Przekładaniec z kolorem fioletu i wzruszenia (Roksana Bach, Śliwki w czekoladzie)

Przekładaniec z kolorem fioletu i wzruszenia

Roksana Bach, Śliwki w czekoladzie, Towarzystwo Miłośników Zielonej Góry WINNICA, Zielona Góra 2023, 64 s.

Czytając, czyli wchodząc w treści zawarte w tomiku Śliwki w czekoladzie, szczerze się wzruszyłam. Być może z pobudek egoistyczno-egocentrycznych, bo przecież słowa wypowiada młoda osoba, odnosząc się do lęku, który towarzyszył oczywistości momentu odchodzenia z naszego wspólnego świata – jej babci. Teoretycznie – to mogłabym być ja, bądź mogłaby to być moja mama, a powodem takowego myślenia jest właśnie mój podniosły już wiek.

Czy gdybym otrzymała pierwsze fioletowe fiołki z rąk mojej wnuczki, to poczułabym rozczulenie? Na pewno. A fioletowe wrzosy, a fioletowe jagody? I fioletowy język umorusany podobnie jak dłonie, które je zrywały. Nie należy zrywać, niech rosną, tak jak natura to stworzyła czy „na chwałę Pana Boga”. Tak też mawiała moja nieżyjąca już babcia. Roksana Bach pisze:

siadam nad pustą kartką
żeby wypełnić ją
inną pustką

bo:
łatwiej jest deklarować wojnę, niż wyznać uczucia.

Fiolet to szczególna barwa zarezerwowana dla przestrzennej materii i niebytu, jaką jest kosmos. Od wieków kojarzył się z duchowością, tajemniczością i magią. Właśnie z magią 

związany był śliwkowy odcień fioletu. A ten coraz bardziej ciemniejszy – z powagą i śmiercią. Fiolet jest mieszanką koloru czerwonego i niebieskiego. Zapewne wszyscy pamiętamy lekcje spędzone z pędzelkiem w ręku, przedszkolne czy szkolne zajęcia plastyczne. Pierwsze próby mieszania podstawowych kolorów i odkrywanie, co z tej czy innej mieszanki barw powstanie. Bawiliśmy się, nie wiedząc, że poszukujemy i odkrywamy tajemnice malarstwa Leonarda da Vinci, który używał fioletu dla okazania głębi uczuć, podkreślenia pasji i duchowości. Dawniej fiolet przysługiwał wyłącznie monarchom i tylko ludzie bogaci i u władzy mogli przyodziewać szaty barwy fioletowej. Od razu wiedziało się, że jest to dostojnik kościelny i należało przed nim z atencją uklęknąć. W chrześcijaństwie kolor fioletowy symbolizuje mękę i cierpienie. Dlatego też stał się kolorem noszonym przez kapłanów podczas mszy żałobnych.

W psychologii rozdziela się jego znaczenia zależnie od nasycenia. Ten ciemniejszy odcień wiąże się z kreatywnością, jaśniejszy ma nas uspakajać i relaksować. Dlatego też fiolet używany jest w leczeniu zaburzeń nerwowych. Promuje duchową harmonię, jednocześnie inspirując do myślenia poza schematami. Skłania do rozwoju i samodoskonalenia. Nadaje mu się również znaczenie uzdrawiania i regeneracji sił.

Bo mistyczności należy zawierzyć, aby nie zwątpić, że przekraczając niewidzialne granice i wchodząc w świat mgieł niebiańskich, nie rozstajemy się z bliskimi osobami. Być może świadomość ludzi odchodzących tegoż faktu nie odnotowuje, jednak ci, których się osieroca, szukają sposobu, aby ukochana osoba nie zniknęła bezpowrotnie. Gdy wchodzi się w niebieskie bramy, czerwoną ludzką krew pozostawiamy na ziemi. Zmieszani jak kolor niebieski i czerwony rodzimy fioletową jaźń ducha pamięci.

w przedsionku
już nikogo

bo w sercu i w pamięci zapisane jest miejsce osuwiskiem wspomnień.

Jesteś na zdjęciu taka, jaką chcę cię pamiętać
lekko zwichrzone włosy, małe znamię, rzęsa
mrużysz lekko powieki, chyba razi cię słońce
mimo to widzę twoje oczy, są takie kojące
rzeczywistość może nas na co dzień zniechęcać,
ale jesteś na zdjęciu taka, jaką chcę cię pamiętać

Zwyczajnie ludzkie słowa, choć brzmią mistycznie, gdy czytamy dalej:

widzę cię w słabym świetle […]
kruchy liść kołysze się na ciemnym pomniku
[…]
chyba się pomyliłam, bo nie mam twojego zdjęcia

Zastanawiam się, ile lat liczy sobie autorka tomiku wierszy i poetyckiej łagodnej prozy, autorka niewielkiej książeczki Śliwki w czekoladzie, pierwszej w jej, mam nadzieję, rozwijającej się w przyszłości karierze literackiej.

Za czasów mojej młodości cukierki owinięte szeleszczącym papierkiem z takim samym napisem „śliwki w czekoladzie” zazwyczaj leżały w każdym domu wyłożone na publiczny, czyli sąsiedzki widok, w kryształowych misach czy talerzach. Rarytas. Bo i zdobyć go było trudno, a i poczęstować gości należało nie byle czym. A potem rozkoszować się ich smakiem, który rozpływał się w ustach, choć też należało uważać ze względu na spirytus, w którym namaczano śliwki przed zanurzeniem w czekoladzie. A więc pokoje w PRL-u wyposażone były w meblościanki na wysoki połysk i połyskujący stół. A na środku stołu pokrytego koronkowym obrusem wykonanym własnoręcznie tkwił egzemplarz wygrawerowanego szkła, czyli kryształu. Przez wiele lat obraz powyższy kojarzył mi się z brakiem odpowiedniej estetyki i dobrego smaku. Ale teraz wspomnienie to rozrzewnia, a i moda przyszła na dekoracje tegoż rodzaju. No i wpadłam jak śliwka w kompot. Wyciągam z dna szafki kryształową paterę i lecę do Biedronki po śliwki w czekoladzie.

Jednak domowe śliwki w czekoladzie, ich wykonanie i obdarowanie to wyraz szczególnej miłości. Sprawia się je własnoręcznie i wręcza komuś, kogo się szczególnie wyróżnia, lubi czy kocha.

boję się nie pisać o naszych spojrzeniach
bo czasem myślę, że wtedy umieram
że lada moment już nic nie zostanie
prócz lepkich łez w fioletowych papierkach

To nie tylko wiersz o żałości, to wiersz o sprawczości, o sile przypominania sobie wspólnie wykonywanych czynności, które gloryfikowały wzajemną miłość, troskę i życzliwość. Fotografie mogą przybierać różną postać, nie tylko tę materialną. Pamięta się bowiem rozmowy, ich wydźwięk, wspólnie spędzony czas i obawy, że ich krótkotrwałość nie jest zależna od nas. Jakże trudno rozstać się z przedmiotami, którym kochana babcia nadawała istotność i żywotność, sens. Gdy odeszła ona, to odeszły też przedmioty, jakby dusza i z nich zeszła, a resztę dokonają już ludzie.

nie zostawiłaś kartki w drzwiach, że zaraz wrócisz
i żeby wstawić ziemniaki, bo się będą długo gotować

A w innym wierszu poetka kontynuuje:

na początku było osiem krzeseł
wzięłam sześć
kilka zdjęć
teczkę świadectw
rozebrałam stojak na kwiaty
które tak lojalnie więdły za tobą
[…]
przestawiłam każdą myśl i filiżankę
nic i tak nie jest już na swoim miejscu

Padają szczere słowa autorki, szczery żal, płacz po ukochanej i bardzo bliskiej jej sercu babci. I pozazdrościłam tej babci umiejętności pozostawienia po sobie tak pięknej pamięci w tak pięknej postaci.

Nie jest łatwo pochylić się nad oczywistością losu ludzkiego, a to właśnie uczyniła Roksana Bach, pisząc, a w zasadzie opisując, jak „wielkieś mi uczyniłaś pustki w domu moim […] tym zniknieniem swoim …”, chciałoby się dodać za wieszczem Janem Kochanowskim.

Ile więc liczy sobie młoda osóbka, kobieta, która tak troskliwie otacza opieką dni wypełnione obecnością babci, przeciwstawiając się w delikatny i bardzo wrażliwy, jasno fioletowy sposób ogarniającej ją bezradności wobec wiedzy, że:

kiedy odwiedzę cię po raz ostatni
nie będę wiedzieć, że to już ta chwila
i ty chyba też nie
wszystko będzie po staremu

Zmieniające się i wymieniające się pokolenia. Taki los, takie życie, ogarnia mnie sentyment i refleksyjność, gdy przemierzam wraz z Roksaną świat przeżyć. Uderza mnie ciepło i wrażliwość spostrzegania codzienności, zwykłości, której urok autorka dostrzega w sposób prosty i bezpośredni. Zamienia w słowa obrazujące konieczność przemijania i tęsknotę do niepozornego, a wiecznego trwania.

W naszej polskiej, europejskiej, chrześcijańskiej kulturze przewijamy dni wsparte o określone wartości i zasady, które wyznaczają poprawność moralną, zasady etyczne, dobra i sprawiedliwości, jak kochać i nie krzywdzić, jak kochać i troszczyć się, jak wzajemnie obdarzać życzliwością, wsparciem i pomocą. Jak żyć we wspólnocie, w gronach owocujących trwałymi więziami grupowo-społecznymi. Szanować siebie i innych, nie wadzić nikomu i wierzyć w odwzajemnienie dobra.

Szczególny to tomik, utkany z delikatności, wrażliwości, szczerości i prawdy. Słów płynących prosto z serca, czyli przeżywanych emocji opatrzonych refleksją młodego życia wierzącego w przetrwanie.

A na zakończenie zapytałam autorkę Śliwek w czekoladzie, dlaczego tomik nosi ten tytuł? I Roksana odpowiedziała mi: „jestem słaba w wymyślaniu tytułów, co widać po wierszach, i nie było łatwo też z tytułem dla tomiku – miałam kilka pomysłów, ale żaden nie pasował mi do końca. A jak pojawiły się śliwki, to nabrałam pewności. Te śliwki w czekoladzie pojawiają się w jednym wierszu, który myślę, że spina całość”.

 

Maria Jolanta Fraszewska