Michał Kaczmarek
Relacja z oddania władzy
najpierw przyszli barbarzyńcy
którzy jak sądzimy
działali w dobrej wierze
bombardowanie sierocińców
ostrzeliwanie cywilów
miało uzasadnienie
w postaci przerażenia
potrzebnego do osiągnięcia celu
strach kryjących się w schronach
koczujących na stacjach metra
gdy kończy się woda i słoiczki dla dzieci
osłabia wroga prowadzi agresora
nie odmówią logicznego rozumowania
sędziowie trybunału
zagraniczni obserwatorzy
zwycięża pragmatyka
triumfuje filozofia
jak woda wlana do naczynia
poddajemy się kształtowi zdarzeń
pomagamy w montażu nadajników
telewizji przekazującej rzetelne informacje
przynosimy najeźdźcom pożywienie
cerujemy ubrania
gdy przez przypadek spojrzymy na ciało
rozszarpanego w czasie prewencyjnych ostrzałów
brzuch rozpruty przez kule
otwarte płuca oderwane kończyny
pojawia się uczucie
niezgodne z wcześniejszymi założeniami
zwracamy się do przywódców z prośbą o wsparcie
bełkoczemy we łzach wybuchamy gniewem
kto nam pomoże
jeśli nie oni
Geometria
nie zdradza cech szczególnych twarz
wodza ministra przywódcy barbarzyńców
te same rysy mogły być sąsiednie
sprzedawać cebulę
odpoczywać w cieniu
na straganach powolne godziny
gdy kupcy liczą zarobek z tygodnia
siedzi przy stole szerokim jak ziemia
na którą chce napaść więc wydaje rozkaz
strzelać do kobiet starców i szpitali
gdyby żył z nami nie poznał słuszności
gniewu i mordu obsiewałby pole
naprawiał zamki ciął deski na stoły
bił żonę być może to robimy wszyscy
jakim sposobem jest tam a nie tutaj
nie śledzi doniesień czeka na raporty
nieuchronnym biegiem kreślone linie
łączą się w logicznie wyznaczonym punkcie
władca rysika cyrkiel metalowy
wpisuje oczy dwa kamienne kręgi
w beznamiętny trójkąt przypadkowej twarzy
Słysząc śmiech
śmierć przyszła kiedy spaliśmy
ale nie snem dziecka
położonego do łóżka
gdy przykrywamy ciało kołdrą
była powszednia śmierć
rysowana na słupkach
którym nie ufaliśmy
dlaczego mieliśmy ufać
elektronicznym przekazom
kiedy budził się ogród
miała postać kobiety
w szarym płaszczu
baliśmy się
braku ponaglenia z jej strony
gdy prowadzono chorych do transportu
weszła do ambulansu za ratownikami
jak do kwiaciarni albo cukierni
by usiąść przy stoliku z bezą
odjechali wspólnie
zostawiając nas
z książkami w dłoniach
z garnkami na palnikach
z niemowlakami przy policzkach
czy wrócą
nie wiemy
kroimy jabłka
namaczamy bieliznę
rozmowy toczymy po cichu
i niezbyt często
w częściach domu
do których nie zaglądamy
jest coś czego się boimy
Topografia
przy wejściu na cmentarz
groby dzieci
daty początku i końca
zbliżone lub równe
zmuszają by odwrócić wzrok
nie wierzyć
groby bliskich
niegroźne
obłaskawione po latach
grzebanie dokumentów
kremacja listów
odbywa się bez obrządku
w pokojach pachnących praniem i ogórkami
u wyjścia zacieniona przez drzewa droga
prowadzi na plac parkingowy supermarketu
przy kranie obmywają wiadra
ręce szczotki rozcieńczają substancje
wzmacniają kolor kamienia
aby uzyskać chłodną barwę nazwisk