Łukasz Nicpan
Dwie cisze
Językiem Boga ojczystym jest cisza
ktoś to powiedział ja tylko powtarzam
podoba mi się taka definicja
ma źródło w kwiatach obłokach i liściach
uchyla się od myśli opartych na językach
do uczuć się tylko i poezji skłania
bo choć poezja w językach się wyraża
jej ojczystym językiem jest cisza
Sunia i ja
Nie śpiewajcie mi sto lat
śpiewajcie żyj dopóty
dopóki będzie żyła mała Sunia
ma dziś trzy lata
cztery góra pięć
ile lat jeszcze pożyje
dwanaście? góra czternaście
więc żyj ty dopóty
dopóki ona
potem możesz wolny
od powinności opieki zasłabnąć
upaść w sypialni
i przy Suni zasnąć
Metoda na śmierć
Co robić co robić ona co dnia bliżej
chciałoby się uciec schować pod podłogą
krzyknąć uciekajmy i rzucając sztućce
odbiec od stołu ale to za mało
to wszystko sposoby ucieczki dziecinne
niegodne starca bo jemu przystoi
psa albo kota głaszcząc na kolanach
jak najspokojniej odwracać się od okna
z uśmiechem w oczach pełnych przerażenia
które stopniowo gaśnie i trwożyć przestaje
rękę na zgodę wyciąga do nicości
Batory
Przy Nabrzeżu Francuskim w Gdyni
cumuje transatlantyk przed rejsem do Ameryki
jest rok 1960, środek lata
z zadartą głową, między rodzicami
stoi oniemiały z podziwu chłopiec z grzywką
tak z MS Batorym poznał się Łukaszek Nicpan
potężna fala tamtego spotkania
wciąż, po ponad sześćdziesięciu latach
rozchodzi się po wszechświecie
i na drogach swych napotyka
fale grawitacyjne z początków stworzenia
ojciec i matka już dawno nie żyją
transatlantyk dawno pocięty na żyletki
(tak ludzie mali mówią o kimś wielkim)
a fala podziwu w chłopczyku wezbrana
wciąż jak ministrant na stopniach ołtarza
podzwania wśród płonących gwiazd
