Waldemar Frąckowiak
Tomasz Akusz,
malarz namiętności
Organizator i animator sztuki, spiritus movens ruchu wielkopolskiej awangardy artystycznej, aktor i sceno-
graf sztuk teatralnych, kreator eventów plenerowych, rekonstruktor ołtarzy kościelnych, promotor młodych malarzy, ale nade wszystko malarz, artysta malarz. Tak, malowanie to esencja życia artystycznego Tomasza Akusza, człowieka o niespożytej energii i pomysłowości, pasji twórczej, wielowymiarowej perspektywie poznawczej świata, bogatym i wrażliwym wnętrzu. Osobowości niepokornej i rogatej, a zarazem wielkiej dobroduszności, pełnej ciepła i optymizmu.
Artystą malarzem się nie rodzi, a się nim staje. Bo żeby być artystą, trzeba mieć powód do malowania. Ten powód T. Akusz odkrywa ciągle na nowo, od lat. Z jednej strony w jego sztuce odbijają się wpływy realizmu i irracjonalizmu młodopolskiego Jacka Malczewskiego, a zwłaszcza motywy beznadziei ludzkiej egzystencji, niszczycielskiej potęgi kobiety i ponadczasowej wartości sztuki wraz ze szczególnym klimatem napięcia i kontrastu osiąganego dzięki skali, formie i barwie. Silniej jednak w malarstwie T. Akusza zaznaczają się elementy kubizmu i surrealizmu uwypuklone najpełniej w psychodelizmie dojrzałego Francisa Bacona, u którego uczucia tragizmu i ekspresji życia, lęków i zagrożeń wyrażają się w celowej deformacji postaci, zastygłej w nienaturalnym ruchu z odczuwalnym stygmatem nadającym szczególny wyraz twarzy. Z drugiej strony, malarstwo T. Akusza to jego wielkie wyznanie, to opowiadanie o własnych doznaniach z bycia w wirze życia, a zarazem poza jego biegiem. To wyraz wewnętrznej transformacji bodźców, jakie docierają do niego z otoczenia. To owoc wewnętrznej potrzeby artystycznej ekspiacji swojego i tylko jego oglądu rzeczywistości. I ten trudny do pojęcia splot wielorakich i docierających z różnych kierunków impulsów jest dla T. Akusza imperatywem, nakazem pójścia własną drogą, bezwzględną koniecznością rozwijania prawdziwej sztuki, która – wedle Alberta Einsteina – powstaje dzięki potrzebie tworzenia.
Tomasz Akusz nie jest naturalistą, bo nie jest artystą realistycznym, dosłownym. Nie jest też malarzem pejzażu, a te, które wyszły spod pędzla Artysty, są aktami obocznymi, niemieszczącymi się w jego głównym programie artystycznym. Jest natomiast malarzem figuralnym, intensywnie sięgającym po kolorystykę, dla którego ciało per se jest wtórne, a właściwego znaczenia nabiera dopiero, gdy staje się środkiem wyrazu tego, co jest w jego wnętrzu, wyrazem stanu ducha. W malarstwie T. Akusza ciało jest matecznikiem, a zarazem manifestacją duszy i zrodzonych z niej namiętności. Przez zastosowanie jemu tylko właściwych zabiegów i technik zespalających gest mima, dobór kolorów, zróżnicowaną grubość i szerokość kreski, swoiste pociągnięcie pędzla i innych narzędzi, rozmiar i zwykle spokojne tło obrazu zamkniętego w specyficznej ramie, wydobywa niezwykłe bogactwo stanów psychicznych człowieka: krzyk i zgaśnięcie, ruch bądź stacjonarność, ciekawość lub otępienie, piękno i brzydotę, ból albo radość. W jego malarstwie miesza się pochwała życia z nihilizmem, demoniczność z upadkiem. Zawiera ono wszystko, co w życiu piękne i szkaradne, wzniosłe i upadłe, wielkie i małe, szlachetne i podłe. W kolejnych odsłonach prowadzi nas przez jasne i mroczne zakątki oraz zakola życia. Zachęca do zaglądnięcia do nich, przyjrzenia się, zastanowienia nad kondycją ludzką. Symonides, wpatrując się w sztukę T. Akusza, powiedziałby, że Jego malarstwo jest milczącą poezją życia.
Ale jako malarz figuralny T. Akusz jest szczególnie zafascynowany kobietą, którą ukazuje w sposób wyjątkowy. Nie stawia jej na piedestale doskonałości, ale pokazuje taką, jaką jest. Mamy więc wampa, piękną kusicielkę, pełną powabu i wciągającego uroku, która zwodniczą urodą i inteligencją wabi, czaruje i przyzywa. tajemniczą seksualnością pobudza wyobraźnię męską, nie pozostawiając wyboru. Zmusza do marzeń sennych i platonicznej miłości. Innym razem kobieta w obrazie Artysty odpycha, razi skarłowaceniem, przyziemnością, zapuszczeniem. Kobieta, która gestem w zdeformowanym odruchu wyraża katastrofę, upadek, nihilizm i mroczność. Istota, która zniechęca i odrzuca, zdająca swoim drganiem wołać: jam jest puchem marnym! I tak medytując nad kolejnymi cyklami jego studiów malarskich nad kobietą, wpadamy w pułapkę poznawczą wobec subiektywnego doznania, że ona jest, a zarazem jej nie ma, że grawituje na granicy bytu i niebytu, racjonalizmu i irracjonalizmu. Jednocześnie odczuwamy piękno życia, miłosną ekstazę, ale też cierpienie oraz krzyczący, egzystencjonalny dramat człowieka.
W życiu społeczeństw szczególne znaczenie mają cztery wartości: 1) rozumność, która wzbogacając wiedzę i ograniczając irracjonalizm i ciemnotę, przesuwa granice poznania świata; 2) obyczajność, która daje poczucie ładu, porządku społecznego, co umożliwia korzystanie i poszerzanie wolności tak długo, jak nie ogranicza się wolności innych; 3) pożyteczność, która dzięki nowym technologiom wyzwala z pęt natury, czyniąc życie lepszym i łatwiejszym; 4) i wreszcie piękno, które sprawia, że stajemy się lepszymi, bardziej wrażliwymi i otwartymi na innych.
Wszyscy chyba wyczuwamy, że dla lepszego świata i lepszej jakości życia niezbędna jest harmonia między tymi wartościami. Rolę tę wypełnia sztuka, w tym malarstwo: bo pozwala patrzeć na świat z perspektywy estetyki; bo uruchamia szczególny rodzaj wrażliwości, refleksję nad tym, co nas otacza i co jest w nas samych; bo wyzwala dobre emocje, redukuje agresję, a rodzi empatię.
Tomasz Akusz swą dojrzałą twórczością wpisuje się w tę misję tworzenia piękna. Nie przychodzi mu to łatwo. Też przeżywa rozterki i zwątpienia. Rozdarcie, dylemat, wybór to ciągłe wyzwania stojące przed artystą tej klasy. Najlepiej wyraził to Jerzy Duda-Gracz, który powiedział, że „Malarz pracuje sam. Sam ryzykuje. Sam wątpi i dręczy się, czy to, co robi, ma sens. Najczęściej nigdy się o tym nie dowie. I to jest przekleństwo i błogosławieństwo tej profesji”. Tomasz Akusz też nie jest wolny od tych myśli. Ale zapewne właśnie to pozwala mu odkrywać coś, czego nie odkrywają inni. I to coś doprowadziło Leonarda da Vinci do konstatacji, że piękno rzeczy śmiertelnych mija, lecz nie piękno sztuki. Piękno, którego potrzebujemy jak powietrza.
Kiedyś Pablo Picasso odróżnił malarza od artysty, mówiąc: „malarz maluje to, co sprzedaje, artysta sprzedaje to, co maluje”. Tomasz Akusz jest takim artystą. Nie ulega modzie, nowym konwencjom, ciągle podąża wytyczonym szlakiem. Na jego drodze artystycznej doświadczył wielu wyrazów uznania, otrzymał liczne nagrody i wyróżnienia. Ale te najlepsze są ciągle przed nim,