Małgorzata Mikołajczak
Nagroda Literacka im. Andrzeja Krzysztofa Waśkiewicza dla Czesława Sobkowiaka za książkę Zanim spadnie śnieg
(laudacja)
Rześkość poranka, blask wieczoru, zapach chleba iczyjś głos – ciepły i ściszony… „Jaką dać nazwę tej zwiewnej czułości?” (Zapach z piekarni) – pyta podmiot książki uhonorowanej tegoroczną nagrodą Andrzeja Krzysztofa Waśkiewicza. Nazywanie nie jest tu jednak najważniejsze. Poetyckie słowo ma raczej podprowadzać do tego, co niewypowiedziane, a co objawia się najzwyczajniej i najprościej, bo – jak czytamy – „drzewa trawa zimna noc/ Rzeka i kamienie są świadkami/ W większej sprawie” (O tym samym).
Niespieszny rytm tej poezji wymusza inny oddech; zaprasza, by się zatrzymać i rozejrzeć wokół; zobaczyć „wiotką ostróżkę na poboczu drogi” (Ostróżka) i wzór kwiatów na ceramicznym dzbanku, posłuchać muzyki i ciszy, a jeszcze – Jeszcze to tytuł wiersza, który zacytuję – „Naprawić drzwi kupić chleb zagotować wodę […] o życiu rozmawiać i patrzeć, jak płynie woda”. „Chodzi o to – powiada poeta w innym miejscu – żeby z gliny życia wydobyć sens” (Dzban) i by otworzyć się na urodę stworzenia, bo „ile razy i ile razy bez reszty i celowo/ Wyzbywaliśmy się w swoim życiu/ Piękna” (Ostróżka)?
Istnieje zatem świat, w którym warto się zadomowić; docenić „smak i kształt urodzaju” (Brzoskwinia) zamknięty w owocu brzoskwini, otulić się wspomnieniami z dzieciństwa, gdy „W kręgu domowych świateł (to było dawno)/ Matka kładła na stole chleb ojciec opowiadał” (W najbliższym) i gdy „W niedzielę grała muzyka i kołysała się woda” (Niedziela wtedy). Aktualizując przeszłość, celebrując codzienność, nie można się jednak zamknąć na rzeczywistość i udawać, że nie istnieje ciemna strona życia. I wiersze, o których tu mowa, bynajmniej nie epatują idylliczną wizją, nie zamykają się w enklawie sentymentalizmu. W utworze Trzask poeta napisze: „Chcemy czy nie chcemy czekamy/ Patrzymy na wypalone bloki zabite szpitale/ Cena urosła szybko i strach urósł”, w innych miejscach przywoła przejmujące obrazy: „miasta w ogniu pożarów w ciemności” (Obrońcom), dziecka płaczącego w podziemiach metra, rozstrzelanej dziewczynki…
Utwory, powstające w cieniu wojny, toczącej się za wschodnią granicą, muszą się zmierzyć z doświadczeniem, wobec którego poezja zawsze była bezradna. „Niepotrzebne są słowa potrzebny jest chleb/ Woda lekarstwa i dach nad głową” (Są) – stwierdza poeta. A jednak to właśnie wydarzenia „późnej zimowej nocy” (Trzask) potwierdzają wagę spraw, uznanych tu za najważniejsze. W ich obliczu na nowo uprawomocnia się ocalająca funkcja poezji, nieprzypadkowo nazwanej przez autora „ratunkową arką” (Jeśli poezja). Ta poezja – dojrzała, artystycznie dopracowana – buduje opowieść, która zwraca się przeciwko śmierci. Zachęca również do tego, aby żyć prawdziwie; by zwolnić tempo, zmienić perspektywę – wyjść przed dom, „patrzeć na czerwone i granatowe niebo/ i na klucze dzikich gęsi” (Zanim śnieg). Zanim wszystko się wy-
ciszy, „zanim spadnie śnieg”. Właśnie taki tytuł – Zanim spadnie śnieg – nosi książka, o której tu mowa. Jej autorem jest Czesław Sobkowiak, tegoroczny laureat Nagrody im. Andrzeja Krzysztofa Waśkiewicza.