Wiersz [Gładka zagadka]

Andrzej Nowak

 

Gładka zagadka

 

Zostaną ze mną,

Przybiorą moje kształty i zapachy.

Nie zdążę ich poznać, ledwie musnę, chociaż mam apetyt na życie.

Nieliczne przylgną na dłużej, poczekają na mój dotyk.

Nie zrobię bez nich jednego kroku.

Pójdą ze mną na przygody, nawet zwyczajne.

Będą przy mnie tyle czasu, ile żyje stonoga.

Zestarzeją się, skurczą, zmarszczą, popadną w niełaskę i zdeptane odejdą w niebyt.

Podziwiać, oswajać, zdobywać, dotykać, wędrować, a potem przeżywać rozstania.

W drodze jeden but nic nie znaczy,

Liczy się para,

Jak w miłości.

Tułam się w nich po manowcach, póki z nóg nie spadną.

Potem wkładam świeżo wypucowane.

Stonoga ma czternaście nóg, ja dwie.

Mogę wzuć tylko jedną parę, stonoga siedem, ta z bajki pięćdziesiąt.

Butami mógłbym obdzielić kilka stonóg – nie bajkowych – prawdziwych.

Pielgrzym może nie mieć domu, ale musi mieć buty, dużo butów,

Najlepiej dla stu nóg,

Żeby dogonić nadzieję.

Pątnik podobnie.

Mam marzenia:

Mieć więcej nóg,

Zdeptanych butów,

Przebytych dróg,

A mniej wyrzutów.

Zostaną buty.

But.