Poza granice materialnego świata
Paweł Brol, Znak z góry, Wydawnictwo Vectra, Czerwionka-Leszczyny 2024, 400 s.
Paweł Brol, przez jakiś czas związany z Zieloną Górą (zawodowo także z Wojewódzką i Miejską Biblioteką im. Cypriana Norwida), od kilku lat próbuje swoich sił na polu literatury. Jakiś czas temu wydał debiutancki utwór z wątkiem polityczno-społecznym pt. Niewolnik w Europie (Novae Res, 2020). Obecnie dostajemy Znak z góry, który można byłoby opisać jako swego rodzaju powieść sensacyjną z akcentami filozoficzno-teologicznymi, fantastyki naukowej i postapo.
Narratorem i głównym bohaterem jest w niej ojciec Eliud Greszel. Starszy, podupadający na zdrowiu zakonnik otrzymał polecenie, aby wrócić do wspólnoty franciszkanów na Górze Świętej Anny. Wcześniej był między innymi wykładowcą w seminarium w Gościkowie-Paradyżu. Nie od razu wiadomo, kiedy dokładnie rozgrywa się akcja książki, ale z czasem autor ujawnia, że chodzi o niedaleką przyszłość. Moment to niełatwy, świat przechodzi wielką próbę. Katastrofa klimatyczna i przeludnienie prowadzą do samozagłady. Stwórca jednak postanawia dać ludzkości szansę poprzez szereg objawień. Być może to będzie ratunkiem dla jeszcze żyjących? Ojciec Eliud jako ekspert w tej dziedzinie otrzymuje list od papieża, który prosi go o dyskretną interwencję i radę. Za posłuszeństwo i gotowość stawienia czoła piętrzącym się przeszkodom zapłaci wysoką cenę.
To tylko najprostszy opis fabuły, zresztą dosyć skomplikowanej, niezbyt spójnej i mało płynnej. Zagłębienie się w lekturę tej książki i odkrycie, co jest jej głównym przesłaniem, wymaga sporego wysiłku i skupienia. Ojciec Greszel jest nie tylko obytym w świecie klerykiem, zaufanym człowiekiem papieża, z szerokimi koneksjami w Watykanie, ale także członkiem wspólnoty klasztornej na Górze Świętej Anny, w której dochodzi do tajemniczych morderstw. Prowadzi nawet nauki przedmałżeńskie wśród lokalnej społeczności.
Główny bohater działa więc na wielu polach, ale musimy się przygotować, że akcja książki jest statyczna, bo przerywana drobiazgowymi wywodami teologicznymi i filozoficznymi. Ciekawa jest tu bez wątpienia zawarta w powieści koncepcja spod znaku fantastyki naukowej, dotycząca poszukiwań tak zwanego genu objawień. Można ten wątek odczytać jako nawiązanie do dyskusji rzeczywiście prowadzonych w świecie naukowym, w których stawia się pytania o biologiczne źródła wiary[1].
Przejmujący jest jedyny w swoim rodzaju mroczny koloryt Znaku z góry, pogłębiony wielowymiarowym portretem ojca Eliuda jako sędziwego i coraz bardziej słabnącego człowieka, nierzadko wymagającego interwencji medycznej. Bardzo dobrze zarysowana została tu (postapokaliptyczna?) atmosfera zagrożenia i niepewności jutra, choć przy odrobinie złej woli można byłoby wskazać na swego rodzaju niekonsekwencję: w świecie nie brakuje zagrożeń dla fizycznego bezpieczeństwa, a mimo to bohaterowie jakoś bez przeszkód docierają do Rzymu oraz Aten i swobodnie się tam poruszają.
W powieści ważną rolę odgrywają figurka św. Anny Samotrzeciej oraz Kalwaria na Górze Świętej Anny. Topografia jest dokładnie oddana, ale trochę szkoda, że z książki nie dowiemy się czegoś więcej o tym ważnym dla Śląska sanktuarium i klasztorze, o sławie zdecydowanie wykraczającej poza skalę regionu. Kompleks otoczony jest przepięknym Parkiem Krajobrazowym, niestety, obecnie przedzielonym autostradą A4. Góra Świętej Anny do dzisiaj jest celem pielgrzymek i miejscem pamięci o powstańcach śląskich. Jest ważną częścią małej ojczyzny autora, jak sam zresztą pisze o tym w posłowiu. Paweł Brol wywodzi się z Krapkowic, położonych około 20 kilometrów od tego miejsca.
Świetnie w Znaku z góry wybrzmiewa mowa śląska, którą posługuje się jeden z zakonników. Pomysł na tę postać należy zaliczyć do najbardziej udanych w utworze. Pojawiająca się w niektórych dialogach regionalna językowa nuta dodaje swoistego kolorytu, nie będąc przy tym żadną sztuczną, wydumaną stylizacją; na Śląsku tak ludzie po prostu mówią. Ślōnskŏ gŏdka słyszalna jest na co dzień w sklepie, u fryzjera, na ulicy. Na szczęście przetrwała trudne czasy przed 1989 rokiem, gdy walczono z regionalizmami. Teraz z dumą i bez kompleksów mówi się po naszymu, jak określa się potocznie śląski etnolekt, mający zresztą wiele odmian. Promuje się go w lokalnych radiowych rozgłośniach[2] oraz w szkołach, w ramach projektów edukacji regionalnej, mocno też wspieranych przez Unię Europejską[3]. Wydaje się też coraz więcej literatury po śląsku, by wymienić na przykład bardzo prężnie działające wydawnictwo Silesia Progress. Od jakiegoś czasu trwają także prace kodyfikacyjne, mające na celu ustanowienie śląskiej ortografii. Być może osoby spoza Śląska, nieosłuchane z gŏdką mogą mieć problem, przynajmniej z początku, z dokładnym zrozumieniem obecnych w powieści śląskich fraz, ale pomóc powinno przeczytanie ich sobie na głos.
Paweł Brol nie zapomina też o Zielonej Górze, gdzie jakiś czas temu mieszkał na stałe. Miasto nie odgrywa w powieści jakiejś szczególnej roli, jeśli nie liczyć informacji, że właśnie stąd wywodzi się powieściowy ojciec Eliud. Możemy się też przy okazji dowiedzieć, że po drugiej wojnie światowej Zielona Góra nie została zniszczona dzięki aktowi odwagi pewnego księdza. Był nim Georg Gottwald. W powieści jego nazwisko się nie pojawia, nie ma też szczegółów dotyczących przebiegu wydarzeń poprzedzających wyzwolenie Zielonej Góry[4].
W posłowiu mamy też ciekawe informacje dotyczące pierwowzorów niektórych książkowych postaci. Są nimi między innymi ojciec Beredict Groeschel CFR oraz arcybiskup Alfons Nossol, wielka postać Śląska Opolskiego. Wzruszającym dowodem pamięci jest też książkowa suczka Luna, wzorowana na piesku, który był przez wiele lat członkiem rodziny autora.
Jeśli uznamy, że wątek sensacyjny nie jest aż tak ważny, lektura Znaku z góry może być wartościowym doświadczeniem. Nie brakuje tu ważnych pytań dotyczących problemów współczesności, kondycji ludzkości oraz sytuacji człowieka jako jednostki. Czy spojrzenie poza granice materialnego świata i skupienie się na wierze przyniesie ulgę, pomoże uśmierzyć egzystencjalne lęki?
Joanna Kapica-Curzytek
[1] M. Rotkiewicz, Czy istnieją geny wiary w Boga?, https://www.polityka.pl/niezbednik/1528087,1,czy-istnieja-geny-wiary-w-boga.read [dostęp: 15.09.2024].
[2] W raciborskim Radio Vanessa w każdą niedzielę po godz. 12.00 emitowana jest bardzo popularna i lubiana kilkugodzinna audycja połączona z koncertem życzeń, w której redaktor prowadzący i dzwoniący goście rozmawiają wyłącznie po śląsku; https://www.vanessa.fm/ [dostęp: 16.09.2024].
[3] Przykładem mogą być takie cykliczne wydarzenia, jak opisane w niniejszym tekście: Krzanowice zorganizowały konkurs gwary laskiej, https://raciborz.com.pl/2014/11/01/krzanowice-zorganizowaly-konkurs-gwary-laskiej.html [dostęp: 16.09.2024].
[4] S. Płóciennik, Koniec wojny w Grünbergu: Odwaga księdza Gottwalda i karabin maszynowy na Wieży Braniborskiej, rozmowa z Grzegorzem Biszczanikiem, https://zielonagora.wyborcza.pl/zielonagora/7,35182,24460537,koniec-wojny-w-grunbergu.html [dostęp: 16.09.2024].