Michalina Majkowska
Powieść kryminalna Marty Ruszczyńskiej
Diabeł i panna
Diabeł i panna to współczesna powieść kryminalna wydana niedawno przez Towarzystwo Miłośników Zielonej Góry Winnica. Autorką jest Marta Ruszczyńska – wykładowczyni literatury na Uniwersytecie Zielonogórskim. Już sam tytuł zaciekawia czytelnika i stawia przed nim pytanie o tytułowe postacie. Przywodzi na myśl Mistrza i Małgorzatę – powieść, której tytuł także odwołuje się do treści dzieła. Lektura książki pozwala interpretować diabła jako symbol mrocznej historii Kolbergu i tajemniczego stowarzyszenia odpowiedzialnego za porwanie bohaterki. Natomiast zaplątaną w to wszystko panną jest właśnie zaginiona postać.
Tytuł książki znakomicie zapowiada fabułę utworu. Jak wcześniej wspomniałam, reprezentuje ona epikę, a ściślej powieść kryminalną, w której bieg czasu został odwrócony. Punktem wyjścia jest zaginięcie, a tok narracji jest dedukcyjny. Zagadka stanowi tutaj kluczową oś fabuły[1]. Ponadto zdarzenia fabularne rozwijają się w kierunku jakiegoś określonego celu, który wyznacza samo jego zawiązanie (dokonanie przestępstwa), a kresem akcji jest ujęcie przestępcy czy jak w tym przypadku odnalezienie postaci. Mamy tutaj do czynienia z powieścią sensacyjną, gdzie głównym elementem i siłą napędową dla treści jest konflikt jakichś przeciwstawnych dążeń[2].
Książka rozpoczyna się podróżą głównej bohaterki Joanny nad morze. Kobieta w średnim wieku, wykładowczyni uniwersytecka, ma tam się spotkać ze swoją przyjaciółką Elżbietą. Pierwszoplanowa postać jest bardzo bliska współczesnym odbiorcom. Autorka wykreowała ją, czerpiąc z własnych doświadczeń. Joanna prowadzi również pierwszoosobową narrację, więc perspektywa powieści została zawężona do jej pozycji nadawczej. Narrator jest tu określony i znajduje się jak gdyby wewnątrz przedstawionego świata. Do wypowiedzi bohaterki-narratorki często przenikają kolokwializmy, utrwalone związki wyrazowe czy znane powszechnie zwroty, a nawet lekkie przekleństwa. Pośrednio charakteryzują ją także rozważania egzystencjalne – monologi wewnętrzne, pozwalające na uporządkowanie emocji i zdarzeń, a odbiorcy umożliwiające poznanie bohaterki. Jej wypowiedzi zawierają także liczne nawiązania kulturowe z dziedziny architektury, muzyki czy filmu. Wszystko to sprawia, że bezpośrednio towarzyszymy głównej postaci w jej przygodach i detektywistycznych działaniach, jak również w miłosnych uniesieniach. Zabieg ten skraca dystans pomiędzy czytelnikiem a narratorem, dzięki czemu powstaje wrażenie, że opowieść relacjonowana jest przez współczesną, znaną nam osobę.
Fabuła opiera się na quasi-sądach. Fikcyjna opowieść została osnuta na wydarzeniach historycznych i osadzona w realnych miejscach. Akcja zawiązuje się w momencie, gdy główna postać zauważa, że jej przyjaciółka dociera do Kołobrzegu, następnie w tajemniczych okolicznościach opuszcza hotel i już do niego nie wraca. Tak właśnie zaczyna się kryminalna przygoda, w której odbiorca także bierze udział. Mamy wrażenie, że tydzień po tygodniu wraz z Joanną niepokoimy się o życie przyjaciółki, choć czas narracji jest przeszły. Z początku kobieta idzie na policję, zwraca się też do detektywa, ale nie mogąc bezczynnie czekać na rezultaty, sama podejmuje działanie i zbiera poszlaki. Wielokrotnie podróżuje do Kołobrzegu w poszukiwaniu nowych śladów. To właśnie wartki bieg zdarzeń, szybkie zawiązanie akcji i dynamika działań głównej bohaterki sprawiają, że lektura jest tak interesująca. Ponadto autorka raczej nie skupia się na nieistotnych i nic niewnoszących wątkach. Nie wprowadza niepotrzebnych bohaterów. Wszystko ma pewien zamysł. Nawet postać detektywa nie jest przypadkowa. Z racji jego tatuażu sokoła maltańskiego można domniemać, iż jest on członkiem tajemniczego stowarzyszenia i osobą, która celowo wprowadza chaos w pracy samozwańczej detektywki.
W książce nie brakuje motywów rozbudowujących powieść. Dla kryminalnego wątku kluczowe jest tło historyczne. Okazuje się, że bohaterka prowadziła badania nad historią przedwojennego Kołobrzegu i odkryła stowarzyszenie posttemplariuszy, a nawet mapę skarbów i to właśnie ona stała się przyczyną jej kłopotów. Jednak o tym dowiadujemy się oczywiście na końcu powieści. Rozwiązaniem akcji jest opowieść odnalezionej, relacjonowana w jej perspektywie narracją pierwszoosobową, co jest ciekawym zabiegiem. Zdarzenia historyczne budują fabułę tego utworu, stanowią tło dla pierwszoplanowego wątku. Główna bohaterka najpierw sama, później z Adamem (znajomym Elżbiety z Wrocławia), poszukuje prawdy i poznaje zapomnianą historię. Ich odkrycia pokazują czytelnikowi zapoznany obraz miasta sprzed wojny. Miejsca, które już nigdy nie powróci, zostało bezpowrotnie zniszczone i odmienione po roku 1945. Kołobrzeg, będący niegdyś wspaniałą i piękną miejscowością, ale też fortem, obronną twierdzą pełną tajemnic, teraz jest kojarzony przede wszystkim z nadmorskim kurortem. Konfrontacja dzisiejszego Kołobrzegu i Kolbergu ilustruje transformacje, jakie zaszły. Natomiast nadmorska sceneria, statyczne krajobrazy opisywane przez narratora tworzą znakomity nastrój dla tejże historii.
Warto powrócić do postaci Adama – znajomego zaginionej. Jest on bibliotekarzem pracującym we wrocławskim Ossolineum. Jego zawód, jak i umiejętności dedukcji okazują się bardzo przydatne w czasie poszukiwań, ponieważ to właśnie dzięki nim dostanie się do skrytki Elżbiety i dotarcie do jej listu oraz dokumentów historycznych staje się łatwiejsze. Ponadto mężczyzna cechuje się realistycznym podejściem do życia i stoickim spokojem. Charakterystyczne dla tej postaci jest też podejście do feminizmu, do którego odnosi się sceptycznie i lekko żartobliwie – w ten sposób Adam reprezentuje przestarzałe myślenie i niechęć społeczeństwa, a szczególnie jego starszych przedstawicieli, do feminatywów. Postać Adama została w dużej mierze scharakteryzowana przez jego wypowiedzi. Jest on przeciwieństwem Joanny – bohaterki bardzo emocjonalnej, reagującej uczuciowo, która przedwcześnie wyciąga wnioski i równie szybko wpada w kłopoty; ale także kobiety silnej i walczącej o swoje racje, a tym samym znającej własną wartość. Mężczyzna stawia na chłodną kalkulację i wielokrotnie potrzebuje czasu na zastanowienie. Nie znaczy to jednak, że którakolwiek z postaw jest zła. Dzięki temu tworzą mistrzowski duet i uwalniają przyjaciółkę. Są niczym Sherlock Holmes i doktor Watson. Ich współpraca nie zbliża ich jednak na tyle, aby zrodziło się pomiędzy nimi miłosne uczucie, które pojawia się w jednym ze snów Joanny.
Sny i mistyczne motywy także odgrywają istotną rolę w tej lekturze. Główna bohaterka wielokrotnie śni o rzeczach mających dać jej wskazówkę. Kobieta silnie wierzy w znaczenie sennych marzeń, które według niej są lustrem psychiki, ale także fundamentalnym elementem labiryntu, w którym błądzi. Także Elżbieta wierzyła w moc ezoteryki i sił nadprzyrodzonych, co potwierdza zakończenie utworu – na końcu powieści mamy wrażenie, że kobieta wstąpiła w krąg współczesnych templariuszy. Również irracjonalne zdarzenia, np. zauważenie przez główną postać Sabine – dziewczynki zaginionej przed wojną – kierującej się w stronę katedry, rozbudowuje płaszczyznę powieści. Podobnie spotkanie z sobowtórem Elżbiety, który informuje Joannę o rychłym rozwiązaniu zagadki, jest ciekawym motywem metafizycznym. Przeplatanie się zdarzeń realnych z tymi z pogranicza snu oddziałuje na odbiór utworu. Buduje to zagadkę, potęguje tajemnicę, która w kryminałach jest tak niezmiernie pożądana. Podobną funkcję pełnią nawiązania do egzekucji czarownic czy mistycznych zainteresowań nazistów.
Oczywiście w powieści kryminalnej, jaką jest Diabeł i panna, nie może zabraknąć policji i detektywa, o których wspominałam wcześniej. Oprócz głównej bohaterki, która wchodzi w taką rolę, wyłania się osoba detektywa Marka, który jest w zasadzie postacią epizodyczną. Pojawia się na początku poszukiwań i nie odkrywa zbyt wiele, ale zdobywa istotną informację, że widziano, jak Elżbieta płynie na Bornholm. Nie jest on jednoznaczną figurą. Z jednej strony ustalenia detektywa są prawdziwe, ale z drugiej musimy pamiętać, że on także ma wyżej wspomniany tajemniczy tatuaż. Wątek tego bohatera pozostawiony jest odbiorcy do własnej interpretacji. Podobnie jak zakończenie, które zostawia czytelnika z pytaniem, czy to na pewno koniec i czy nie wydarzyło się coś więcej, o czym Elżbieta nie chciała mówić. Natomiast policję reprezentuje tutaj aspirant Bukacki. Mężczyzna jest bardzo sceptyczny wobec tropów Joanny. W swojej dedukcji daje się wyprzedzać bohaterce i często nie bierze na poważnie jej poszlak. Jest zaangażowany w sprawę zaginionej, ale na początku podchodzi do całej kwestii z dystansem. Dopiero z czasem zaczyna współpracować z główną bohaterką i czerpać z jej teorii. Ku zdziwieniu czytelnika to właśnie jego dotyczy epizod miłosny. Joanna całuje się z policjantem w samochodzie, po czym ucieka. Ta sytuacja nie zostaje ani skomentowana przez narratora, ani rozwinięta. Być może na bohaterkę zadziałał urok policjanta? Ten wątek, uważam, pojawił się niepotrzebnie. Tak naprawdę nie wniósł nic nowego do akcji, a jako wątek poboczny został zbyt słabo rozbudowany. W mojej opinii to jedyny niepotrzebny element utworu.
Książka już bez tego jest przebogata i znaleźć w niej można wiele współczesnych odwołań. Przykładem są liczne odniesienia do znanych tekstów kultury, np. do Fausta Goethego, utworów Wagnera czy nawet filmów, takich jak Pulp Fiction. Główna bohaterka często zaznacza, że czuje się, jak gdyby była postacią z powieści sensacyjnych i kryminalnych. Towarzyszą jej liczne perypetie, które celowo wprowadzone, zmieniają kierunek akcji, hamują jej rozwój i piętrzą trudności. Ma to na celu przykuć uwagę czytelnika i zaskoczyć go ostatecznym rozwiązaniem[3]. Liczne odniesienia do kanonicznych dzieł sprawiają, że świadomość odbiorcy jest ciągle aktywna, ponieważ może on odnajdować coraz to inne konteksty interpretacyjne. Zresztą już samo nasycenie akcji nie pozwala na nudę. Bohaterowie stale odkrywają coś nowego, aż do znalezienia skrytki Elżbiety w Ossolineum, co jest punktem kulminacyjnym powieści. Nadaje on odpowiedni kierunek poszukiwaniom, a raczej daje odpowiedź na pytanie o sposób odnalezienia i odzyskania kobiety. Dzięki temu postacie wracają do Kołobrzegu, a akcja zmierza ku rozwiązaniu. Tam anonimowi przestępcy żądają od Joanny wymiany mapy skarbów za przyjaciółkę i faktycznie tak się dzieje. Dzięki temu Elżbieta powraca do przyjaciół, ale jej tajemniczy tatuaż podsuwa czytelnikowi myśl, iż nie wszystko wróciło do normy. Jest to świetny zabieg stylistyczny i dobitne zaznaczenie zakończenia akcji. Główna bohaterka osiąga upragniony cel[4].
Na koniec chciałabym jeszcze powrócić do pierwszego wrażenia, jakie wywarła na mnie szata graficzna, znakomicie współgrająca z powieścią. Prawie stykające się dłonie na okładce kojarzą się ze znanym freskiem Michała Anioła Stworzenie Adama. Dodatkowo jedna z rąk jest delikatna i kobieca, z tatuażem ptaka. Natomiast druga męska i wręcz diabelska. Jasne i ciemne kolory ciała także są symboliczne. Nawiązuje to do dobra i zła, które nigdy nie przestaje ze sobą walczyć, a zatem do tytułu i oczywiście do opowiedzianej historii. Warto zauważyć, że drugi plan na okładce wypełnia morze i dokładnie tak samo jest w przypadku tła akcji utworu.
Podsumowując, książka wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jest to kryminał z wciągającą opowieścią, idealny do zabrania ze sobą w podróż czy do czytania w domowym zaciszu. Jego fabuła zaciekawia od pierwszych stron, a chęć poznania prawdy zaspokojona zostaje dopiero przy rozwiązaniu zagadki. Warto polecić powieść Marty Ruszczyńskiej każdemu, kto chce poznać fascynującą historię.
[1] Por. B. Chrząstowska, S. Wysłouch, Poetyka stosowana, Warszawa 1978, s. 418.
[2] Por. M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury, Warszawa 1975, s. 369.
[3] Tamże, s. 370.
[4] Tamże, s. 369.