Adam Górski
***
dłoń ma pięć palców
ta liczba jest skończona i przynosi spokój
ale nie patrz słuchaj
bębnią
ich odkształcony głos
przechodzi w modlitwę kobiet,
w metaliczne zwrotki a one
w dźwięczenie trzcin
w pukanie świata
dłoń ma pięć palców
ich liczba jest nieskończona
Z fotografii
budujesz to na swoją zgubę, patrz
na tę fotografię (dźwigasz na niej deskę)
na której jasność okropnie śmieje się z ciebie,
jak maszkaron któremu architekt
dał najpaskudniejsze rysy, pozbawił szansy
stąpania wśród innych grania
w tej samej grze, tym samym rytuale
teologii, dotyku, zrozumienia,
na której jasność śmieje się w twoich grubych okularach
śmiechem najgorszym, śmiechem śmietnika,
wystawiasz do niego przyłbicę
swoich szkieł swojej tarczy
na niej sam musisz się wznieść na najwyższe drzewo aby oglądać
jak kogucik na dachu jak piszczałki w świątyniach
zaklinają rytuał zamykania drzwi,
na której jasność śmieje się
nie zostawiając suchej nitki.
to wszystko runie na ciebie
te ogrody
ale między jednym a drugim
są robaki światła
sekunda która mówi
W oświetlonych salach
w oświetlonych salach patrzący
wkładają telefony w twoje rany
drogi przez południk
dokąd
gdzie są te miejsca
gdzie są te ciała
związane przez słowa spadające światy
słowa to domy
cień domu to coś
do czego zawsze można
wrócić
