Paulina Potasińska
Na tropach Hłaski
W 1935 roku Melchior Wańkowicz udał się wraz z najmłodszą córką w podróż po Prusach Wschodnich, by szukać śladów Smętka, czyli diabła znanego z kaszubskich i mazurskich legend. Ta podróż zaowocowała powieścią reportażową Na tropach Smętka (1936), do dziś uznawaną za jeden z najważniejszych utworów non-fiction powstałych w dwudziestoleciu międzywojennym. Nieco wcześniej, bo 14 stycznia 1934 roku, w Warszawie urodziła się inna legenda: prozaik i mitoman, „Hemingway z Koluszek” i „polski James Dean”, potomek szlacheckiej rodziny pieczętującej się herbem Leliwa[1] i samotny wilk z proletariackiego Marymontu, który – jak twierdziła Agnieszka Osiecka – „wymyślił sobie około stu różnych życiorysów i około tysiąca różnych scenariuszy, w których występował osobiście”[2]. Te życiorysy, scenariusze i odgrywane z przekonaniem role do dziś fascynują zarówno czytelniczki/czytelników Marka Hłaski, jak i badaczki/badaczy jego przyćmionej przez legendę biograficzną twórczości.
Czytelnik pamięta
Na swoją legendę Hłasko zaczął pracować już w dzieciństwie: najpierw jako kilkunastoletni chłopiec prowadzący pamiętniki[3], potem jako nastolatek, który o swoim robotniczym pochodzeniu opowiadał tak sugestywnie, że uwierzyli w nie literaci opiekujący się w Kole Młodych adeptami pióra. Nabrał nawet Igora Newerlego, który – podobnie jak obiecujący debiutant – mieszkał w sercu inteligenckiego Żoliborza, nieopodal pl. Wilsona. Hłasko zawdzięczał Newerlemu nie tylko stypendium, podczas którego powstało socrealistyczne opowiadanie Baza Sokołowska (opublikowane w „Sztandarze Młodych” w 1953 roku, a rok później przedrukowane w „Almanachu Literackim”), lecz także pierwszą maszynę do pisania. Marzył o niej syn pisarza – Jarosław Abramow-Newerly, ale podczas tworzenia tekstów do Studenckiego Teatru Satyryków musiał zadowolić się piórem i „kratkowanym papierem”, bo nie jemu ojciec zaproponował pożyczenie swojego starego Underwooda[4].
Kiedy w 1956 roku Hłaskę przyjmowano z pompą do Związku Literatów Polskich, jego pozycja była już ugruntowana. W dołączonym do ankiety członkowskiej życiorysie relacjonował: „Urodziłem się w 1934 roku w Warszawie. […] Do powstania uczyłem się w szkole powszechnej. Po powstaniu mieszkałem we Wrocławiu, gdzie skończyłem sz. Podst. Trzykrotnie usiłowałem skończyć IX kl. lecz za każdym razem bez powodzenia. Usunięto mnie wreszcie uważając za idiotę. Pracowałem potem jako pikolak, ładowacz, szofer, furman, monter itd. nie chce mi się wymieniać, bo i tak nikt nie uwierzy. Pisać zacząłem w 1951 roku”[5]. Swoją legendę budował konsekwentnie, uczestnicząc w życiu artystycznym stolicy, ale także konfabulując. W Pięknych dwudziestoletnich, czyli fabularyzowanym quasi-pamiętniku, wyznał: „Życie, które mi dano, jest tylko opowieścią; ale jak ja ją opowiem, to już moja sprawa”[6]. I opowiadał, mieszając prawdę z „prawdziwym zmyśleniem”.
Po tym, jak „wybrał wolność”[7] i poprosił o azyl polityczny w Berlinie, ton tej opowieści diametralnie się zmienił. Nic dziwnego, bo z uwielbianego przez rzesze Polek i Polaków prozaika stał się „loserem, czyli przegrywaczem”[8], któremu latami odmawiano powrotu do kraju, nawet po śmierci. Zmarł nagle 14 czerwca 1969 roku w niemieckim Wiesbaden na skutek połączenia dużej ilości środków nasennych z alkoholem. Nigdy nie dowiemy się, czy to było samobójstwo, czy nieszczęśliwy wypadek. Pochowano go w Niemczech i dopiero po 11 latach starań Marii Hłasko udało się sprowadzić do kraju prochy jedynaka i złożyć je na Starych Powązkach. Na warszawskim grobie „pięknego dwudziestoletniego” obok wieńców i zniczy można zwykle znaleźć papierosy i butelki po czymś mocniejszym, bo w młodości – jak podkreślał – „z entuzjazmem śledził pracę Polskiego Monopolu Spirytusowego”[9]. Czytelnik pamięta.
Hłasko upupiony
To, że Hłasko nadal ciekawi i inspiruje, nie ulega wątpliwości. Mam jednak wrażenie, że choć trwa, to raczej w legendzie niż w swoich utworach. Mimo licznych akcji społecznych, debat i petycji na liście lektur szkolnych nie ma ani opowiadań, ani wspomnień „pięknego dwudziestoletniego”. „Hłaskologia” kwitnie, o czym niedawno przekonywali organizatorzy i organizatorki konferencji „Marek Hłasko dzisiaj”[10]. Wznawia się jego dzieła, publikuje listy i niewydane wcześniej utwory (np. odnalezioną przez Radosława Młynarczyka młodzieńczą „powieść marymoncką” pt. Wilk). Powstają opracowania poświęcone twórczości Hłaski oraz jego biografie (pióra Andrzeja Czyżewskiego i Młynarczyka). Przeważnie te działania dostrzega jednak tylko wąskie grono osób i tak zainteresowanych fenomenem pisarza. Szerokie masy znają Hłaskę upupionego – przyszpilonego do T-shirtów, wymyślonego przez serialowych scenarzystów i strywializowanego przez raperów.
Ale po kolei. Ikony lat 50. lubiły stylizacje, rekwizyty, znaki szczególne. Kalina Jędrusik łączyła duży dekolt z maryjnym medalikiem, Zbyszek Cybulski chował się za ciemnymi okularami, a Hłaski prawie nie widywano bez papierosa zwisającego w kąciku ust. Młynarczyk określił jego wygląd jako „skrzyżowanie Humphreya Bogarta z przodownikiem pracy”[11]. Ta stylizacja podobała się dziewczynom ponad pół wieku temu, a i dziś na niektórych robi wrażenie. Można to zresztą sprawdzić, bo z okazji 80. rocznicy urodzin pisarza firma Bytom zaprojektowała kolekcję inspirowaną jego stylem: ponad 20 modeli ubrań i dodatków, w tym koszulki z cytatami i zdjęciami Hłaski[12]. Oczywiście na wszystkich pali – w charakterystyczny dla siebie sposób – papierosa. To jego differentia specifica, o czym przekonał się Andrzej Stasiuk, bo kiedy – jak relacjonuje Krzysztof Varga – „ukazała się książka […] Przez rzekę, na której okładce autor prezentował się z metafizyczną miną i szlugiem w ustach, to Stasiuka oskarżono, że na Hłaskę pozuje”[13].
O pozach Hłaski i na Hłaskę zrobiło się znowu głośno w 2020 roku po emisji serialu biograficznego Osiecka w reżyserii Michała Rosy i Roberta Glińskiego[14]. Nie mogło w nim zabraknąć wątku panny Czaczkes i Fernanda, zwłaszcza że ich historia prawie zakończyła się ślubem. Osiecka nazwała swojego niedoszłego męża „proletariackim księciem z bajki, którego zazdrościły [jej – P.P.] koleżanki”[15]. Tak scenarzyści wymyślili tę postać. Grany przez Jędrzeja Hycnara Hłasko to wydmuszka – pusta w środku, a z zewnątrz oklejona frazesami, grymasami i pozami, ubrana w ciuchy rodem z bazaru Różyckiego, emocjonalnie niedostępna, awanturująca się, niemal mieszkająca w SPATiF-ie i Kameralnej, ciągle pijana. To nie Hłasko. To gęba.
Owszem, autor Sonaty marymonckiej jest jednym „z najbardziej »kultowych« pisarzy warszawiaków współtworzących knajpiano-towarzyską atmosferę stolicy”[16] – jak we wstępie do monografii Sto metrów asfaltu. Warszawa Marka Hłaski tłumaczyli Agnieszka Karpowicz i Piotr Kubkowski, ale to tylko jedno z jego wcieleń. Do tego wcielenia sprowadzili go także reprezentanci stołecznej sceny hip-hopowej Pezet i Sokół (na marginesie dodam – prawnuk Stanisława Wyspiańskiego). „Piękny dwudziestoletni” to według nich outsider, birbant i flâneur, choć swoje przekonania ubierają w inne słowa. „Kiedy znowu wychodzimy na miasto/ To wchodzimy tam, gdzie wchodzisz na hasło/ I nieważne, kto by wygrał ten mecz/ Bo chodzimy po ulicach, tak jak Tyrmand i Hłasko” – powtarzają w refrenie utworu Tyrmand i Hłasko.
A może w roku, którego literackim patronem jest „piękny dwudziestoletni”, warto zajrzeć do jego książek i sprawdzić, co ma do zaoferowania Hłasko nieupupiony?
[1] Zob. A. Czyżewski, Piękny dwudziestoletni, Warszawa 2012, s. 11.
[2] A. Osiecka, Listy Agnieszki do Hani, [w:] H. Bakuła, Ostatni bal. Listy do Agnieszki Osieckiej, Warszawa 2001, s. 232.
[3] Pamiętniki 11- i 12-letniego Hłaski antycypują elementy ważne w jego późniejszej autokreacji. Zob. Z. Kwiecińska, Opowiem Wam o Marku, Wrocław 1991, s. 108-151.
[4] J. Abramow-Newerly, Lwy STS-u, Warszawa 2005, s. 136-137.
[5] A. Czyżewski, dz. cyt., s. 190.
[6] M. Hłasko, Piękni dwudziestoletni, Warszawa 2014, s. 10.
[7] Tamże, s. 79.
[8] Tamże, s. 89.
[9] Tamże, s. 32.
[10] Tym określeniem posłużyli się organizatorki/organizatorzy konferencji „Marek Hłasko dzisiaj”, która odbyła się w Żydowskim Instytucie Historycznym w stycznie 2024 roku; https://www.jhi.pl/wydarzenia/konferencja–marek-hlasko-dzisiaj,2172 [dostęp: 8.05.2024].
[11] R. Młynarczyk, Hłasko. Proletariacki książę, Wołowiec 2020, s. 113.
[12] https://bytom.com.pl/bytom-ikony [dostęp: 8.05.2024].
[13] K. Varga, Hłasko socrealistyczny, czyli legenda zagrożona, „Gazeta Wyborcza – Duży Format” 2015, nr 229, s. 3. Chodzi o artykuł Mariusza Cieślika. Zob. tenże, Czy Stasiuk zastygnie w pozie Hłaski? Alkohol i ból egzystencji, „Polityka” 1997, nr 8, s. 52.
[14] https://vod.tvp.pl/seriale,18/osiecka-odcinki,312726 [dostęp: 8.05.2024].
[15] A. Osiecka, Lubię farbować wróble (z rozmów stworzyła Violetta Ozminkowski), Warszawa 2016, s. 44.
[16] A. Karpowicz, P. Kubkowski, Topo-Grafie III. Literatura i ruch, [w:] Sto metrów asfaltu. Warszawa Marka Hłaski, red. A. Karpowicz i in., Warszawa 2016, s. 10.