont wygrywałem
z wirtuozerią mistrza fortepianu, lecz nadszedł dzień,
że wypisałem się z sieci, że wypisałem się z siebie,
i pozostanie po mnie kilka postów, kilka
emotikonów, kilka klików. I jeszcze coś małego,
mniejszego z dnia na dzień, do czego nie macie dostępu.