Pomimo – galeria obrazów o przemijaniu (Elżbieta Dybalska, Pomimo)

Pomimo – galeria obrazów o przemijaniu

Elżbieta Dybalska, Pomimo, Organon, Zielona Góra 2022, 71 s.

Elżbieta Dybalska, zielonogórska poetka, niedawno wydała kolejny tomik poezji. Autorka opublikowała już trzy książki: Ślady miłości (2008), Bruzdy (2015) oraz Biały (2019). Oprócz tego, teksty Dybalskiej ukazują się w wielu publikacjach zbiorowych i antologiach, a ona sama jest członkinią zielonogórskiego Stowarzyszenia Jeszcze Żywych Poetów. Jej nowy tomik, zatytułowany Pomimo, to zbiór tekstów połączonych zmianą. Ten wątek spaja je, konstytuuje w świadomości odbiorcy, ale w przeciwieństwie do wielu tego typu zbiorów nie zalewa go nią, ponieważ w utworach autorki zmiana, a więc i strata, nierozerwalnie związana jest z przetrwaniem.

Wszystkie teksty, a zwłaszcza ostatni, składają się na apel o życie na przekór, pomimo wszystko. Autorka po raz kolejny wyciąga swoją liryczną dłoń do każdego, oferując pomoc i przebycie z nim poprzez lirykę wszystkich etapów żałoby. Jej celem zdaje się świadome unaocznienie pogrążonemu w smutku, że nawet w takich okresach świat wciąż pokazuje swoje piękno. Odbiorca ma tu do czynienia z opisami miejsc i uczuć zawartych w formie niezwykle barwnych obrazów, doskonale operujących kontrastem. Świetnie obrazuje to fragment wiersza Mamo!, w którym podmiot liryczny przeciwstawia czerwień szminki z łatwo blaknącą pamięcią: „Byś mi nie wyblakła jak pamięć / zostawiam ślad czerwonej szminki / na szybce”. Dzięki takiemu ujęciu tematu czytelnik nie tylko odnajduje się w nich, ale również zostaje porwany przez nastrój tekstów, ich ostrość i wymowność.

Wiersze stanowią pewnego rodzaju klisze obrazów – plastyczne opisy z fotograficzną dokładnością pokazują nie tylko możliwe do odnalezienia miejsca, ale też uczucia i znane, dobrze osadzone w pamięci obrazy. To właśnie te ostatnie poetyckie fotografie dopełniające stylistykę tomiku są wyjątkowo utylitarne, właśnie przez to, że pobieżnie wydają się zogniskowane na miejscach bliskich autorce, ale przez to, że są to miejsca codzienne, takie jak: ogród, trzypokojowe mieszkanie, pociąg, stają się bliskie każdemu odbiorcy. Nie brakuje w nich personalnych artefaktów, jednak te też należą do kategorii mocno powszechnych, tak częstych, że wpisują się w stereotypowy obraz miejsca. Pióro autorki nadaje jednak tym często irytującym elementom krajobrazu, jak ruchy pociągu, słoiki nie do wzięcia czy mrówki, cechy dopełniające urok doświadczenia. Dzięki temu artefakty stanowią dodatkowy realistyczny element pozwalający docenić podsunięty odbiorcy polaroidowy obrazek. Jednak w tym przypadku nie można mówić wyłącznie o fotorelacji, ponieważ oko „fotografa” nawykłe jest do poszukiwania piękna, więc nawet obrazy smutne mają w sobie elementy zachwytu, które skupiają ogniskową. Czytelnik tomiku jest niejako światłomierzem poprzez krótkość wyrazu – brak tu bowiem tekstów panoramicznych, stanowiących pełen obraz danego uczucia. Taki obraz pojawia się tylko w tekście Trzy pokoje. Czytelnik zostaje zmuszony do własnej aranżacji i określenia punktu skupienia. Autorka powoduje u odbiorcy poczucie wytrącenia z rzeczywistości, na moment zmieniając jego percepcję rzeczywistości. Mimo że tematem wiersza może wydawać się przestrzeń, to nie ona jest najważniejsza. Przestrzeń w tym wierszu przywołuje obrazy emocji i zapachów, ponieważ od opisu pomieszczeń autorka zgrabnie przechodzi do wspominania jej wewnętrznych przeżyć:

Drzwi z mosiężnymi klamkami

i dziurkami na klucze

przez nie jak przez judasza

podgapiało się życie

Przed świętami pamiętam

dużą misę pełną pączków

Teksty bez tytułów stanowią zapis myśli, idealnie wpasowujących się w tę obrazową wystawę, dając w ten sposób wrażenie nie tyle tomiku poetyckiego, co wycieczki po galerii fotograficznej, poświęconej jednemu artyście. Choć tematyka jest tu mocno zróżnicowana, to jednak możliwe jest wychwycenie osobistego stylu kadrowania, solaryzacji czy operowania przysłoną. W tomiku odnaleźć można zwyczajowe dla tej autorki motywy – światła, kamieni i ptaków, jednak otrzymują one głębsze niż dotychczas role, jak w wierszu Koperta z okienkiem. Tutaj autorka nadaje kamieniom wieloznaczność. Są tym, co jednocześnie trzyma rzeczywistość w miejscu i przytłacza ją – „łzy co sklejają zawsze za wcześnie / kamień dociska jej zawartość” – oraz świadectwem zmiany, która mogłaby się wydarzyć, nawet jeśli nie byłaby wyczekiwana – „Bruk głaskany historią / zmienia kamień w łagodność”. Same jaskółki pełnią w tomiku dodatkową funkcję, ponieważ ich rysunki przecinają niejako lotem koszącym poszczególne zbiory wierszy, zwiastując deszcz oczyszczających łez. Dodatkowo potęgują nasilone wrażenie obcowania z naturą w każdym tekście Dybalskiej, a ich symbolizm nasila przekaz utworów zawartych w tomiku.

Weronika Nawrocka