Podmiotowe wiersze (Elżbieta Dybalska, Pomimo)

Podmiotowe wiersze

Elżbieta Dybalska, Pomimo, Organon, Zielona Góra 2022, 71 s.

Elżbieta Dybalska debiutowała późno, bo w 2008 roku tomikiem Ślady miłości. Dosyć regularnie w kilkuletnich odstępach pojawiały się następne tomiki. I niedawno kolejny pt. Pomimo. O wszystkich można powiedzieć, że istotnie cechuje je podmiotowość. Uwaga poetycka skupiona zostaje na sferze prywatnych przeżyć, myśli, obserwacji i doświadczeń, spraw rodzinnych, osobistych, które są jej światem, wartym opisywania i rozpoznawania, i odnajdowania się w nim. Nie wykłada niczego wprost, a zwłaszcza nie decyduje się na wyznania liryczne o proweniencji powierzchownej, które cechowałaby lekkość i jak to często bywa – koloryzacja codzienności. Wręcz przeciwnie. Poetka zmaga się z sobą, ze swoim wewnętrznym skomplikowaniem duchowym, z kręgiem najbliższej realności: „czuję się jak zeschły liść”. Jej powszedniość niekoniecznie jest nasycona ostrymi tonacjami barw: „Coraz częściej / kolor czarny […] w szarość go zmieniam”. Nie chodzi jednak o jednorodną „paletę kolorów”. Na to się nie godzi. Stara się dokładnie przedstawić wszystkie swojego życia trudy, jak i to, co po prostu jest podmiotowo ważne. Ponieważ jest ważne, to nie cechuje tych wyznań banał. Liryzm Elżbiety Dybalskiej sięga głębiej. Tam, gdzie daje o sobie znać niewiadoma ludzkiego losu tudzież tajemnica jej podmiotu. I jest jakieś zawikłanie. Jego przejawy i znaczenia stara się odczytywać i przedstawiać. A znaczy to ni mniej ni więcej tylko chęć wypowiedzenia możliwej, maksymalnej pełni podmiotowej prywatności, chęć bycia „nową / bez maski” i bycia zarazem „nagą”. Tam, gdzie daje o sobie znać niewiadoma ludzkiego losu tudzież tajemnica jej podmiotu. I jest jakieś zawikłanie. Jego przejawy i znaczenia stara się odczytywać i przedstawiać. A znaczy to ni mniej ni więcej tylko chęć wypowiedzenia możliwej, maksymalnej pełni podmiotowej prywatności, chęć bycia „nową / bez maski” i bycia zarazem „nagą”. I ta myśl odnosi się do klimatu wszystkich wierszy Elżbiety Dybalskiej. W podobnie wzruszającym klimacie czytelnik znajdzie tu wiele utworów, choćby List do męża, Mamo. Jest w nich pamięć czyjegoś życia, wspólnych domowych spraw, ale i pragnienie przeniknięcia tajemnicy metafizycznej.

Okładka książki. Przedstawia las odbity w kałuży. Po prawej widnieje poziomo napis Pompeje, na dole imię i nazwisko autorki Elżbieta Dybalska

Oczywiście to nie wszystko. Są też wiersze-opisania Zielonej Góry, jej miejsc, ulic i tradycji, wiersze dla poetów: Janusza Stycznia, Anny Tokarskiej. Także powtarza się motyw różańca. On oplata różne myśli, włącza się w życie, nie natarczywie. Może być zrobiony nawet z owoców jarzębiny (Krwawy różaniec). Chcę zauważyć, że prawdziwe uczuciowo są to wiersze. Podoba mi się ich rezygnacyjna, niekiedy smutna, tonacja, zarazem refleksyjna i spokojna: „belka krzyża / chce uskrzydlić / jego pion” (jakże to celne i piękne). Jeszcze by należało dodać słowo o rytmie wersyfikacji, bo ona jest ze wszystkimi treściami związana. Oszczędna, cyzelowana, która spaja przedstawiony świat. I świadczy o emocjonalnej równowadze „pomimo” wszystko.

Czesław Sobkowiak