Przemijanie
Paulina Korzeniewska, Mniej, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, Poznań 2022, 44 s.
Tomik Mniej autorstwa Pauliny Korzeniowskiej ukazał się nakładem Wydawnictwa Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu i jest czwartym zbiorem wydanym przez kilkukrotnie nagradzaną zielonogórską poetkę. Składa się z dwudziestu sześciu wierszy, podzielonych tematycznie na trzy części – liczących po dziewięć tekstów w pierwszej i ostatniej, a także osiem w środkowej. Nie jest to więc pozycja obszerna gabarytowo (gdyż w całokształcie liczy raptem czterdzieści stron), jednakże to nie ilość – a jakość – jest w niej kluczowa.
Tematyka tomiku jest ściśle związana z przemijalnością i jej aspektami, mniej lub bardziej wpływającymi na codzienność osoby wypowiadającej się w wierszach. Ukazują pozorną stabilność, umożliwiającą codzienne funkcjonowanie, pomimo ciężaru wspomnień i stają się jasnym pretekstem do nawiązania z czytelnikiem dyskusji o istocie statusu quo. Autorka przedstawia między innymi sytuacje, w których kłujące poczucie pustki przypomina o sobie aż nazbyt często, co widać chociażby w tekście Dla tych pamiętanych aż za dobrze („a więc tak czuje się / upstrzona otarciami i bliznami / ręka / posypana solą”). Zaś w wierszu W głowie się nie mieści poruszane jest zagadnienie znieczulicy wobec dziejących się w świecie okrucieństw („czy czytelnik myśli o tym / że czyta / bo żyje / a tak wielu już nie?”) – a to wręcz Cogitowskie (zob. Pan Cogito czyta gazetę) podejście zmusza do refleksji nad tym, na jak niewiele spraw my, mali szarzy ludzie, tak naprawdę mamy wpływ.
Nie brak również nawiązywania do przeszłości, będącego zachętą do spojrzenia na miniony okres życia z pewnym dystansem, nabieranym przez każdego z nas do otaczającego świata oraz nie zawsze łatwej codzienności.
Bo w tamtych czasach wiele spraw zdawało się zbyt błahych, by zwracać na nie uwagę i dopiero przeżyte lata pozwoliły w pełni do nich dojrzeć („czy moja mama zaczęła starzeć się tej nocy / czy to stało się nagle na krześle w poczekalni / gdy zobaczyłam że łaknie powietrza / jak ja łaknę żeby została”). W wierszach pojawia się także konfrontacja z nudną współczesnością i nieprzyjemnymi aspektami dorosłości: tak jak chociażby w przypadku tekstu Przyjaciółko 2.0 („pościnałyśmy warkoczyki / nie było innej rady / bliżej nam już do łysienia plackowatego”).
Język autorki jest lapidarny, prawie że pozbawiony skrajnej emocjonalności, jakiej można by spodziewać się po tekstach poruszających tego typu tematykę. Jednocześnie nie jest to tomik przygnębiający; w Mniej nie brakuje ironii i zabawy słowem, toteż całokształt wydaje się czytelnikowi nader bliski, dzięki wykorzystywaniu określeń pochodzących ze slangu, a także popkultury. Bowiem „to książka o miłości / spóźnionej albo pokracznej / ale miłości”, jak głosi autorka w ostatnim, dwudziestym szóstym wierszu (o jakże pasującym tytule 26). Wydźwięk tomiku jest więc pocieszający, gdyż nawet w bezczynnej apatii monotonnej codzienności odnajdzie się miejsce na moment czułej refleksji.
Gabriela Matkowska