Przypomnij zapomniane (Judith Schalansky, Spis paru strat)

Przypomnij zapomniane

Judith Schalansky, Spis paru strat, przeł. K. Idzikowski, Ha!art., Kraków 2022, 253 s.

Nad istotą życia filozofowie zastanawiają się od wieków, bezskutecznie próbując odpowiedzieć na pytanie o jego sens, początek lub koniec. Życie trwa, dzieje się i mieni milionami barw – ale też kończy się niespodziewanie, urywa się i znika. Nie dotyczy to tylko życia człowieka, nieuchronnie kończy się istnienie każdej istoty, która kiedykolwiek miała swój początek. Fale codzienności mijają ją, opływając i może nawet pozostawiając po sobie ślad; ale istota, która zniknęła, nigdy nie będzie już sobą, będzie tym, co uczynił z niej wpływ czegoś innego.

Atrofia jest czymś, czego nie jest się w stanie pominąć, zignorować ani zapomnieć, czymś, na co nie ma żadnego wpływu. A jednak rzeczy znikając, często po prostu zmieniają rodzaj swojego istnienia, pokazując się z nowej perspektywy. Zmienione przez to, jak były postrzegane wcześniej, mimo że zapomniane, to nadal cenione i opisywane. I mimo że brzmi to jak oksymoron – to właśnie to zjawisko jest tematem książki Spis paru strat Judith Schalansky, niemieckiej pisarki, projektantki książek i redaktorki. Spis paru strat po raz pierwszy opublikowany został w Niemczech w 2018 roku, a w Polsce ukazał się na końcu 2022 nakładem wydawnictwa Korporacja Ha!art w tłumaczeniu Kamila Idzikowskiego.

Jest to książka niezwykła. Schalansky za jej temat obiera obiekty, ludzi bądź zwierzęta, które zniknęły, zostały zapomniane lub wymarły. Poetyckim językiem stara się zrekonstruować ich dzieje, próbuje wcielić się w ich pozycje i przypomnieć czytelnikowi o ich już niebyciu. Książka podzielona jest na rozdziały, z których każdy został opatrzony odpowiednią ilustracją i traktuje o zniknięciu konkretnej jednostki. Całość jest niezwykle spójna estetycznie, ilustracje są ciemne i wydrukowane na czarnych stronach, a treść została zamknięta w czarnej obwolucie zdobionej srebrnymi plamami.

Schalansky pisząc o rzeczach utraconych, nadaje im nowe życie, ale życie to stworzone jest z jej perspektywy. Gdy mówi o zaginionej taśmie filmowej, opowiada fragment z życia aktorki, której czas sławy przeminął; gdy pisze o wyginięciu tygrysa kaspijskiego, stara się zrekonstruować moment walki zwierząt w czasach starożytności; gdy przypomina zaginiony szkielet prawdopodobnie nigdy nieistniejącego zwierzęcia, przybliża czytelnikom historie swojej nieudanej próby klasyfikowania potworów. Pozornie historie nie mają nic wspólnego z ich faktycznym tematem – ale Schalansky ubiera je w tak doskonałe słowa, dobiera metafory tak misternie, że dzięki swoim zabiegom nadaje zaginionym przedmiotom nowe życie i przywraca im istnienie w innym wymiarze.

Książka została również opatrzona wstępem autorki, w którym mówi ona o genezie powstawania publikowanych tekstów. I już samo to wprowadzenie sprawia, że niemożliwym wydaje się zamknięcie tomu. Schalansky zastanawia się w nim, jak funkcjonuje istnienie i znikanie, co sprawia, że niektóre rzeczy, budowle lub ludzie trwają dłużej niż inne; mówi o książkach jako o najdoskonalszym nośniku informacji stworzonym przez ludzi. Zwraca uwagę na odwieczny niedosyt ludzki, który determinuje życie jako całość, mówi o pragnieniach, które mimo że nie mają prawa się ziścić, i tak prędzej czy później stają się prawdą, wypierając to, co wcześniej uznawane było za niepodważalny aksjomat.

Przypomina o tym, że życie nie ma racji bytu bez strat, bo to właśnie straty je kształtują i pokazują jego pełen obraz. Podsumowując, Schalansky kończy wstęp tymi słowami: „Ta książka, podobnie jak wszystkie inne, powstała z pragnienia, żeby umożliwić przetrwanie, przywołać przeszłość do teraźniejszości, przypomnieć rzeczy zapomniane, dopuścić do głosu to, co zamilkło, i opłakać straty. Pisanie nie przywraca niczego do życia, jednak pozwala wszystkiego doświadczyć. Niniejszy tom traktuje więc w równej mierze o poszukiwaniu, co o znajdywaniu, opowiada tyleż o traceniu, co o zdobywaniu, dając niejasne poczucie, że różnica między obecnością a nieobecnością może mieć marginalne znaczenie, dopóki istnieje pamięć”.

Niełatwo jest trafić na książkę, która potrafi sprowokować tyle myśli i ze sprzeczności stworzyć wspaniałą i spójną całość. Ponadto, jest napisana wyrafinowanym, poetyckim językiem, a jej treść osiąga dokładnie to, co było jej przeznaczeniem, a nawet jeszcze więcej – daje życie zapomnianemu, ale życie to jest nowe, rozwinięte, wzbogacone. Spis paru strat jest przykładem książki, która mimo że traktująca o trudnych tematach, w pewien sposób podnosi na duchu i mówi czytelnikowi, że nawet jeśli coś zniknie, może pojawić się na nowo, w innej odsłonie, dzięki czemuś innemu. Wspaniała symbioza życia i śmierci, utraconego z odzyskanym i zapomnianego z przypomnianym wylewa się ze stron Schalansky i gruntuje nowe perspektywy i postrzeganie rzeczywistości.

Weronika Nawrocka