Wiersze [Lejtmotyw, Usłyszeć Carcassonne, Vincent]

Ewa Franków

 

 

Lejtmotyw

 

Dawno przekroczyliśmy brzeg nocy

wjeżdżamy do Rumunii

 

Nad głowami słoneczników

ogromny ciobanul

srebrnym okiem

dogląda gwiezdnego stada

 

Porzuci je kiedy ucichną cykady

 

Za dnia osiągamy top

drogi transfogaraskiej

 

W dole tyci tyci bożek Pan

na szmaragdowej hali

zagania białe stadko do koszary

pora dojenia

 

Zamiast śpiewu fletni psie szczekanie

 

 

Usłyszeć Carcassonne

 

Para spragnionych turkawek

w cieniu milczącego zaułka

chce przeczekać południowy skwar

 

Zanurzamy się w dyskretnych beżach i brązach

w ledwo słyszalnych szarościach

w naznaczonych słońcem

różach błękitach i zieleniach

 

Kawiarniany parasol jedynak

drapieżnie krzykiem karminu

sygnalizuje swoją obecność

 

Gargulec – sprawdzamy –

ma wyschnięty jęzor

dyszy strasząc

otwartą paszczą

 

Zachodnie niebo pomrukuje granatem

prognoza meteo

już od rana przepowiada burzę

 

Musimy przekroczyć

barierę średniowiecznego szeptu

i odnaleźć się w przestrzeni

współczesnych dźwięków

 

Skończyła się woda w butelce

 

 

Vincent

 

Muśnięty skrzydłem Anioła

ultramaryną

wyznaje swoją religię

 

Przez szpitalne okno

na podobieństwo nocnego ptaka

wlatuje atramentowy pejzaż

 

Z głową pełną chaosu

bez wina jasna Wenus

wiruje na falach niepokoju

 

Po lewej ręce

wyrasta przesądny cyprys

smukłe memento mori

 

Mistral przychodzi z białym katharsis

środkiem horyzontalnie od prawej

poranna mgła

 

Kontempluję kultową halucynację

łza przemieniona w perłę

gwiaździsta noc

na kaszmirowym szaliku z Arles