O Tomku Akuszu i jego obrazie Karnawałowo pogubieni

Sławomir Animucki


O Tomku Akuszu
i jego obrazie Karnawałowo pogubieni

Patrzę na obraz Karnawałowo pogubieni. Sięgam w pole ramy. Dolną ramą wypływa poza nią strumień
turkusu i łączy się ze ścianą, z jej bliźniaczo turkusową barwą.
Słońce niczym reflektor doświetla z prawej strony pole obrazu.
To nie tak. Już nie tak.
Ja patrzę nie na obraz, lecz w obraz. Sięgam w głąb.
Horyzont czarny. Podłoże białe.
To jest scena.
Na niej postaci. Dużo postaci. Dużo kolorowych postaci.

Postaci neony. Postaci fajerwerki. Postaci w postaci. Postaci z postaci. Łączą się, rozdzielają, nakłada-
ją, dzielą. Widać trójwymiarowość. Siła impastów, pozwala słońcu ożywić tę gromadę postaci. Zdają się być wprawione w ruch, taniec, lot. Feeria barwnych sylwetek zdaje się dematerializować, rozszczepiona ni-
czym światło przepuszczone przez pryzmat. Zatraceni w zabawie, w tańcu, w karnawale. I tak pogubieni.

A wokół czerń i biel. Tak trzeba dla dobra kompozycji.
A może to wszystko dla równowagi, dla otrzeźwienia, dla kontekstu?
I tylko turkusowa szata wylewa się z ram, z ram sztuki, sceny, dramatu i zlewa się z turkusową ścianą
mojej sypialni. I tak patrzę, leżąc w mym łóżku z perspektywy żaby albo siedząc z perspektywy widza, albo
stojąc z perspektywy widza wzmożonego.

Dziś obraz posmutniał. To ta szarzyzna zza okna tłumi światło. Deszcz stuka w parapet. Postaci karna-
wałowo pogubionych zdają się spływać strużkami kolorowych łez. Pochylone głowy ciążą. Sylwetki kur-
czą się, słaniają. Energia barw przygasła. Czas spowolnił. Czarne tło rośnie, ostrzega, pochłania. Chyba za-
palę lampę?

Jest druga w nocy. Słabe światło z podwórza przenika do sypialni. Pada na obraz. A on?
Biel. Brudna biel.
Biel na tle czerni.
Wyrywa się, niepokoi.
Z postaci karnawałowo pogubionych zostały tylko białe plamy, na czarnym tle.
I coś jeszcze? Nadzieja.
Nadzieja poranka.
Nadzieja koloru.
Nadzieja tęczy.

W twórczości Tomka Akusza ważną rolę odgrywa teatr. Związany był z nim od początku swej drogi. By-
wał aktorem, scenografem, reżyserem, plakacistą. Stąd w jego obrazach, rysunkach, pracach przestrzen-
nych tak duża dawka dramaturgii, dialogu z ludźmi teatru, budowania teatralnego kontekstu. To dlatego

Tadeusz Kantor przywoływany jest przez Akusza jako duchowy mistrz. A jeśli o mistrzach mowa, to należy wspomnieć też o Francisie Baconie. Tomek nie stroni od malarstwa figuratywnego w duchu Bacona. Jego
postaci, mimo że w większości kobiece, są często zdeformowane, naznaczone czasem, biologią, rozpadem.
Niech nie zmyli widza ich neonowa aura – znak rozpoznawczy i temat ciągłych badań i eksperymentów.
To tylko maski, za którymi chowa się ich turpistyczna natura.
A to prowadzi do nieskończoności.
Od życia do śmierci i od śmierci do życia.
I…
I zawsze kobieta
i zawsze naga
i zawsze zakryta…
Te kreski, linie, pociągnięcia pędzla,
pozornie niedbałe, przypadkowe
coś zakrywają, by odsłonić.
Kolory, ich nasycenie stwarzają kobietę
w każdym momencie istnienia.
Jest uniesienie i upadek, rozkosz i ból, otwartość i tajemnica.
To tworzy Akusz.
Co za intuicja.
O tym jest ta wystawa.
O odkrywaniu świata poprzez kolor, kreskę, czułość.

Szkic zarysów postaci.