Justyna Kasprzyk
Impas
obłędem, koło roweru
wyznacza kierunek
szprychami
chwytam się jednej, niczym brzytwy
czekając na
ten moment
udaje się to
zwykle raz
na średnicę koła
kręcę się nadal (bo naprzód)
mam zawroty głowy
Dopełniaczem kocham
wydarzyłeś mi się
jak czarny kot przemknąłeś
przeze mnie
wygiętym grzbietem
w poprzek
odmieniając
każdym przypadkiem
Twoje linie papilarne echem
za oknem pożar
Cito
gubimy siebie
resztę wydając bilonem
krótkim dniem się sycąc
(dłuższą nocą raczej)
środek cywilizacji
pędzące cyfry na wyświetlaczu
bliskości wyznacznikiem
spotkanie (ust)
na światłach mijania
zaglądających w oczy
pośpiech przechodniów
bezdotykowa myjnia
akumulator pada
