Eugeniusz Kurzawa
***
buduję córce dom pomagam po prawdzie
podtrzymywać tylko niektóre krokwie
podaję gwoździe lub piłę ale ta niewielka
praca już zostanie w ścianach
ustawionych na łagodnym zboczu pod lasem
w ten sposób spełni się moje nieskromne
oczekiwanie
żeby czymś się w życiu zapisać
Msza wciąż trwa
w programie telewizji trwa msza
dwie kobiety klęczą przed ekranem
modlą się i śpiewają
rytuały kościelne trafiły spod ołtarza
pod strzechy
z kuchni dochodzi zapach smażonych
na jutrzejszy obiad kotletów
kobiety z niezmąconym spokojem
oddają cześć telewizji
która przeniosła je na chwilę
w inny świat a jednocześnie
uzwyczajniła religię
jako produkt dla każdego prostego
człowieka
który płaci abonament
25 kwietnia 2011
***
raptem zaskoczony odsuwasz się od biurka
wychodzisz i zostawiasz pokój pełen regałów i myśli
kartek przygotowanych żeby nic nie umknęło kalendarz
niespodziewanie okazuje się zbędny w nowej sytuacji
znalazły się ołówki długopisy komputer nie wiadomo po co
zapisane tysiące stron albumów pełnych zdjęć utrwalających byłe
odeszłe z czasem zapomniane choć dotykane wielokrotnie tymi i
innymi rękami lecz nic
nic z tego
***
warto jeszcze wyjść przed dom do ogrodu
zaczerpnąć powietrza i zachłysnąć się jasnym
istnieniem zachować z niego myśl pamiętasz
żono gdzieś na początku tę obietnicę że
upijemy się nieprzytomnie jednak czas trzeźwo spłynął
po nas jak wodospad szklarki i beznadziejnie zimny
uderzył
9 kwietnia 2020 (śmierć A. Strumiłły)