O dwóch rzekach Odrach

Ryszard Sławczyński

O dwóch rzekach Odrach

To nie pomyłka – w Europie znamy nie jedną tylko Odrę ani nawet (wbrew tytułowi) nie dwie takie rzeki. Pierwsza to oczywiście ta w Czechach, Polsce i Niemczech (854,3 km), drugą znajdziemy w Chorwacji (82,7 km), a trzecią na północy Hiszpanii (65,5 km). Jest jeszcze Odrava w zachodnich Czechach oraz rzeka Oder płynąca w Niemczech na terenie Dolnej Saksonii.

Viadrus – bóg rzeki Odry

Mieszkając w dorzeczu naszej księżnej Odry, tym bardziej nad jej brzegami, warto odkryć jej folklor, tradycje i obrzędowość, jak też zaznajomić się z jej bóstwem. Cywilizacje rozkwitały właśnie nad brzegami rzek, dlatego wizerunek boga Odry, Viadrusa, wzorowany jest na starożytnych wyobrażeniach bóstw władających Nilem, Eufratem czy Tybrem. Zazwyczaj przedstawiany jest jako mężczyzna ułożony wśród nadrzecznej roślinności, w postawie półleżącej, wspierający łokieć na naczyniu, z którego wylewa się woda. Ma długą brodę, a jego bujna fryzura symbolizuje szuwary. Czasami towarzyszą mu atrybuty w postaci wiosła (odwołanie do żeglowności rzeki) i rogu obfitości (dostatek) – w końcu dobrobyt krain leżących nad rzekami i w ich dorzeczach zawdzięczano stanowi wody w jej nurtach.

Edward Kostka, „Viadrus bóg Odry”

Tak właśnie przedstawiony jest Viadrus na stronie tytułowej opublikowanej w 1625 roku książki Martina Opitza, a podobny wizerunek możemy zobaczyć na umieszczonym na sklepieniu Auli Leopoldyńskiej Uniwersytetu Wrocławskiego fresku Jana Krzysztofa Handkego z Ołomuńca. Także w gmachu głównym, zaledwie piętro wyżej, w drodze na Wieżę Matematyczną, znajdziemy jeszcze jeden obraz Viadrusa – wykonane w 1734 roku przez Felixa Antona Schefflera dzieło zdobi jeden z plafonów na drugim piętrze. W Sali Koncertowej wrocławskiego Klubu Muzyki i Literatury, nad wejściem, zobaczymy natomiast postać Viadrusa współcześnie namalowanego przez Edwarda Kostkę. To dużych rozmiarów olej na płótnie, a przedstawione bóstwo spogląda przez prawe ramię na płynący po Odrze zestaw pchany, ściślej: na pchacz Bizon z wypełnioną węglem barką płynącą z Gliwic do Szczecina.

Wspomniany wcześniej Opitz, urodzony w Bolesławcu na Śląsku, kształcił się w kalwińskim gimnazjum w Bytomiu Odrzańskim, studiował m.in. we Frankfurcie nad Odrą na tamtejszym Uniwersytecie Viadrina, założonym w 1506 roku i połączonym w 1811 roku z Akademią Leopoldyńską we Wrocławiu (obecnie Uniwersytet Wrocławski nawiązuje swoimi tradycjami do Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie oraz do uczelni niemieckich). We Frankfurcie nad Odrą w 1991 roku ponownie uruchomiono uczelnię wyższą, już pod nazwą Uniwersytet Europejski Viadrina (niem. Europa-Universität Viadrina Frankfurt [Oder]), a kontakty z Polską do dziś są dla Viadriny priorytetem. W 1992 roku w Słubicach powstało Collegium Polonicum, wspólna jednostka naukowa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i Uniwersytetu Europejskiego Viadrina.

Postać boga rzeki Odry Viadrusa odnajdziemy również w niemieckiej miejscowości Bad Freienwalde (Oder) w kraju związkowym Brandenburgia w powiecie Märkisch-Oderland. Przy głównym wejściu do tamtejszego muzeum (Oderlandmuzeum), po prawej stronie, znajduje się niewielka kamienna płaskorzeźba z napisem „Odrerlandmuzeum”, na której dostrzeżemy trzy postacie. W jej lewej części utrwalony został wizerunek Viadrusa: w pozycji półsiedzącej, oparty prawym ramieniem o dzban, z którego wylewa się woda, prawą ręką przyciska do siebie wiosło, a lewą podnosi w geście powitania. Skąd tu Viadrus? Nieopodal miasteczka, w kierunku północnym, znajduje się koryto Starej Odry, której wody kilkanaście kilometrów dalej, w miejscowości Oderberg, wpadają do kanału Odra-Hawela.

Pomnik Viadrusa znajduje się także przy przeprawie promowej Gozdowice-Gustebieser Losse (po stronie niemieckiej). Po wejściu na prom Bez Granic w Gozdowicach w parę minut dopłyniemy na sąsiedni brzeg Odry i tam, na wzniesieniu po lewej stronie drogi, trafimy na wykonaną z metalu, pomalowaną na czerwono rzeźbę Viadrusa. Przedstawia boga Odry, który prawą ręką przyciska do siebie wiosło, ale również rzekę wraz z płynącym po niej statkiem pod żaglami. Przed schodami prowadzącymi na wzniesienie czerwoną farbą napisano: „vivat Viadrus”, a u podstawy pomnika wycięto inicjały twórcy oraz dodano datę: „2009 rok”. Rzeźbę zaprojektował Horst Engelhardt.

Kolejnym przykładem obecności Viadrusa nad Odrą jest jego postać na barokowej Bramie Portowej w Szczecinie wybudowanej w latach 1725-1727 według projektu pruskiego generała pochodzenia holenderskiego Gerharda Corneliusa van Wallrawe. Po zajęciu Śląska przez Prusy w 1740 roku projektował on i przebudowywał m.in. twierdze usytuowane nad Odrą, w tym te w Koźlu, Brzegu i Głogowie. W Szczecinie natomiast zaprojektował barokowe bramy miasta, z których ocalały jedynie Królewska i Portowa. Żaden podróżny wjeżdżający do miasta przez bramę od strony Berlina (Portową) nie mógł nie zauważyć na frontonie elewacji Viadrusa opartego o przewrócony dzban, z którego wylewa się woda. Bóg Odry przez lewe ramię spogląda na rzekę płynącą kilkaset metrów dalej, jakby równolegle do tej rozlewającej się z dzbana na całą długość reliefu; w prawej ręce trzyma wiosło. Poniżej płaskorzeźby znajduje się napis po łacinie informujący, że król Prus Fryderyk Wilhelm zakupił Księstwo Szczecińskie od Szwedów oraz polecił wybudować bramę wjazdową do miasta, nazwaną brandenburską. Gdy patrzymy na fronton bramy, Viadrusa, rzekę i wyryty złotymi zgłoskami zapis, refleksja nasuwa się sama – panta rhei. Wszystko płynie i nic nie pozostaje takie samo.

Ciekawostką jest znajdujący się w Brzegu Dolnym pomnik Garonny (alegoria rzeki płynącej we Francji) – często błędnie wskazywany jako Viadrusa – w towarzystwie nimfy rzecznej. U stóp obu wykonanych w brązie postaci siedzą małe putta. Rzeźby usytuowane są na tyłach Dolnobrzeskiego Ośrodka Kultury (dawny pałac rodu von Hoym). Najprawdopodobniej sprowadziła je z Francji około 1907 roku księżna Françoise von Curland. Wykonywała je na masową skalę jedna z podparyskich odlewni, której produkty znajdują się na całym świecie. Takie same rzeźby spotkamy więc w ogrodach wersalskich, ale też w parku w Sycowie na Dolnym Śląsku. Płynąc Odrą, nie sposób nie zauważyć tych postaci, mają bowiem spore rozmiary, a znajdują się stosunkowo blisko rzeki, na jej prawym brzegu. Zwrócone są bokiem do pałacu, ale wzrok Garonny jest skierowany tam, skąd nadpływa rzeka.

Tradycje odrzańskie

Ludzie rzeki Odry mieli niegdyś, i mają nadal, swoje interesujące zwyczaje oraz różne przesądy, z którymi warto się zapoznać. Patronką wodniaków, podobnie jak górników, jest święta Barbara, tak więc 4 grudnia jest także ich świętem. Ciekawym obyczajem odrzańskich wodniaków jest przyjmowanie w zawód flisaka (tzw. mataczkarz), łodziarza czy, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, marynarza śródlądowego. To tak zwane frycowanie. Na Śląsku nowicjusz nazywany był kajtkiem, a poza Śląskiem właśnie frycem. Poniżej Nowej Soli, na lewym brzegu rzeki, znajduje się największe na całej długości żeglownej Odry (442,7 km) wzniesienie, Biała Góra (95 m n.p.m.), zwana czasem Diablą Górą. W tym miejscu – zgodnie z tradycją – należy wrzucić do Odry kromkę chleba ze smalcem lub butelkę napełnioną wodą, jako ofiarę składaną demonowi wodnemu utopcowi. Ta tradycja ma gwarantować powodzenie w fachu łodziarskim oraz ustrzec przed utopieniem w rzece. Zdarzało się, że zamiast chleba wrzucano w nurt rzeki deskę z napisem: „Chcę być dobrym łodziarzem”. Jeżeli deska dopłynęła do Szczecina, to był to dobry znak dla nowicjusza. Było też przyjęte, że koło Diabelskiej Góry nie należy kotwiczyć na postój, ponieważ czart mógł, w tylko sobie znany sposób, wynieść ładunek na ląd. Częstym zwyczajem praktykowanym na całej długości rzeki było wrzucanie kandydata na łodziarza w nurt Odry, aby w ten sposób sprawdzić jego odwagę i umiejętności pływackie, a wkupić się w łaski załogi należało chlebem i trunkiem. Ogólnie przyjęte było, że żaden kapitan nie wypływał z portu w południe, mogło to bowiem przynieść nieszczęście. Pilnowano też, aby statkiem czy barką nie wypływać z portu rufą, gdyż to przynosi pecha. Jeżeli wypłynięcie dziobem było niemożliwe, wówczas decydowano się na zmylenia demona tym, że wykonywano najpierw manewr do przodu, a potem dopiero wstecz. Nie wolno było zazdrościć łodziarzom ich pracy na rzece, bo takie zachowanie mogło obrócić się przeciwko osobie, która zazdrościła. Marynarz powinien być zawsze wierny swej barce (nie powinien przenosić się z barki na barkę) i nie powinien spluwać do rzeki, ponieważ takie naganne zachowanie równało się z napluciem Matce Boskiej w twarz.

Wodniacy w czasie postojów śpiewali różne pieśni i piosenki, nie tylko te ludowe.

Dziś na Odrze parowców w ogóle nie ma,
Z wielką falą odpłynęły w siną dal.
Stary palacz sprośnych piosenek już nie śpiewa,
Bo swą rolę dawno temu kiedyś grał.

W czasie wolnym od pracy marynarze wspominali o wodniackich przygodach, przywoływano kawały i na różne sposoby wzajemnie się straszono. Opowiadano na przykład, co może zrobić utopiec. A ten miał wciągać ludzi w nurt rzeki, niszczyć śluzy, jazy, wywoływać wiry wodne, rozwijać sklarowane liny cumownicze na statku, niekiedy przyjmował nawet postać sternika i wydawał sprzeczne rozkazy. Wierzenie w utopca było wygodną praktyką, ponieważ wszelkie niedociągnięcia czy błędy przypisać można było demonowi.

Wszelkiego rodzaju psoty wraz z upływem lat i rozwojem techniki ulegały zmianom. Młodych adeptów sztuki żeglarskiej nabierano często w ten sposób, że nakazywano im dostarczyć wakum, który znajduje się na dziobie. W praktyce było to niewykonalne, ponieważ urządzenie przeznaczone jest do pompowania próżni, której nie da się przynieść. Podobny żart dotyczył przyniesienia określającego poziom zanurzenia jednostki pegla znajdującego się na każdej burcie statku, wykonanego z metalu i przyspawanego do burty. Równie zabawne było polecenie dostarczenia kilwatera, czyli wywołany pracą śrub ślad w postaci wzburzonej wody, jaki statek zostawia za rufą. Kajtkowi przykazywano też, aby przygotował duży pilnik do ostrzenia kotwicy, żeby ta lepiej trzymała…

Zwyczaje wodniaków mają swe korzenie w bezpośrednim kontakcie z wodą, starano się z ich pomocą obłaskawić demona wodnego, co miało gwarantować bezpieczeństwo na rzece. Pamiętano też, by zachowywać się z pokorą i skromnością, i dzięki temu stać się dobrym łodziarzem. Śpiewali łodroki tak:

Od Opola droga wiedzie
Dniem i nocą po wodzie;
Brzeg, Oława, Stary Wrocław,
Pikne miasta po drodze.
Głogów, Krosno, dalej Frankfurt;
Oglądamy wielki świat.
Do Szczecina dopływomy,
Ojciec, jo i starszy brat.

Życie nasze jest wesołe,
Każdy naszej Odrze rod.
I chce pływać na mataczce,
Pokwiel styknie zdrowych lot.

Polowanie na rasselbocka

Rasselbock to zwierzę zamieszkujące jedynie brzegi rzeki Odry, na całej jej długości. Podobne jest do królika lub zająca, ale ma małe rogi – takie jak jelonki – może więc być niebezpieczne. Gdy w czasie rejsu kapitan informował fryca o braku prowiantu, aby poradzić sobie z kłopotliwą sytuacją aprowizacyjną, urządzano polowanie na rasselbocki. Instrukcji dotyczących łowów każdemu uczestnikowi udzielała załoga. Wybierano miejsca podmokłe, gdzie było dużo komarów, kajtek miał stać pochylony z workiem w nadrzecznych szuwarach i czekać na mitycznego zwierzaka, którego w tym czasie naganiali starsi koledzy po fachu. W jednej ręce trzymał worek (nie wolno było spuszczać z niego wzroku), a w drugiej czerwoną latarnię. Załoga zostawiała kajtka i cichcem wracała na statek. Nawet najwytrwalsi wracali po pewnym czasie na pokład źli, bo wystrychnięci na dutka i dotkliwie pogryzieni przez komary. Nie wszyscy dawali się jednak nabierać, byli wtajemniczeni wcześniej w żart przez na przykład rodzinę łodziarską czy kolegów. Ci potrafili przechytrzyć załogę i wrócić na jednostkę, zanim ona dotarła do łódki. Tak więc nad brzegami Odry żyje tajemniczy rasselbock i są ponoć szczęściarze, którzy go widzieli.

Odra w poezji, czyli żegluga wierszem

W 2020 roku wrocławska Oficyna Wydawnicza „Akwedukt” opublikowała antologię (wyd. I: 1999) wierszy
Kiedy Ty mówisz Odra. Zakresem czasowym książka obejmuje 500 lat i prezentuje utwory 146 autorów. Poprzedzona została obszernym wstępem, który jest pierwszą tak wnikliwą i obszerną próbą ukazania obrazu
Odry nie tylko w literaturze polskiej. Znajdziemy tu bowiem teksty przełożone przez 19 tłumaczy z łaciny (Marek Krajewski), języka niemieckiego, czeskiego, łużyckiego oraz jidisz. W antologii uwzględniono ponadto dziesięć śląskich pieśni ludowych z przełomu XIX i XX wieku. Wybór otwierają Renesansowe opisanie Wrocławia i Jedenastozgłoskowiec na cześć Wrocławia pióra Bartolomeusa Steina (w przekładzie Marka Krajewskiego), wieńczy go zaś wiersz Brama Odrzańska zmarłego w 2020 roku brzeskiego poety Janusza Ireneusza Wójcika. Oprócz znanego wiersza Rafała Wojaczka Kiedy Ty mówisz Odra w zbiorze znalazły się (podane chronologicznie) teksty wielu literackich znakomitości, poczynając od Andreasa Gryphiusa i Josepha von Eichendorffa, poprzez m.in. Wincentego Pola, Hansa Niekrawietza, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Tymoteusza Karpowicza, Tadeusza Różewicza, Witolda Wirpszę, Urszulę Kozioł, Mariannę Bocian, Urszulę Małgorzatę Benkę, Ewę Sonnenberg, Henryka Bereskę, Stanisława Srokowskiego, Henryka Wolniaka-Zbożydarzyca, Roberta Gawłowskiego, aż po noblistkę Olgę Tokarczuk, która wyznaje: „Kiedy byłam dzieckiem, każdy spacer prowadził nad Odrę”. Wraz z rzeką, i tekstami o niej, płyniemy od źródeł, mijając Bramę Morawską, Śląsk, Opolszczyznę, Dolny Śląsk, ziemię lubuską, Pomorze Zachodnie i docierając do ujścia Bałtyku. Zdecydowana większość autorów urodziła się w dorzeczu Odry i mieszkała bądź mieszka w miejscowościach usytuowanych na jej brzegach. Pochodzący z Nowej Soli Jerzy Wojciechowski w wierszu Heraklit pisze:

część słonego rachunku, wpisanego w koszty
robót ziemnych na mapie Europy Wschodniej,
gdy granice zabrała powódź – ale mostu
nad portowym kanałem nie wzięła. Nad Odrę

idę obcy i czuły. Tutaj się urodzić
można tylko z miłości do ciał w stanie płynnym
lub przez słabość do barek rzecznych, więc nie szkodzi
spytać, czy ja tu żyłem, czy ktoś całkiem inny?

Ze względów historycznych i biograficznych znajdziemy w antologii także poetyckie obrazy łączące Odrę z rzekami Kresów Wschodnich. Henryk Szylkin w 1960 roku odnotował w wierszu Nowa Sól:

Zieleń. Cisza ulic. Chłody młodych skwerów
Przyjąłem okiem słonecznym przychylnie,
Choć nie ma w Odrze łokajskich ajerów –
A moja rodzina – tam, w Wilnie.

O antologii odrzańskiej pisze Artur Liskowacki, że „Jest to bez wątpienia najobszerniejsza antologia wierszy o rzece, jaka ukazała się w Polsce”, Czesław Sobkowiak natomiast postrzega książkę jako „Pomnik ze słów dla rzeki Odry”. Na podstawie antologii w 2021 roku nakręcono film dokumentalno-artystyczny Odra, poezja rzeki.

Odra – rzeka w Hiszpanii

Najkrótsza droga z Polski nad hiszpańską Odrę prowadzi przez Bordeaux we Francji, dalej wzdłuż zatoki Biskajskiej, w Pirenejach należy przekroczyć granicę francusko-hiszpańską, a po przejechaniu Kraju Basków wjechać na obszar wspólnoty Kastylia i León. Tu, w prowincji Burgos, płynie nieżeglowna Rio Odra.

Źródło hiszpańskiej Odry wypływa na północ od masywu Peña Amaya w pobliżu miejscowości Fuenteodra u podnóża Lorilli. Początkowo rzeka kieruje się na wschód, by po krótkim odcinku zmienić bieg na południowy. W miejscu, gdzie uchodzi źródło Odry, biorą swój początek jeszcze dwie inne rzeki: Arroyo del Plantino oraz Arroyo del Congosto. Nad Rio Odra znajdują się kaskady, a także rezerwaty przyrody (np. Lagunas de Villasandino) z bogatą roślinnością i ptactwem. Latem stan wody jest niski, ale – jak opowiadają mieszkańcy tych nadodrzańskich miejscowości – w okresie jesienno-zimowym, w trakcie opadów deszczu, jej poziom potrafi się gwałtownie podnieść.

W górnym biegu rzeka przepływa przez równinę doliny Humada, a od miejscowości Villavedón płynie przez obszar, gdzie uprawia się m.in. buraki, kukurydzę, słonecznik, lucernę oraz drzewa owocowe. Pola położone w sąsiedztwie, tak w jej górnym, jak i dolnym biegu, nawadniane są wodą pobieraną z rzeki. Na terenie tym niegdyś znajdowały się winnice, a ich pozostałością są liczne winiarnie i tłocznie.

Mieszkańcy dorzecza naszej księżnej Odry mogli trafić nad brzegi tej hiszpańskiej rzeki w średniowieczu, ponieważ prowadzi tędy szlak św. Jakuba, którym w XI-XIV wieku (jak robią to także obecnie) przemieszczali się pielgrzymi udający się do Santiago de Compostela, uznanego w XII wieku za najważniejsze centrum chrześcijaństwa po Jerozolimie i Rzymie. Szlak Camino de Santiago prowadzi między dwiema nadodrzańskimi miejscowościami, Villasilos i Pedrosa del Principe. Pielgrzymi przekraczają tam rzekę przez solidny drewniany most Barceński.

Poruszając się wzdłuż hiszpańskiej Odry, można zauważyć, że we wszystkich miejscowościach, przez które ona przepływa, jak również w tych położonych w jej bliskim sąsiedztwie, znajdują się duże kościoły wniesione w stylach romańskim i gotyckim, czasami z przyległymi zabytkowymi cmentarzami, jak np. w Sandoval de la Reina, gdzie tuż nad rzeką jest stara pustelnia. Na całej długości rzeki spotykamy również stare kamienne mosty, dziś wyłączone z ruchu, stanowiące materialne ślady przeszłości, a w pobliżu dawnych przepraw wzniesiono nowe, już z betonu i stali. Zdecydowana większość miejscowości położonych nad rzeką leży na jej prawym brzegu, a koryto rzeki nie znajduje się w ich granicach. W końcowym biegu Odra nazywana jest również Odrillą (czyli wielką).


Villanueva de Odra Rzeka Odra, w dali kościół św. Piotra i Pawła

Wśród licznych małych cieków wodnych zasilających Odrę znajduje się Brullés i jest ona głównym dopływem (lewym) Rio Odra, w gminie Pedrosa del Príncipe wpływa rozlewiskiem do rzeki Pisuerga (275 km), będącej prawym dopływem Duero (895 km). Ta ostatnia na odcinku 130 km stanowi zaś granicę między Hiszpanią a Portugalią i uchodzi do Oceanu Atlantyckiego w portugalskim Porto.

Będąc w okolicach Burgos, warto zawitać nad brzegi Rio Odra. Wizyta może się okazać szczególnie miła i ciekawa dla mieszkańców dorzecza naszej księżnej Odry.