Aleksandra Piątkowska
Intymny dialog z przeszłością
Roksana Bach to młoda zielonogórska autorka, która w swojej twórczości łączy świeżość spojrzenia z ironiczną refleksją nad codziennością. Jej poezja, balansująca między humorem a głębszym przesłaniem, wyróżnia się nietuzinkowym podejściem do tematów bliskich współczesnemu człowiekowi, takich jak relacje międzyludzkie, emocje czy zmagania z prozaiczną rzeczywistością. Taki charakter mają także wiersze z tomu Śliwki w czekoladzie. Ich autorka z dystansem i nieco przewrotnie ukazuje codzienne sytuacje i bawiąc się językiem, tworzy humorystyczne, a jednocześnie melancholijne obrazy, które skłaniają do głębszej refleksji.
Osobisty charakter wielu zawartych w tej książce utworów pozwala utożsamić podmiot liryczny z autorką. Roksana Bach kreuje go na swoistego narratora codzienności, który spogląda na świat z mieszanką powagi, ironii i czułości. To głos dojrzały, ale jednocześnie pełen młodzieńczej świeżości. Z kolei rola bohatera lirycznego przypada tu babci autorki, będącej w centrum lirycznej narracji. Babcia została ukazana jako osoba bliska i pełna ciepła, jako uosobienie wartości rodzinnych i wspomnień z dzieciństwa. W jej postaci zawiera się mądrość starszego pokolenia, którą autorka przywołuje w kontekście codziennych sytuacji. Jej obraz staje się także symbolem przemijania, nośnikiem nostalgii.
Relacja między podmiotem a bohaterem lirycznym jest kluczowa – opiera się na czułości i wdzięczności, a towarzyszy jej refleksja nad rodzinnymi więzami. Podmiot z czułością wspomina chwile spędzone z babcią, przywołując obrazy codziennych sytuacji, takich jak wspólne rozmowy, wykonywane razem czynności czy drobne gesty, które wypełniają życie znaczeniem. Jednocześnie sięgając po ironię, pokazuje starszą kobietę nie jako idealizowaną figurę, ale jako osobę realną, „z krwi i kości”, uwikłaną w różne historie i mającą określone cechy charakteru. Mieszanka humoru i sentymentu, która towarzyszy tej kreacji, sprawia, że obraz bohaterki staje się wielowymiarowy, a relacja między nią a osobą mówiącą odzwierciedla zarówno osobisty charakter tomiku, jak i uniwersalność prezentowanych w nim doświadczeń rodzinnych.
Wiersze, które składają się na Śliwki w czekoladzie, są formalnie zróżnicowane, różnią się pod względem długości, stylu oraz struktury, co dynamizuje przekaz. Autorka rezygnuje z tradycyjnej rymowanej formy na rzecz wiersza wolnego, który lepiej oddaje naturalność i swobodę jej przemyśleń. Taki wybór podkreśla autentyczność wypowiedzi i pozwala na nawiązanie bezpośredniego dialogu z czytelnikiem. Język wierszy jest prosty, ale zarazem pełen finezji – Roksana Bach bawi się słowem, wplatając w tekst subtelne i błyskotliwe gry językowe. Charakterystycznym zabiegiem jest również wykorzystanie krótkich, zwięzłych fraz, które działają jak celne puenty, zaskakując czytelnika i skłaniając
do refleksji. Dzięki temu nawet najprostsze obrazy, a także wspomnienia z dzieciństwa czy codzienne sytuacje nabierają nowego, zaskakującego znaczenia.
Kolejnym wyróżnikiem formalnym tomiku jest rytmiczność. Mimo że autorka rzadko korzysta z tradycyjnych metrów i klasycznych rymów, jej wiersze posiadają specyficzny rytm wynikający z układu słów, powtórzeń czy paralelnej intonacji. Budowa utworów współgra z ich treścią, a lekkość i humor tematyki odzwierciedla swobodny, potoczny język. Z kolei utwory refleksyjne zwalniają, nabierają wagi i zachęcają, by zatrzymać się nad ich treścią, prowadząc czytelnika w stronę głębszych przemyśleń. Forma jest więc nie tylko środkiem wyrazu, ale także częścią przekazu – podkreśla ciepłe, a jednocześnie pełne ironii spojrzenie na codzienność. Śliwki w czekoladzie to tomik bardzo spójny w swej różnorodności – składające się nań teksty tworzą poetycką mozaikę, która angażuje zarówno intelekt, jak i emocje.
Spróbujmy przyjrzeć się bliżej dwóm wybranym utworom z tej książki. Pierwszy z nich nosi tytuł Kobieta w płaszczu pije herbatę, drugi nie ma tytułu, zaczyna się incipitem „ta szafa już tu była…”:
kobieta w płaszczu pije herbatę
stary okrągły stół, drewniany i twardy
na którym wylało się ze dwanaście herbat
przez ostatnie pięć lub sześć dekad
pomiędzy nogami wstydliwe miejsca
gdzie przyklejona różowa guma
jest twardsza niż kamienny parapet
chciałam się kiedyś pod nimi chować
wyglądać spod obrusu, jak spod spódnicy
i obserwować świat z poziomu kolan
w szczelinie utkwił drobny cukier
będzie tam czekał, aż stół rozłożymy
i z koła zrobimy elipsę na święta
skrzypi, kiedy go przesuwam
odbił w dywanie cztery kwadraty
a ja badam je jak ślady zwierząt
to przy tym stole, kole i kwadratach,
prostokątach, elipsach, szczelinach i liniach
pijesz czarną herbatę ze szklanki
ciecz przyjmuje kształt naczynia
z każdym spotkaniem wrastasz
w stary okrągły stół, drewniany i twardy
***
ta szafa już tu była nim zbudowano mieszkanie
wygląda starzej od ściany
i wytartego w dwóch miejscach dywanu
ma drzwiczki, głuche wnętrze i szeroką szufladę
w której zamiast trzymać skarpetki to ukrywasz zdjęcia
nikt nie wie, kiedy spłowiała po cichu
na górze schowek, gdzie wkładasz poszewki
w środku ubrania na baczność powieszone,
kilka apaszek, beret i torba z wyprawką do szpitala
mała dziewczynka chowała się w niej kiedyś
po cichu wchodziła pod spódnice i sukienki
zamykała drzwiczki ciągnąc za wąski pasek
pewnego razu nigdy już z niej nie wyszła
spośród kilku sukienek, o jednej wciąż mówisz
wyjmujesz z namaszczeniem, odkurzasz pokrowiec
jest szaroniebieska, za długa, jakby nie twoja
podszewka tylko do połowy, wiązanie przy dekolcie
na tym samym wieszaku wisi bielizna, rajstopy
I gołębiowe myśli, przytroczone do ramienia
o tej jednej sukience wciąż mi przypominasz
a ja o niej zapomnieć nie mam sumienia
Oba wiersze operują krótkimi obrazowymi zdaniami, które układają się we fragmenty wspomnień. Nieregularna struktura i brak interpunkcji podkreślają swobodny, strumieniowy sposób wypowiedzi podmiotu lirycznego. Taka struktura monologu lirycznego nadaje tekstom otwartość i sprawia, że czytelnik sam musi „porządkować” obrazy, co angażuje go w interpretację.
W Kobiecie w płaszczu… autorka koncentruje się na stole jako centralnym elemencie codzienności i życia rodzinnego, a także na otaczających go szczegółach. Opis stołu, jego kształtu, skrzypienia i śladów pozostawionych na dywanie staje się budulcem narracji o przemijaniu, pamięci i bliskości. Forma utworu oddaje chaotyczny, ale jednocześnie zorganizowany rytm życia, w którym detale (cukier w szczelinach, obrus) nabierają symbolicznego znaczenia.
Drugi wiersz rozwija podobną narrację, tym razem skupiając się na szafie jako metaforze czasu i ukrytych wspomnień. Szafa, pełna śladów życia (ubrania, apaszki, beret, wyprawka do szpitala), staje się przestrzenią przechowującą nie tylko rzeczy, ale i emocje. Rytm wiersza jest nieregularny, pełen pauz i przejść, co przypomina sposób wywoływania wspomnień – fragmentarycznych, ale pełnych znaczenia.
Stół i szafa – przedmioty, które zajmują miejsce centralne, mają znaczenie symboliczne. Stół symbolizuje życie codzienne, spotkania rodzinne, relacje i przemijanie. To miejsce, gdzie „przez ostatnie pięć lub sześć dekad” toczyło się życie, którego ślady – jak różowa guma pod blatem czy cukier w szczelinach – mówią o przeszłości. Opis stołu jako „okrągłego, drewnianego i twardego” podkreśla jego trwałość i odporność, ale także surowość – jakby był świadkiem wielu wydarzeń, wzrastania i przemijania. Szafa z kolei to metafora ukrywania i przechowywania wspomnień. Przechowuje zdjęcia, ubrania i historie – zarówno te opowiedziane, jak i zapomniane. Jej wnętrze jest „głuche”, jakby odzwierciedlało milczenie i przemijalność rzeczy. Obraz dziewczynki, która kiedyś chowała się w szafie, a „pewnego razu nigdy już z niej nie wyszła”, można odczytać jako nawiązanie do dziecięcej niewinności, która zostaje utracona wraz z dorastaniem. Szafę można też traktować jako nośnik pamięci o osobach, które odeszły, taki kierunek interpretacji wskazuje sukienka „za długa, jakby nie twoja”. Czas jest tu materializowany w przedmiotach, będących świadkami wydarzeń, o których ludzie już zapomnieli. Dlatego sukienka, którą bohaterka z namaszczeniem wyjmuje z szafy, symbolizuje nie tylko osobę, której już nie ma, ale także niemożność pogodzenia się z przemijaniem.
Kobieta w płaszczu pije herbatę i „Ta szafa już tu była…” ukazują relacje rodzinne w perspektywie wspomnień. Podmiot liryczny obserwuje świat przez pryzmat rzeczywistości minionej – zarówno stołu, przy którym „czarną herbatę” piją bliscy, jak i szafy, w której ukryte są zdjęcia, ubrania i myśli. W obu wierszach do głosu dochodzi tęsknota za bliskością oraz pragnienie utrwalenia więzi rodzinnych. Dominantą jest tu refleksja nad czasem, przemijaniem i pamięcią. Wspomnienia zaklęte w przedmiotach takich jak stół i szafa stają się wehikułami czasu, a równocześnie unaoczniają ulotność życia. Zwykłe codzienne przedmioty nabierają głębszego wymiaru – stają się pomostem między przeszłością a teraźniejszością, nośnikami wspomnień i refleksji nad ulotnością życia.
Analizowane wiersze pokazują, że codzienność może się stać źródłem uniwersalnych prawd. Poezja osadzona w zwyczajnych przestrzeniach odsłania wielowymiarową naturę ludzkich doświadczeń, pozornie prostych i prezentuje wachlarz emocji – od radości, jaką daje bliskość drugiej osoby, po melancholię przemijania. Dzięki połączeniu subtelnej ironii z głęboką czułością liryczna opowieść zarówno bawi, jak i wzrusza, zachęcając do odkrywania piękna w prozaicznych detalach i doceniania bliskich, póki są z nami. Ta poezja jest nie tylko osobistym pamiętnikiem, ale też uniwersalnym świadectwem zmagań człowieka z czasem. Minimalistyczna, ale pełna finezji forma wierszy angażuje odbiorcę, czyniąc zeń aktywnego uczestnika tego literackiego doświadczenia.
Można powiedzieć, że Śliwki w czekoladzie są nie tylko zbiorem wierszy, ale także intymnym dialogiem autorki z przeszłością, który unaocznia, że wystarczy odrobina uważności w obserwowaniu otaczających wydarzeń i szczerości w opowiadaniu o nich, gdyż, jak pokazuje Roksana Bach, duże opowieści mogą kryć się w krótkich historiach.
