Iwona Markowicz-Winiecka
moje GENESIS
(wstępny zarys problemu)
Artysta musi mieć coś do powiedzenia,
ponieważ jego głównym zadaniem nie jest opanowanie formy,
lecz dostosowanie jej do treści[1]
Wasyl Kandinsky
malarstwo
Malarstwo jest sposobem komunikowania się człowieka z człowiekiem, wypowiedzią na tematy, które niełatwo wyrazić słowami.
Moje malarstwo jest zapisem emocji, wrażeń, jest rozmową, rozprawą, modlitwą, odzwierciedleniem idei. Jest szukaniem porządku w otaczającym mnie świecie, tak trudnym do zrozumienia, gdy się w nim pominie wartości ducha.
Treści tworzonych przeze mnie obrazów nawiązują do takich wartości jak nadzieja, wiara, miłość, stwarzanie w ujęciu creatio ex nihilo. Są to pojęcia określone i jednoznaczne, a zarazem abstrakcyjne. Pragnę je przekazać, stosując malarstwo realistyczne lub abstrakcję, innym razem zespalając oba sposoby wypowiedzi artystycznej.
W Liście do artystów Jan Paweł II napisał „ten kto stwarza, daje samo istnienie, wydobywa coś z nicości – i ten ściśle określony sposób działania jest właściwy wyłącznie Wszechmogącemu. Twórca natomiast wykorzystuje coś, co już istnieje i czemu on nadaje formę i znaczenie. Taki sposób działania jest właściwy człowiekowi jako obrazowi Boga”[2].
W zwykłym świecie codziennych zdarzeniach dostrzegam pewien porządek, rytm, kompozycję harmonię i kontrasty. W kontakcie z naturą odnajduję bogactwo barw, form i struktur. Malując wybrane fragmenty natury, nadaję im znaczenie symboliczne. Zestawiam je ze znakiem, buduję swoją wypowiedź malarską w oparciu o wartości najwyższe, takie jak istnienie i życie, bliskie każdemu z nas (cykl „Genesis”).
Obrazy Nadzieja 1996 i Constans 2007 są owocem mojej kontemplacji natury i jej kreatora. Poszukiwanie pierwiastka bożego w świecie zwyczajnym (gniazdo – symbol domu, jajo – symbol życia, kręgi na wodzie – kształt koła – symbol Boga). Dla podkreślenia nastroju obrazu i treści w nim zawartych stosuję jako dominujący kolor niebieski. Jak określa go Wasyl Kandinsky – „[…] błękit jest typowym kolorem niebios”[3].
Tworzę obrazy dla odbiorcy, który nie będzie szukał w nich tylko wartości estetycznych. Dążę do tego, by moje wypowiedzi malarskie skłaniały odbiorcę do kontemplacji filozoficznej i metafizycznej. Cykl „Wydarzenia” (1999) to ponowna zachęta do zatrzymania się, by zobaczyć zmienność w pozornie statycznym świecie. Zieleń (traktowana przez Kandinsky’ego jako kolor nieruchomości i ciszy)[4] podkreślona linią poziomą, zmienia się i ożywia poprzez dodanie ciepłej żółci, by w rezultacie przejść w rejony oranżu – koloru symbolizującego w moim malarstwie stworzenie ptaków. Cykl „Trzy dni” będący efektem rozważań nad symboliką koloru, to próba ukazania miejsca człowieka na ziemi jako jednego z wielu bytów (rzeczy).
Problematyka związana ze stwarzaniem to rozważania o potędze, o tym, czym jest dobro, a czym zło, o świecie i raju, o niebie, aniołach i gwiazdach, o wszelkim stworzeniu – o naturze i życiu. Powraca ona w moim malarstwie, stając się niejako jego manifestem.
Idea stworzenia sięga najwcześniejszej starożytności. „W Egipcie opowiadanie o stworzeniu świata przez Atum były wyryte na ścianach piramid. W Mezopotamii teksty akadyjskie, zależne zresztą od tradycji sumeryjskich, zawierają wiele opisów stworzenia. W Ugarit najwyższe bóstwo El było nazwane »stwórcą stworzeń«”[5]. Izraelici wprowadzają Boga o imieniu Jahwe, co znaczy „ten, który daje byt”, czyli stworzyciel. Pojęcie tworzenia weszło tedy do kultury europejskiej nie przez sztukę, lecz przez religię. Mianowicie przez religię chrześcijańską, której dogmatem jest stworzenie świata przez Boga In principiocreavit Deus coelum et terram (Gen.,1.1).
Religijne pojęcie tworzenia nie ma naturalnie związku ze sztuką, ale od niego się zaczęło, na nim wzorowało się późniejsze pojęcie artystyczne; ten, który pierwszy poetę nazwał twórcą, dodał: instar Dei, „[…]Tworzenie w nauce chrześcijańskiej znaczy tyle, co akt, przez który Bóg daje istnienie rzeczom; i jest tworzeniem »z niczego«””[6] (creatio ex nihilo). Moje akty twórcze czerpią z rzeczy już stworzonych, są „Arystotelesowskim mimesis (swobodne kształtowanie dzieła sztuki z motywów natury)” w warstwie zewnętrznej obrazu[7].
Cykl malarski „Genesis”, powstały na bazie biblijnego opisu stworzenia, jest próbą zmierzenia się z planowym poszukiwaniem znaku, symbolu w wypowiedzi malarskiej. Jest odejściem od występującego wcześniej w mojej twórczości pewnego oporu względem barw czystych. W jakimś stopniu jest zwrotem od figuracji w kierunku abstrakcji. Wprowadzając symboliczne formy koła, kwadratu, budowanymi słowem (literą), nie rezygnuję całkowicie z przedstawień realistycznych. W cyklu „Genesis 2” wypowiadam się w kompozycjach monochromatycznych. Realizuję „moje GENESIS”, które jest śladem mojego rozwoju artystycznego, tworzeniem mojego świata obrazów opartego o wnikliwą obserwację natury, poddaną analizie i przemyśleniom.
Nadaję poszczególnym aktom oddzielne kolory. Nieprzypadkowe lub uwarunkowane względami estetycznymi, a wynikające z analizy tekstu biblijnego (Rdz 1,2), wiedzy o świetle, kolorze (eksperyment Izaaka Newtona opisany w dziele Optiks, jego teoria kolorów, dotycząca mieszania koloru oraz poszukiwań zasad harmonii barw[8] i bliższa mi teoria koloru Goethego, jako zjawiska fizjologiczno-psychologicznego, swojego czasu niezauważona, posiada zasięg i celność do dziś nieprzewyższone[9]). Przede wszystkim jednak opieram się o symbolikę chrześcijańską światła[10] jako pierwiastka bożego – siły sprawczej wszystkiego.
Ostatecznie przypisuję poszczególnym aktom stworzenia świata kolory tęczy, najbardziej uderzającego przejawu natury, zajmującego umysły artystów i filozofów od antyku aż do czasów współczesnych[11].
Fiolet – dzień pierwszy – światło ducha, błękit – dzień drugi – wody, zieleń – dzień trzeci – ziemia, rośliny, żółć – dzień czwarty – gwiazdy, planety, księżyc i słońce, oranż – dzień piąty – ryby, ptaki, gady, czerwień – dzień szósty – człowiek i zwierzęta, biel i czerń – dzień siódmy – alfa i omega, początek i koniec, narodziny i śmierć.
W projekcie „moje GENESIS”, opierając się na swoich dotychczasowych przemyśleniach i doświadczeniach malarskich, chcę zastosować opracowany przeze mnie porządek barwny (określony symbolicznie) do nowych wypowiedzi malarskich. Moja twórczość dotychczas funkcjonująca i pojmowana w sensie poiesis (niczym nieskrępowanej produkcji); przybiera kształt demiurgii[12], czyli budowania, planowego realizowania koncepcji.
Nie identyfikuję się z malarstwem Wasyla Kandinsky’ego, ale bliskie są mi jego teorie.
Maria Rzepińska pisze „jeśli chodzi o problematykę koloru, żadna teoria stworzona przez jakiegokolwiek artystę XX w. nie wytrzymuje porównania z teorią Kandinsky’ego – przede wszystkim dlatego, że nie ma u niego pustosłowia. Wszystko co mówi, przylega do jakiejś rzeczywistości – fizycznej lub psychicznej. Jego teorię można śmiało nazwać biblią malarstwa abstrakcyjnego”[13].
Ta ludzka twarz abstrakcji, owo zrozumienie wszelkich zjawisk w odniesieniu do własnego doświadczenia, szukanie porządku otaczającego nas świata, są mi równie bliskie. W pełni podzielam poglądy Kandinsky’ego wyrażone w książce O duchowości w sztuce, a także w Der blaue Reiter. Jak sam to napisał „obudzenie w człowieku umiejętności widzenia duchowych treści w rzeczach zarówno materialnych jak i abstrakcyjnych, to bowiem bardzo nas uszczęśliwia, niesłychanie poszerza i wzbogaca nasze życie oraz jest wprost niezbędne dla naszej przyszłości”[14].
„Kandinsky rozróżniał kolor jako wartość absolutną, idealną, oraz kolor wcielony w pigment, wartość konkretną, wizualną, przybierającą różne postacie i będącą środkiem artystycznym uzależnionym od wyboru malarza”[15]. W „moim Genesis” kolor jako wartość absolutna wyznacza określone tematy. Determinuje moje działania. Jest symbolem konkretnych wydarzeń i tworów natury. W cyklach „Genesis” i „Genesis 2”, kolor jako wartość absolutna programowo wyznacza poszczególne dni cyklu stworzenia. Kolor wcielony jest narzędziem do wizualizacji moich rozważań filozoficznych.
Rozważania teoretyczne Kandinsky’ego ujęte w książce Punkt i linia, a płaszczyzna są niezmiernie istotne dla świadomego budowania kompozycji malarskiej. Obok mojego doświadczenia i intuicji w tym względzie, są dla mnie istotnym czynnikiem wspierającym.
Zgadzam się z autorem nawołującym do czynienia „[…] odkryć w »codzienności« jak badacz, który zapuszcza się w nieznany ląd – a nieme dotąd otoczenie zaczyna przemawiać do nas coraz bardziej zrozumiałymi głosami. Puste dotąd znaki stają się żywymi symbolami […]”[16]. Nie inspirują mnie rzeczy, zjawiska, spektakularne, ogólnie uznane za piękne, bo one już piękne są. Jeszcze jako dziecko, zanurzona w wysokie trawy, szukałam śladów boskiego stworzenia. Kamienie, patyczki o różnych kształtach, małe skupiska żyjątek, ich różnorodność form i koloru. Jednocześnie gapiłam się w niebo, dziwiąc się na widok kolorowego łuku. Choć wiek dojrzały i związane z nim doświadczenia, różne oblicza miłości, macierzyństwo, choroby, śmierć bliskich mi osób, przywiodły obrazy egzystencjalne, to jednak pierwsze zauroczenia, spostrzeżenia – archetypy są we mnie obecne do dziś.
Nie interesują mnie dziś pejzaże, akty, sceny rodzajowe. Za pomocą symbolu próbuję wizualizować wewnętrzne wartości natury świata. Moje malarstwo jest dialogiem z sobą i z Bogiem, jest zadawaniem pytań i szukaniem odpowiedzi. Jest kontemplacją. Zatrzymując się nad kałużą, odnajduję w niej kosmos (cykl „Trzy dni”, „Constans”).
Teoria o „wewnętrznej konieczności” jako zasadzie kierującej twórcę na tory pracy indywidualnej, niezależnej od czynników zewnętrznych, wynikającej z wewnętrznej potrzeby i kształtującej obraz ponadczasowy i obiektywny, jest mi bliska szczególnie ze względu na szczerość artystycznej wypowiedzi.
Gorzów Wielkopolski 2013
[1] W. Kandinsky, O duchowości w sztuce, Państwowa Galeria Sztuki, Łódź 1996, s. 126.
[2] L. Misiak, „Widzieć” ze zbioru VI Forum malarstwa polskiego, 2010, zeszyt nr 7.
[3] W. Kandinsky, O duchowości w sztuce, Państwowa Galeria Sztuki, Łódź 1996, s. 88.
[4] Tamże, s. 86.
[5] X. Leon-Dufour, Słownik teologii biblijnej, Poznań 1994, s. 908.
[6] W. Tatarkiewicz, Dzieje sześciu pojęć, Warszawa 1975, s. 300.
[7] Tamże, s. 316.
[8] J. Gage, Kolor i znaczenie – sztuka, nauka i symbolika, Kraków 2010, s. 134-143.
[9] M. Rzepińska, Historia koloru w dziejach malarstwa europejskiego, Kraków 1983, s. 438-456.
[10] X. Leon-Dufour, dz. cyt., s. 958-963.
[11] J. Gage, Kolor i kultura. Teoria i znaczenie koloru od antyku do abstrakcji, Kraków 2008, s. 79-93.
[12] W. Tatarkiewicz, dz. cyt., s. 302.
[13] M. Rzepińska, dz. cyt., s. 54.
[14] W. Kandinsky, O duchowości…, s. 8.
[15] M. Rzepińska, dz. cyt., s. 542.
[16] W. Kandinsky, Punkt i linia, a płaszczyzna, Warszawa 1986, s. 21.