Nad górą wisi szara rzeczywistość (Marcin Mielcarek, Nad górą wisi zielone słońce)

Nad górą wisi szara rzeczywistość

Marcin Mielcarek, Nad górą wisi zielone słońce,
Wydawnictwo Towarzystwo Miłośników Zielonej Góry WINNICA,
Zielona Góra 2023, 208 s.

Marcin Mielcarek to zielonogórski pisarz młodego pokolenia, specjalizujący się w pisaniu opowiadań (jak sam o sobie mówi). Jego pierwsza powieść Sztuka latania została nominowana w 2022 roku do Lubuskiego Wawrzynu Literackiego. Kolejne opowiadanie pt. Koty nie piją whisky wygrało w konkursie organizowanym corocznie przez Towarzystwo Miłośników Zielonej Góry WINNICA na wydanie książki, co też stało się w 2023 roku.

Tytuł Nad górą wisi zielone słońce, jak stwierdza sam autor, „w prosty sposób nawiązuje do Zielonej Góry, a w książce kilka razy pojawia się zielone słońce”.

Przeczytałam tę książkę z zainteresowaniem z kilku powodów. Pierwszym – zasadniczym – jest to, że podzielam zainteresowania położeniem ludzi wprowadzonych w różne sytuacje życiowe. Powstaje pewien obraz życia społecznego, który reprezentuje określone poglądy, myśli, poczynania, zachowania, postawy, emocje, wartości, zasady, sądy. Drugim jest spojrzenie młodego człowieka na tożsamą jego wiekowi grupę ludzi zamieszkałych w Zielonej Górze i jej perspektywy życiowe.

Pytanie, które sobie postawiłam, brzmi: czy zachodzą jakieś zmiany w funkcjonowaniu społeczeństwa w konkretnej skali wiekowej, tej, która buduje przyszłość bądź daje podstawę pod budowanie pokoleń przyszłości? Poszukam odpowiedzi w opowieści, której tytuł nadaje całości pozytywne brzmienie. Dwa słowa „góra” i „zielony” kojarzą się mieszkańcom Zielonej Góry właśnie z tym miastem. Ale kolor zielony symbolizuje również spokój i odświeżenie, a także nadzieję, jako zapowiedź życia, które wydaje owoce.

Myśl, która przyszła mi do głowy już w trakcie czytania pierwszego opowiadania Styczeń, była taka: młodego pisarza interesują ludzie i ich empatyczne postawy. Pochówek ukochanego kotka przez starego człowieka, a zwierzęta są najlepszymi nauczycielami empatii, czyli współodczuwania, rozpoczyna podróż przez miesiące, które zwiastują przebieg roku, a potem lat, a potem całości życia. I pozostaje pytanie: czy samotność musi się pojawiać i co było przed nią? Jak i czym wypełnić środek życia? Przemykanie przez miejskie blokowiska, w których toczy się życie… toczy się czy…?

Zadawanie pytań jest rzeczą ludzką, tym bardziej, gdy dotyczy kondycji ludzkiej. Treści opowiadań dotykają problemów życiowych, z którymi borykają się ludzie wchodzący w dorosłe i odpowiedzialne życie. Stoją u jego progu. Nie jest łatwo zrozumieć ludzi i zaakceptować ich postawy, zachowania, relacje. Jeszcze trudniej wniknąć w jednostkową osobowość i opisać człowieka w jego boju o przetrwanie, jego słabości i wady, zwątpienia i ogarniający go strach przed postawieniem kolejnego kroku. Chęć wycofania się, a jednocześnie zachowania się w sposób odpowiedzialny wobec siebie i innych. Poczucie samotności, bezradności, beznadziei, stanów depresyjnych przejawiających się bezsennością, to bolączki codzienności młodych ludzi. Pojawiają się sposoby radzenia sobie z uczuciem osamotnienia poprzez okazywanie troski drugiemu człowiekowi czy zwierzęciu, miłości, zainteresowania. Jak kochać i być kochanym, w jaki sposób okazywać miłość, przyjaźń, życzliwość? Czy bohaterowie zestawu opowiadań Mielcarka poprzez swoje jestestwo szukają sensu życia, czy zaledwie dbają o przesunięcie się w czasie, nie zdając sobie sprawy z przemijania chwil, które mają do dyspozycji i zagospodarowania właśnie teraz. Czy zadają sobie pytanie, jak zaplanować swoje życie, czy tylko płyną jego nurtem, odczuwając beznadzieję losu, nieświadomość i nieistotność własną?

A może autor, opisując fragmenty spędzanych dni, toczących się miarowo (w zasadzie jakby toczy się wszystko wokół, a bohaterowie tkwią w miejscu, zaledwie popychani przez wywołujące ich do odpowiedzi pojawiające się sytuacje), chce ukazać bezradność człowieka w trybach maszyny dnia i nocy, tygodni, miesięcy, lat? Od miesiąca do miesiąca, jak ziarenko do ziarenka, życie przesypuje się jego koniecznością.

Książka została skonstruowana w sposób, który narzuca powyższą interpretację. Składa się z dwunastu rozdziałów, a każdy nosi tytuł kolejnych miesięcy w roku. W każdy miesiąc wpasowana jest historia fragmentu życia ludzkiego mieszkańca Zielonej Góry. Problemy doskwierające młodym i starym ludziom, choroby i samotność połączone z niewygaszoną potrzebą bycia potrzebnym, gotowym do zaopiekowania, realizowanie troski, opieki, być może miłości, jeśli nie wobec współpartnera, to w relacji ze zwierzątkiem, kotkiem. Ukazywani ludzie sprawiają wrażenie, jakby wykonywali obowiązki zawodowe ze zwątpieniem i pewną ospałością. Pracują, jakby wykonywali swoistą karę, pracują z niechęcią lub znudzeniem.

Nie ma w tych opowiadaniach buntu. Jest natomiast niemoc i poddaństwo wobec losu pokoleń i niewiadomej przyszłości. Jest też głęboka luka, zadra dojrzałości, głęboka dziura, studnia bez dna, bo nie wiadomo, co jeszcze może się w tym dnie, na dnie tej studni, wydarzyć czy zalęgnąć. Obawy i lęk przed popełnieniem kolejnego kroku. A przecież osiągnięcie dojrzałości nie jest zbrodnią, a wręcz odwrotnie. Co to znaczy być dojrzałym, jakimi czynami przejawia się ta dojrzałość? Czy pojawia się mimowolnie, z dnia na dzień? Spotkać dziewczynę, chłopaka, połączyć się, czyli zamieszkać razem, a może zawrzeć związek małżeński, spłodzić dzieci i zapewnić im byt, jedzenie i dach nad głową i… przyszłość. Jaką? Niewiadomą jak na razie.

Jedyną wiadomą w tym obrazie jest starość i jej rama, czyli samotność, rozchorowane ciało, tęskniąca dusza i psychika za drugą bliską istotą, którą w ostateczności może być kot wzięty z ulicy bezdecyzyjnie i przypadkiem. Widać w tym neurasteniczny lęk młodego pokolenia i brak pomysłów na własne życie, ogrom szalejącej pustki w morzu niezdiagnozowanych potrzeb osiągnięcia dojrzałości i dorosłości, bowiem otrzymanie dowodu osobistego nie stanowi jeszcze wiedzy, która przyjdzie później.

Poczucie niespełnienia ważnej w życiu człowieka potrzeby motywuje do działania i podejmowania trudów, aby osiągnąć to wypragnione. Młody pisarz odwołuje się do piramidy potrzeb Masłowa, której hierarchiczny układ wyjaśnia funkcjonowanie człowieka. Jednak rozwój człowieka i droga ku dojrzałości nie następuje bez osobniczej zaangażowanej pracy nad sobą i dążeniami. Ich zaspakajanie związane jest z indywidualnymi potrzebami. Komuś wystarczy bezpieczny dach nad głową, ktoś inny będzie potrzebował auta stojącego w przyblokowym garażu, ktoś inny zapragnie willi i codziennego kateringu. Wszystko to są potrzeby podstawowe.

Kolejne wiążą się z więziami społecznymi, przyjaźnią, przynależnością, prestiżem społecznym i samorealizacją. To potrzeby wyższego rzędu. Ten uporządkowany system nie jest drabiną, która sama w sobie ma motywować lub strukturyzować poszczególne życia ludzkie. W teorii psychologa społecznego stanowi pewien opis całości motywacji i dążeń ludzkich. Zazwyczaj ludzie nic o tej hierarchii nie wiedzą, a przecież żyją, podejmując różnorodne wyzwania. Natomiast dojrzałości emocjonalnej można nie osiągnąć nawet w dorosłym życiu czy starości wiekowej.

W zakres dojrzałości wchodzi wiele elementów, oprócz biologicznej, emocjonalnej, mówimy też o społecznej, moralnej czy prawnej. Miarą jest zdolność oceny postępowania własnego i innych, świadome kierowanie swoim zachowaniem, w tym kontrolowanie własnych emocji, podjęcie pracy zgodnie z wykształceniem, założenie rodziny i zapewnienie jej bytu, ochrony i rozwoju, wypełnianie ról społecznych, życie według określonych zasad itp.

Marcin Mielcarek to wszystko wie, a opisując życie młodych ludzi, stawia ich w sytuacjach nakazujących rozważyć, jaki będzie ich następny krok. A z drugiej strony – podsuwa im wiele wątpliwości. Obok postaw zdroworozsądkowych brakuje tu tchnienia kobiecej miłości. Czyżby miłość istniała, obrazując się w postawie męskiego działania, czyli zapewnienia poczucia bezpieczeństwa, którym jest przede wszystkim dach nad głową? Co będzie potem? Nie wiemy, bo być może i autor nie wie tego sam. A może opisany stan w tych opowiadaniach jest na razie wystarczający? Każdy z nas dowiaduje się o życiu z jego doświadczania. Więc poczekajmy na kolejną książkę. Być może w niej otrzymamy odpowiedź, jaki będzie kolejny krok w rozwoju naszego młodego mieszkańca miasta.

Brak poczucia odpowiedzialności za siebie, za swoje zdrowie i życie. Brak ukazania, że człowiek może kierować swoim życiem, zamiast być tylko biorcą. Że dbanie o zdrowie to nie jest tylko mierzenie temperatury czy poziomu cukru. Ale przede wszystkim odpowiednia profilaktyka, która zmniejsza powstawanie czy nawet występowanie chorób w późniejszym wieku. Ludziom brak tego rodzaju świadomości. I to też ukazuje Marcin Mielcarek, opisując smutny koniec grudniowego miesiąca.

W każdych czasach i okresach życia rzeczywistość jest wymagająca. Jeśli chcemy się rozwijać i mieć ciekawe życie, to warto zanegować obecne, niezbyt fascynujące. Zakwestionować dotychczasowy sposób myślenia czy styl życia. A tu potrzebna jest odwaga dorosłego człowieka. Bez chęci, zamiaru, a potem umiejętności pokonywania przeszkód nie ma zmiany i innego niż dotychczasowe życie. Życie to wieczne poszukiwanie i sprawdzanie, to planowanie, dążenie i realizowanie. Wydobywanie potencjału wewnętrznego z siebie, szukanie diamentu i ujawnianie go. Podczas tego rodzaju drogi pojawia się sens. On nie pojawia się samoistnie i bezrefleksyjnie.

Niestety, potwierdza się stwierdzenie, że w kwestiach związanych z emocjami w postrzeganiu rzeczywistości jesteśmy niedojrzali. Nasze życie nie musi być puste i jałowe ani powierzchowne czy pospolite, jak wynika to z przedstawień Mielcarka. Jest to opis szarej masy ludzkiej zamieszkującej szare blokowiska, zamkniętej w szarej rzeczywistości. Opis życia niewiele wnoszący w rozwój społeczny, opis masy w procesie zanikania, zachowawczy i przechodni. Jeśli nad górą wisi zielone słońce, to jak się na nią wdrapać?

Maria Jolanta Fraszewska