Słowa i przemilczenia Joanny Marcinkowskiej (Joanna Marcinkowska, Przemilczenia)

Słowa i przemilczenia Joanny Marcinkowskiej

Joanna Marcinkowska, Przemilczenia, Wyd. Ridero 2023, 82 s.

Joanna Marcinkowska to wszechstronna artystka urodzona pod Jelenią Górą w Górach Izerskich. Obok  zajmuje się też fotografiką, muzyką i teatrem. Uwielbia fotografować góry, a wystawa jej zdjęć miała miejsce w 2021 roku w zielonogórskiej mediatece. Gra też na gitarze i komponuje muzykę oraz zajmuje się prowadzeniem grup teatralnych. Na Uniwersytecie Zielonogórskim ukończyła studia licencjackie z polonistyki, a następnie magisterskie z teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Związała się z Krakowem na 11 lat, ale ostatnie dwa ponownie spędziła w „Winnym Grodzie”, gdzie pracuje w Lubuskim Teatrze. Również w 2021 roku debiutowała tomem wierszy Czarne motyle. Teraz, w zielonogórskiej książnicy, poetka promowała drugi zbiór swoich liryków zatytułowany Przemilczenia. Zamieściła w nim 60 utworów pogrupowanych w dwóch częściach – Biała miłośćDoskonały świat, a całość uzupełnia i zamyka zarazem tryptyk o Jeleniej Górze.

Jaki jest zatem świat poetycki kreowany i… „przemilczany” przez Joannę Marcinkowską? Jak sama przyznaje – tworzy wyłącznie, kiedy dopadają ją emocje, dodajmy, zwykle negatywne – gniew, złość, niemoc, rozdarcie, ból, przygnębienie. Ale towarzyszy temu melancholia, refleksja, zastanowienie się nad własnym losem, życiem drugiej osoby, otoczeniem. Bliskie jej emocjom są wówczas zawieszenia frazy  przemilczenia, a ważniejsze zdaje się to, co jest „pomiędzy”, czyli słowami. Podmiot liryczny w tekście Porozumienie wypowiada swoją prawdę, która brzmi niczym autorskie credo:

przecież słowa nie znaczą
ale to
co pomiędzy nimi

Słowo i przestrzeń, którą ono wypełnia i werbalizuje, w której pobrzmiewa przez moment, wypełniając echem pamięci swój byt, to obszar, który zwłaszcza interesuje poetkę, gdyż znajduje w nim miejsce na towarzyszące mowie i zapisom emocje. Penetruje go więc na różne sposoby:

słowa wędrują do gwiazd

odbijają się od nich
opadają na nas delikatnie
(Czułość)

Słowa i przeciwstawne im wymowne milczenie lub cisza to kolejne, poboczne warianty eksploracji poetyckiej, a to, co rozgrywa się między nimi, stanowić może albo ukojenie, albo życiowy dramat. Artykułowanie i nazywanie stanów psychicznych staje się niemal obsesją, mającą zagłuszyć emocje i przynieść otuchę, równowagę duchową oraz mentalny błogostan:

ciągle mówisz do mnie
boję się odpowiedzieć

życie stawia ultimatum
udaję że o tym nie wiem (Demony)

W liryku Zmysłowość autorka nadmienia, że:

spalamy się
dostajemy gorączki
kiedy o tym milczysz
smakuję tę ciszę

A w innym utworze pt. Tak sobie dopowiada:

jak gdyby nigdy nic
wyłączasz uczucia

będę do ciebie mówić
aż zabraknie mi słów

W wierszu Płatki śniegu poetka mówi, że „milczenie przewierca kości”, przyrówna je do codziennej śmierci, a w utworze Likaon stawia pytania „wyrzucając z siebie słowa”, ale najbardziej dobitnie brzmi w liryku Słowa, który najlepiej obrazuje myśl i słowo oraz otoczenie i dystans panujący między nimi, uwidaczniający się właśnie w zawieszeniach opisów, emocji i skrótów poetyckiej wyobraźni:

materia czasu
zniewala nas i przeraża

natura jest cicha
żyje swoim życiem

wszystko jest tak
jak powinno być

mówisz do odbicia w lustrze
próbując uspokoić oddech

Właśnie owe skróty myślowe stanowią pewnego rodzaju kwintesencję w poezjowaniu Marcinkowskiej, kiedy między pierwszą a ostatnią strofą buduje olbrzymie, rozległe pole imaginacyjno-semantyczne, w którym werbalizuje uczucia, emocje, wyobrażenia i pragnienia. Stąd musi między nimi budować odpowiedni pomost, aby w lapidarny sposób wyrazić maksimum pojęć na określenie przeżyć i stanów ekscytacji. A to niełatwe zadanie. Trzeba świetnie operować skrótowością przekazu, jego formą znaczeniową, odpowiednio dobranym leksemem, a poetka jest przy tym wyjątkowo oszczędna w słowach. Zwykle jej utwór to od trzech do sześciu strof, dwu- lub trzywersowych. Stąd jeden jej wiersz składa się z 20 30 słów i zawrzeć w nich opis wielu stanów psychiczno-emocjonalnych nie jest proste. Potrzeba do tego i erudycji, i dobrego przygotowania warsztatowego, ale przede wszystkim też wysublimowanej poetyckiej wyobraźni. Na tym gruncie poeta czuje się jednak świetnie. W wierszu Trwanie filozoficznie oznajmi, że „pochłaniamy czas/ niegotowi na szybkość rzeczy”, w Spojrzeniach doda, że „na języku/ wciąż czujemy smak/ polizanego raju”, a w tytułowym liryku Przemilczenia dopowie: „jeśli dziś łykam światło/ ciągle zapominam/ że jutra może nie być”.

W utworze Wyzwanie, który również zawiera życiową dewizę i łagodne sentencje poetki, czytamy:

cieszy mnie
każde słowo
spojrzenie w oczy

proste rzeczy
hibernowane latami
chce się żyć

jak ze snu
wynurzamy się z siebie woła nas ciepło i światło

W wielu lirykach skonstruowanych właśnie na bazie abrewiacji racjonalnopsychologicznych poetka opisuje swój świat afektywnych i eterycznych doznań, sięgając często do ulubionego przez nią zasobu ekspresyjnej terminologii. Często zatem pojawiają się w wierszach Joanny Marcinkowskiej krew, ból, strzęp oraz narządy i części ciała, jak serce, oczy, język, oczy i źrenice, dłonie i palce. Metodą organoleptyczną poznaje, bada i przetwarza swoje światy – immanentny i dookolny. W wierszu Chrust podmiot mówi:

każdy wieczór i poranek
ulepiony z bólu serca
utkany z krwi z nosa

Częstym motywem jest także światło, barwne refleksy, błyski czy odbicia. Ich synonimem mogą być wschody słońca, jasne i ciepłe poranki, promienie słoneczne, ogień, żar, blask, iskry, ale też żarzące się lub szkliste źrenice czy lustro. W utworze Żywot, gdzie występuje nagromadzenie rekwizytów, poetka stwierdza:

zmielone słońce
naszymi źrenicami […]

jesteśmy grudką ziemi
drobiną dnia
ostatnim promieniem
zachodzącego wiecznie słońca

A w tekście Bez tchu dodaje:

światło zbiera się w oczach
wydłubujemy je nocą
bezwiednie

Podobnie czas i sen, często te dwa wątki znaczeniowe kontrastują ze sobą, potrafią inspirować, a częściej zmuszać do refleksji i zastanowienia nad przemijalnością życia, z którego pozostają tylko strzępy, odpryski czy okruchy, wyłącznie ich egzystencjalne drobiny i mgliste, fragmentaryczne ułamki. Dobitnie to widać w utworze Zmęczenie:

opiłki chwil
wciąż plączą się w czasie

sen albo śmierć
wspomnienia wykańczają
albo koją […]

na zakrwawione serce
przyklejasz plastry z każdej strony

W świecie poetyckim Joanny Marcinkowskiej dochodzi do głosu też specyficzny, acz subtelny i zmysłowy dialog miłosny między kobietą a ukochanym. Niekiedy poetka zamienia podmiot liryczny w rodzaj męski, ale to nie zmienia samej narracji i psychologicznego dyskursu prowadzonego między bohaterami. Patrzy na kobietę i jej uczucia oczami mężczyzny, co tylko pozwala głębiej wniknąć w sferę psychiki piszącego. Czego zatem obawia się podmiot? Boi się rozstań, gdyż te postrzega jako próżnię, boi się niezrozumieni, gdyż to oznacza samotność w związku, boi się odrzucenia, gdyż to oznacza osobisty upadek i uczuciową klęskę. Dlatego podmiot jej wiersza Porozumienie wypowiada znamienne słowa: „wzruszam się/ na myśl o twoich dłoniach/ bądź przy mnie”, w utworze Czułość mówi z kolei: „chodź ze mną/ skąd nie wrócimy nigdy”. Adoracyjna polemika w pełni pobrzmiewa również w lirykach Opiekun i Huba. W pierwszym tekście podmiot zwierza się:

we śnie
podchodzisz
przytulasz mnie mocno
uspokajam się

już nigdy
nie chcę się obudzić

A w drugim utworze odnajdujemy wyznanie:

chciałem dobrze
i chciałem to zrozumieć […]

nauczyłem się
nie zwracać uwagi na to
że zaplątałaś się we mnie

mam w duszy supeł
który z roku na rok
się rozrasta

Miniatury poetyckie Marcinkowskiej posiadają formę intelektualnego zapisu wewnętrznej, duchowej i psychologicznej rozmowy poetki z sobą, własną złożonością psychiki, doznaniami i emocjami. Jej świat i jego obrazowanie potrafią zarazem wchłonąć i zauroczyć.

Okładka książki

Książka zasługuje także na uwagę ze względów ilustracyjnych i edytorskich. Okładkę i wnętrze jej urozmaiciły grafiki Biosme x Brocki, współczesnego, awangardowego artysty z Karkonoszy, malującego obrazy akrylem i sprayem oraz tworzącego przestrzenne formy ilustracyjne, graffiti i murale. Barwne, często niepokojące w swojej wymowie, ryciny korelują z tekstami autorskimi, w których z kolei dominują zagadkowość, lakoniczność i abstrakt. Sam zbiór wierszy wydany został w inteligentnym systemie wydawniczo-księgarskim Ridero, który jest serwisem internetowym pozwalającym samodzielnie przygotować książkę do druku, publikacji elektronicznej i jej dystrybucji bez udziału pośredników. Platforma ta przeznaczona jest dla autorów niezależnych, którzy w krótkim czasie mogą bezpłatnie przetworzyć swoje teksty w formę książkową i rozpocząć jej sprzedaż w księgarniach internetowych. Edytorsko Przemilczenia wydane w twardej oprawie zadowolą gust estetyczny chyba każdego czytelnika, a zawarte w nich wiersze, niosące głębokie przesłanie, z pewnością zaintrygują nawet najwybredniejszych.

Robert Rudiak