Konfesyjna poetyka Agnieszki Ginko
Agnieszka Ginko, Aż tyle, Wyd. Pro Libris, Zielona Góra 2022, 36 s.
Agnieszka Ginko, zielonogórska poetka i autorka książek dla dzieci, wydała właśnie trzeci zbiór wierszy, zatytułowany Aż tyle, firmowany przez Instytut Literatury, który wsparł wydanie jej wierszy w ramach Tarczy dla Literatów.
Nowy tom liczy 29 utworów, niezwykle osobistych, intymnych, mających formę wyznania czy spowiedzi, co charakterem wplata się w nurt poezji konfesyjnej, zapoczątkowany w połowie XX wieku przez amerykańskich liryków, jak Sylvia Plath, Anne Sexton czy John Berryman. Ale poezja Ginko w odróżnieniu od pisarzy amerykańskich nie rejestruje upadku psychicznego człowieka spowodowanego stanem zagrożenia istnienia czy utraty tożsamości. Absolutnie nie łączy egzystencji ludzkiej ze sprawami społecznymi, politycznymi i ekonomicznymi, które determinują jej los i wpływają na samoświadomość. U Ginko jest odwrotnie, poetka daje świadectwo wszechstronnej akceptacji świata, jego pełnej afirmacji i całkowitej, bezwarunkowej adoracji, która przejawia się w… miłości, dodajmy w miłości do wszystkiego, a nade wszystko do rodziny, dzieci, domu, miasta, natury, ciała, do poezji i do życia w każdej formie i w każdym czasie… Od miłości bowiem wszystko się zaczyna i na niej kończy, i tak też widzi ją poetka, rozpoczynając swój zbiorek od słów: „tak, pomimo wszystko, to jest miłość / jak ogórek zjadany po plasterku”.
Poetka odbiera rzeczywistość niezwykle osobliwie, zarówno somatycznie, jak i podświadomie, sensorycznie i instynktownie. Kobieca intuicyjność wybrzmiewa w każdym wierszu, podobnie jak poetycka duchowość, gdyż podmiot jej utworów jest niezwykle delikatny, kobieco ciepły i kruchy; to w istocie kobieca dusza wrażliwa na słowa, szepty, bełkoty oraz niewieście, nadwrażliwe ciało czułe na dotyk, pieszczotę, muśnięcie, umysł wyczulony na przeróżne bodźce i doznania, na smaki, zapachy czy na impulsywne dźwięki – krzyk, śmiech, niekiedy ciszę. Właśnie opisy cielesnych przeobrażeń powodowanych przez upływający czas znajdujemy w takich wierszach, jak Viva la vie, Podpora, Wiersz urodzinowy dla siebie, Pauza i Cieleśnie. W tym ostatnim tekście, pełnym zmienności nastrojów, podmiot wyznaje:
raz krwawi, raz nie krwawi
nie powinno już rodzić,
skracają mu się cykle […]
chce próbować wszystkiego.
kiedy jak nie teraz?
grzeszy i nie grzeszy we śnie.
budzi się zawsze spragnione. […]
często rośnie, puchnie jak ciasto drożdżowe,
oblizuje łyżki.
i nic go już nie zmiecie,
nie zwali z nóg
tylko śmierć.
Stąd podmiot rozmawia ze swoim ciałem, traktuje je jak powiernika i sprzymierzeńca, a czasem nawet racjonalnie upomina, przywołuje do porządku i hamuje jego popędy. Tak dzieje się w lirycznym przekazie pt. Pauza:
już się zaczęła.
ani strużki, ani kropelki.
nikogo już nie urodzisz, ciało,
lecz wyluzuj. […]
wyluzuj, ciało, bo już nic nie musisz udowadniać.
Przejmująca polemika z ciałem, z jego fizycznością i przemijalnością pojawia się też w tekście Rodowód, w którym podmiot poszukuje swojej organicznej genezy i cielesnej tożsamości:
wywodzę się z czasu, który nie jest rzeką,
ale jeziorem bez dna otaczającym brzeg.
z mułu bez smaku i kształtu. […]
wywodzę się z ciała, w którym drzemie lawina.
z włosów rozebranych na satynie, puchu, aksamicie.
z czerwonych włókien wyobraźni.
z wody, która się mieni.
wywodzę się z gardła
i zdradliwego wodospadu języka.
Ciało dla autorki Aż tyle to doskonały punkt obserwacji przepływającego przez nie czasu i zmian na nim zachodzących, dlatego chętnie relacjonuje wypieki, łzy, pot, położenie włosów, pojawiające się napięcia, zmarszczki, bóle, rany i krew czy zmiany zachodzące pod wpływem dotyku. W wierszach Ginko jej podmiot zdaje się być zauroczony ferią doznań i emocji, rozkoszuje się i zachwyca cudownością natury, w której wszystko ma dla jej kobiecego odczuwania wielorakie i również symboliczne znaczenie, zarówno kształty, kolory, ruch, oddech, dźwięk, światło, bliskość drugiego człowieka, jak i złożoność przyrody. Poznaje zatem dookolny świat wszystkimi zmysłami, synestezyjnie i atawistycznie zarazem, stąd tak wiele pojawia się alegorycznych motywów i paralelizmów. Jednym z najczęściej spotykanych jest motyw akwatyczny, gdyż woda występuje pod każdą postacią ciekłą i stałą, jako ocean, morze, rzeka, jezioro, fala, wodospad, śnieg, lód, zaspa czy lawina, a niekiedy konotacje sięgają dalej, gdyż pod postacią wody i piasku (błoto, muł, dno), a jej atrybuty mogą stanowić np. przystań, brzeg, ląd, świat podwodny, ryby, ślimaki, a nawet wiadro i pralka. Woda ma w tym przypadku istotne znaczenie, to źródło oczyszczenia, niemal rytualna ablucja i duchowe katharsis, nadające zbawienną moc. Podobnie jest z kolorem białym, ukazanym na przykład w postaci zimy czy śniegu, bieli kojarzonej często z niewinnością i czystością, posiadającej również ożywczą siłę odkupienia, życiowej energii i optymizmu. Innym, nie mniej istotnym motywem w poetyce Ginko jest leśna natura z przypisaną jej scenerią drzew, świerków, gałęzi, liści, kory, grzybów, pokrzyw i ostów oraz sztafażem w postaci różnorodnego ptactwa. Las to miejsce wyciszenia i psychicznego odpoczynku, szczęśliwy czas spędzany rodzinnie na rekreacji i podpatrywaniu przyrody. Kontemplacja, pojednanie ze światem i pogodzenie z nieuchronnym biegiem biologicznego zegara w poezji Agnieszki Ginko przyjmuje również postać pożegnania z najbliższymi i z mijającym czasem, z umierającą matką, dorastającym synem, z odchodzącym przyjacielem. Stąd radość z chwili obcowania z nimi w sytuacji i czasie, w którym jeszcze tkwią i są przy podmiocie, jak w lirykach: Wiersz dla niej, Wiersz do przyjaciela, Ostatnie pranie i Koszulka. W Wierszu dla niej poświęconemu matce, podmiot wyznaje:
dzisiaj ma urodziny.
jeszcze zdążę złożyć jej życzenia.
pojadę do szpitala
popatrzeć, jak śpi,
jak oddycha pod tlenem.
jeszcze zdążę dotknąć jej dłoni.
W najnowszym tomie zielonogórskiej poetki można również odnaleźć kilka istotnych dla niej autotematycznych utworów, w których zwraca się do własnej twórczości, rozmawia ze swoimi wierszami, a tak dzieje się w Wierszu do wiersza i Po śladach, gdzie podmiot mówi:
wrócę do ciebie, wierszu,
ale jeszcze nie teraz
najpierw popatrzę na puste miejsce przy stole […]
Albo w wierszu bez tytułu (inc. „trudno jest kochać i nie kochać…”), w którym expressis verbis poetka stwierdza, że wiersz ocala od zapomnienia, zatrzymuje to, co przeminąć musi, jest niejako pomostem między teraźniejszością a nadchodzącą chwilą, kronikarskim zapisem tego, co wydarza się tu i teraz, i zarazem cenną pamiątką na przyszłe lata:
ocal niespieszne poranki rozmów z dziećmi.
spraw, by język najadł się śmiechem. […]
żeby można było się witać i ściskać,
przysunąć, by zamienić słówko
w bliskości dosłownej.
Poetka dobiegająca półwiecza ma silne poczucie przemijalności czasu, wie, że dziecko podrośnie i odejdzie z domu, że beztroski czas młodości się skończy, że bliscy i przyjaciele poumierają, a ciało się zestarzeje, stąd całą nadzieję pokłada w słowie pisanym. Pozostaje jej więc tylko poezja, ale zarazem ma świadomość, że ona nie uleczy, ale tylko ukoi. Poezja daje jej siłę, sprawia, że ciągle jest ciekawa świata, ale świat ten też wartościuje i dzieli; świat przedmiotów na ważne i nieistotne, świat natury na trwały i przelotny… A mowa i słowa dla poetki to kakofoniczne podszepty i szumy, są one dla niej mało ważne, odbiera je jako zawiłe i poplątane, zdające się być dla niej tylko pulsowaniem światła i ciemności. W utworze Podszept podmiot konstatuje:
szukam cię, kiedy wierzę
i kiedy nie wierzę w to światło,
które wpada do pokoju zawsze inne. […]
ale jesteś w tym ze mną.
i jesteś – podszept do ucha.
niby nic, a jest bliskość.
Wiersze Agnieszki Ginko w jej ostatnim zbiorze są niebywale familiarne i specyficznie konfidencjonalne, poetka szczerze dzieli się z czytelnikiem swoją prywatnością, czy też nawet niekiedy się przed nim spowiada ze swoich słabości, wyznaje lęki, obawy i niepokoje. Są to wiersze bardzo autentyczne, emocjonalne i uczuciowe, napisane językiem potocznym, prosto od serca, niekiedy wręcz celowo trącające o infantylizm, bo też poetka podszyta jest dzieckiem; dziecięctwo wciąż w niej jest, budzi się i drzemie, świat dziecka odradza się w niej nieskończenie, gaśnie i wybucha na nowo. Jej konfirmacyjne wiersze niewątpliwie stanowią dokument ugody ze światem teraźniejszym, są dowodem jej akceptacji czasu minionego oraz zawartym kompromisem z własnym losem i adaptacją nadchodzącej przyszłości. Remedium na pogodzenie ze światem i otoczeniem stanowi miłość, która w lirykach Ginko jest wszechobecna, jest sensem jej istnienia duchowego i cielesnego, niemal w każdym utworze czuć jej rotację, wibrowanie, falowanie, ujawnia się w jej patrzeniu na dookolną przestrzeń i w jej podejściu do bliskich czy natury. Dlatego w jej utworach można odnaleźć kilka refleksyjnych, urokliwych, pouczających perełek, typu: „ten, kto szuka, znajdzie / ten, kto kocha, nie krzyczy” (Małej).
Autorka – co też warto zasygnalizować – nie stroni w wierszach od neologizmów, młodzieżowego slangu i nowomowy, przywołuje na kartach swojej twórczości marki topowej odzieży, telewizyjne platformy filmowe i programy rozrywkowe, różne postacie znane z ekranu czy też produkty codziennego użytku, co nadaje jej pewien wymiar realnej nowoczesności i ekscentrycznej oryginalności.