Scherzofrenia Archives - Pro Libris https://prolibris.net.pl/tag/scherzofrenia/ Lubuskie Czasopismo Literackie Pro Libris Fri, 05 Apr 2024 11:40:53 +0000 pl-PL hourly 1 https://prolibris.net.pl/wp-content/uploads/2022/09/cropped-ProLibris2-32x32.png Scherzofrenia Archives - Pro Libris https://prolibris.net.pl/tag/scherzofrenia/ 32 32 Kobiecy podmiot (Maria Jolanta Fraszewska, Prze konanie) https://prolibris.net.pl/kobiecy-podmiot-maria-jolanta-fraszewska-prze-konanie/ Wed, 03 Apr 2024 10:49:51 +0000 https://prolibris.net.pl/?p=12748 Czesław Sobkowiak

The post Kobiecy podmiot (Maria Jolanta Fraszewska, Prze konanie) appeared first on Pro Libris.

]]>

Kobiecy podmiot

Maria Jolanta Fraszewska, Prze konanie, Organon, Zielona Góra 2023, s. 86.

Jolanta Maria Fraszewska wydała od debiutu poetyckiego w 1990 roku cztery tomiki wierszy, które były zauważane. Najnowszy Prze konania jest piąty w jej dorobku. I wydaje się najciekawszy, najdonioślejszy, gdy idzie o treści i ich obrazowanie. Jego siły upatruję nie w refleksji jako takiej, ale w silnie zaznaczającej się dozie ciemnych odniesień rodzinnych, rozważań o śmierci, ale i w wierszach poświęconych wyzwoleniu duchowemu, pożądaniu i miłości. Można rzec, że każdy wers wynika z jej osobistego doświadczenia. Bardzo często dramatycznego, zapośredniczającego zarazem samotność i przemijanie. Poetka mówi pełnym głosem o swoim świecie i doznaniach życia w ogóle. Eskaluje i wyostrza ich znaczenie. Ukazuje je zawsze jako nadzwyczajne. Nie ma dla niej żadnego tabu. Jej poezję bez wątpienia cechuje swoboda i bogactwo wyrazu. Potrafi poruszyć szeroką gamę spraw i je ze sobą łączyć. Wiele wierszy, które w zbiorze stanowią główny nurt, niezwykle osobisty, wnikliwy, dotyczy uczuć, ale nie sentymentalnych. Ujmuje treści życia raczej, jak sama pisze – „niepoetycko”. Nigdy nie wyizolowuje swojego podmiotu. Kobiecość swoją sytuuje w szeroko prezentowanej egzystencji i pośród natury: „zielona trawa pośród kłosów my dwoje/ płomienne łąki”. W takim „laboratorium” urodziła się i wie, że nie tylko ona jest uczestnikiem istnienia, 

ale i „wokół mojej głowy wszędzie patrzą oczy/ ptaków much żab korzeni”. Sama swoim ciałem wpisuje się w ten rytm nie bezwolnie. Przede wszystkim pisze „różne opowieści” o sobie. Opowieści prawdziwe, które osadzone są w sferze symbolicznej, ale i w jej życiowej codzienności.

Poetka nie stroni też od przeprowadzenia rozrachunku, w którym rozpatruje całość podmiotowego doświadczenia. Nie cechuje więc jej wąska tematyka. Interesuje raczej oddanie żywiołu rzeczywistości aniżeli statyczna przedmiotowość. Mamy do czynienia z podmiotem bardzo aktywnym, od pierwszej do ostatniej strofy: „głośno odczytuję wiersz […] ściskam sok życia łapiąc jak deszczówkę”. Chce więc nadążać i na ile się tylko da wyrazić swój świat, uwzględniając wszystkie zależności, pokrewieństwa, podobieństwa swojej cielesności do cielesności natury. Czytelnik to wszystko dostrzeże, jeśli zechce się zanurzyć w dyskurs poetycki Jolanty Fraszewskiej. I jej liryce pozwoli się prowadzić po wielu obszarach rzeczywistości – pięknych lub zatrważających, bo często ostatecznych. Razem z poetką może doświadczyć „wędrownego życia”. Autorka odsłania siebie, prezentuje, ale nie epatuje prywatną biografią, nie cenzuruje siebie ani erotyzmu („nie wstydzę się”, „ćwiczę się w rozkoszy”), nie wprowadza jakichś ograniczeń, albowiem dąży do ukazania podmiotowej prawdy życiowej i drogi, którą przeszła. Pisze gęsto, miejscami nieco skomplikowanie, odnieść można wrażenie natłoku. Dlatego, że chce powiedzieć dużo. Tylko w krótkich, drobnych wierszach mamy klarowność liryczną. Dowiadujemy się o tym, co było dla poetki pozytywem, szczęściem, uniesieniem, co było bólem, ciężarem, zaznawanym zwłaszcza w domurodzinnym (wstrząsający Kocioł i inne) i istotą konfliktowych napięć pomiędzy nią a matką. Od tych trudnych spraw w żywiole poezji zapewne się wyzwala. I deklaruje, że szuka możliwości porozumienia i wybaczenia krzywd, które w niej tkwią. Pisze Poetka: „czekam na początek mojej miłości do matki”. I to w sytuacji, gdy są przecież mocno pamiętane doznania, w swojej istocie drastyczne i traumatyczne. I oczywiście nie ma tu miejsca na ubarwianie czegokolwiek, raczej jest turpizm: „kobieta umarła leżąc na tapczanie/ w zagłębieniu wygniecionym latami/ w samotnym kotle pościeli/ podług obyczaju podle/ czasami ktoś do niej zajrzał/ sprawdzić czy jeszcze oddycha”. Ukazała w wierszu jedną ze stron życia – tę bardzo ciemną, pełną cierpienia i samotności. Ostatecznego przemijania. Tytułowego „konania”. Ta wrażliwość i umiejętność odczuwania różnych spraw jest w tym zbiorku bardzo ważna. Cenna. To już nie tylko fascynacja żywiołem doznań, ale ostre zderzenie dwóch sfer, jasnej i ciemnej. Ustala się jednak pomiędzy nimi równowaga.

Gdy idzie o stronę jasną, to owszem, jest przywoływana i obrazowana, zwłaszcza uroda przyrody i bycie w niej, zanurzanie się całą sobą, smakowanie wszystkimi zmysłami zapachów, barw pola, łąki itd., ale jest ten świat przywoływany już w formie wspomnienia, z pamięci. Jeśli tworzy pieśń poetycką o wspaniałości i wielkości jej osobistego świata, to jednak jest to już „pieśń pożegnalna”. Można rzec, że Fraszewska dba, by o swoim życiu, o codzienności mówić prawdę. Nie omieszkuje odnieść się do spraw czasu: „grabarze/ życia codziennego/ wyruszyli w świat/ piewcy życia” zamilkli. To są obrazy ciemne, myśli gorzkie, ciężkie. Wnikliwość poetycka decyduje o tym, że są zauważane. Poetka dużo wie o życiu, o swoich pragnieniach, o miłości i nie ucieka w ton sielski, lecz, cytuję: „patrzę sobie prosto w oczy”, bez złudzeń, bez ubarwiania, świadomie „zbudowałam siebie na miarę rzeczy”. Uformowała siebie. Oznacza to zarazem, że nie chce uprawiać poetyckiego cierpiętnictwa. Myśli straceńcze nie imają się jej. Szybko się z nich otrząsa. Tego, co było kiedyś piękne, dobre, lekkie nie sposób przecież zasłonić, albowiem to oznaczałoby też zakłamywanie świata. Z pewnej odległości, po czasie, trzeba mieć odwagę rzec, że „ochroniliśmy gwiazdę która nie spadła […] promyk słońca ogrzewał nam dłonie”. W tym zbiorku oczywiście (raczej) piękno i brzydota, radość i rozpacz, krzywda i szczęście przeplatają się. Tytuł Prze konanie dobrze oddaje jego istotę. Z jednej strony, oznacza siłę biologicznego parcia, rodzenie dziecka przez kobietę, związane z wysiłkiem i determinacją życia, ale z drugiej strony, mamy do czynienia z ruchem przeciwnym, zwiastującym śmierć, rozkład, czyli z konaniem. Też będącym parciem, tyle że innego rodzaju. Paradoksalnie „konanie” wywiera presję na życie. Realne jest przecież konanie ludzi, ich zdrowia, konanie uczuć, więzi ludzkich. Jest poetycko obserwowane, ale z pewnym dystansem. Dochodzimy w tym miejscu do jakby filozoficznego uogólnienia. Jedno i drugie (owo „prze konanie”) stanowi metaforyczną „pępowinę/ z pokolenia na pokolenie”. Wypada docenić, iż poetka prezentując wiele różnorodnych obrazów życia i istnienia, potrafiła zdobyć się na tego rodzaju uniwersalną refleksję. O fundamencie decyduje „siła trwania”.

I na koniec. Potrafi Maria Fraszewska wykorzystać grę słowną, eksperymenty leksykalne, jak to ma miejsce w poetyce lingwistycznej szkoły Tymoteusza Karpowicza, którego duży fragment, przytoczony na początku tej książki, stanowi motto patronujące całemu jej zbiorowi. Myślę jednak, że tej metodzie stylistycznej nie dała się jednak pochłonąć, więc jest ta poezja głównie jej głosem, nacechowanym indywidualnością myśli i wrażliwości, i skojarzeń. I jeszcze. Zbiór zamyka wnikliwe posłowie Joanny Wawryk Ciało i słowo kobiety, z którym warto się zapoznać.

Czesław Sobkowiak

The post Kobiecy podmiot (Maria Jolanta Fraszewska, Prze konanie) appeared first on Pro Libris.

]]>
Misternie tkane wersy na drodze w międzyświat (Konrad Wojtyła, Scherzofrenia) https://prolibris.net.pl/misternie-tkane-wersy-na-drodze-w-miedzyswiat-konrad-wojtyla-scherzofrenia-instytut-mikolowski-im-rafala-wojaczka-mikolow-2023-60-s/ Tue, 02 Apr 2024 11:06:54 +0000 https://prolibris.net.pl/?p=12679 Mirosława Rudyk

The post Misternie tkane wersy na drodze w międzyświat (Konrad Wojtyła, Scherzofrenia) appeared first on Pro Libris.

]]>
Obrazek przedstawia napis Recenzje i omówienia

Misternie tkane wersy na drodze w międzyświat

Konrad Wojtyła, Scherzofrenia, Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka,
Mikołów 2023, 60 s.

Twórczość Konrada Wojtyły jest intelektualna i głęboko emocjonalna jednocześnie. Każda książka to osobna historia podszyta życiowym doświadczeniem, zrozumianym i przedstawionym w wybitnie dobranych metaforach. Sam autor przyznaje, że praca ze słowem jest jego wewnętrzną potrzebą. Pośród licznych spraw, obowiązków zawodowych i życiowej rutyny przychodzi taki moment, kiedy trzeba powiedzieć coś literami na papierze:

Piszę raczej na chłodno, z precyzją, nigdy w emocjach. Czasem daję się ponieść frazie, a później sprawdzam, czy to miało sens. Moje książki są konceptualne, dopracowane. Staram się, by nic nie działo się przypadkowo. Wiersze są ułożone według określonego wzorca, tworzą zawsze jakąś opowieść. Da się je oczywiście czytać wybiórczo, ale pewne sensy daje się odkryć dopiero po przeczytaniu całości i w narzuconym przeze mnie porządku. Literatura to nie rutyna. Ciężka praca – owszem. Praca nad tym, by to, co piszesz, złamało komuś serce albo nim wstrząsnęło. Tu nie ma miejsca na obojętność. Od czasu do czasu towarzyszy mi satysfakcja, że czyta się to po latach bez przykrości[1].

Siódmy tom wierszy Konrada Wojtyły Scherzofrenia, który ukazał się latem 2023 roku w wydawnictwie Instytutu Mikołowskiego im. Rafała Wojaczka, jest logiczną kontynuacją twórczej historii pisarza. Poeta ma swoje tematy, spośród których na plan pierwszy wysuwają się: (bez)sens ludzkiego życia, utrata, śmierć, splątane uczucia, religijne rytuały. Mają one szczególnie symboliczne znaczenie: jeszcze głębiej podkreślają fatalność ludzkiego bytu, będąc zarazem poszukiwaniem w nim siebie i odbiciem autorskiego „ja” w różnych eksperymentalnych formach i zasobach literackiego przekazu. Wiersze łączą różne konteksty i różne światy – świat realny, twórczy, pozagrobowy. Odwołują się zarówno do logiki zrozumienia powiedzianego przez poetyckie słowo, jak i silnego emocjonalnego wpływu za pomocą obrazów wizualnych, słuchowych, dotykowych oraz instynktów. Pomostem do łączenia tych światów w jedną całość stają się metafory i neologizmy, które rodzą nowe – nieoczekiwane – sensy. „Scherzofrenia” staje się przystankiem na granicy światów, punktem wyjścia ze strefy komfortu, pretekstem do przemyślenia trudnych tematów i próbą odnalezienia wyższego sensu, gdzie mimo nieustannego bólu i straty, na końcu pojawia się jakaś forma katharsis.

Tytuł Scherzofrenia jest neologizmem, który składa się z dwóch elementów: „scherzo” jako część utworu muzycznego, który bierze początek z menueta i ma nieco żartobliwy ton i żywiołowy charakter, i druga: „frenia” – jako choroba. Połączenie tych części konotuje ze schizofrenią i wskazuje na chorobę psychiczną, ale służy autorowi jako środek trawestowania typowego określenia rozszczepienia osobowości. Żartobliwa melodia i ciężka choroba psychiczna tworzą nie tylko nowy wyraz, ale i pewien kod, bo „scherzo” to również część dużego utworu muzycznego, takiego jak symfonia czy sonata. Termin ma wiele odcieni, a jego pierwsze udokumentowane użycia miały miejsce w epoce baroku. Ta część wskazuje na wewnętrzną rytmikę i estetykę poetyckiego słowa, inna zaś na rozczłonkowanie, a nawet rozerwanie naturalnych związków, co też zauważamy na poziomie językowym, który tworzy autorski idiom poetycki. Ten koncept pozwala na odszyfrowanie wewnętrznych kodów, które zawierają w sobie kierunki nieznanych zwrotów oświetlających stałą niepowtarzalność życia. Wszystko to wzmacnia odbiór tekstów na poziomie umysłu, serca i podświadomości. Słowna gra i umiejętność łączenia widocznie niespójnych rzeczy jest fascynującą lekturową przygodą.

W Scherzofrenii poeta tworzy zachwycający obraz konfliktu światła i ciemności, rzeczywistości i fantazji. Metafory wzmagają stan rozszczepienia świadomości, czyniąc wiersz niewypowiedzianą podróżą po labiryncie ludzkiej duszy, nadając jej muzycznego akompaniamentu:

Fumy i scherzo. Zabawy tragiczne. Intermezzo
i nokturny. Marsz weselny i bieg pogrzebowy
pod sam ląd. Panny niemłode i niewinne wdowy.

Strategia autora – w zgodzie z koncepcją współnazwy tytułu książki – opiera się na budowaniu autonomicznych „słów-obrazów”, które nie tylko niwelują dotychczasowe znaczenia słów i związków wyrazowych, ale też nadają nowe konteksty i służą nowym ujęciom. Na przykład: „ścianka płaczu”, „spowieść”, „bezsłów”, „po czucie”, „Kołogrzeb”, „umie, rani”, „wypis z urojenia” czy „nie-niebo”. Ten zabieg poety uruchamia rozpad struktury zewnętrznej rzeczywistości w wierszu i zarazem pozwala na tworzenie nowych nieznanych sensów, które ukazują świat i zdarzenia z innej perspektywy, raczej niespodziewanej dla czytelnika. Także w następnym wierszu zatytułowanym Dąsy poecie udaje się zaimponować czytelnikowi głęboką refleksją o naturze życia i jego nieprzewidywalności. Użycie metafor i asonansów tworzy unikalny rytm, który spowija poszczególne wersy:

Żywe płomienie Eddy nigdy
nie zawodzą zachwycać, jak sagi
kłamstw, trytony i dysonanse.
Pewnie masz mi za złe całą
armię kenningów i asonansów,
które wysyłam przeciwko tobie.

Także wiersz Szukanie, który nieprzypadkowo otwiera książkę, bo jest początkiem lirycznej opowieści, zaskakuje intensywnością i różnorodnością obrazów. Metafory tutaj niemal tańczą, tworząc wrażenie, że czytelnik znajduje się w wirze prawdziwej podróży przez labirynt poetyckiej wyobraźni. Autor lojalnie przestrzega przed wejściem w ten świat:

Nie znajdziesz tu nic dobrego,
tylko wiązki światła ciemne;
związki myśli – łzę, dławicę
mgławic, co sennie zakrywa
fantomy i dziwactwa zdarzeń.
Wymaż więc to, co jawi się
jeszcze – żeby nie mogło być
powiedziane, że mi daleko
do ciebie. I żeby nie było,
że tobie do mnie głęboko
aż nadto.

Wiersz Że przeciwko zachwyca zarówno swoją prostotą, jak głębią treści. Poczucie niezgody i walki rozgrywa się tu na poziomie wersyfikacji (mocne przerzutnie) i zaburzonej składni:

Nie dopuszczamy
do siebie myśli,
że to wszystko
układa się w piach.
Że przeciwko nam
to.

Umie, rani odsłania wewnętrzny świat autora przez pryzmat lęków i trosk. Zdolność metafor, by ranić jak nóż, nadaje wierszowi głębi i ekspresji:

Ten czuły strach, jak esperal pod łopatką
– prostą kładką bez rąk – niosę ci z punktu
a do be; z wysokiego ce tę śmierć znoszę.

Pustka po psotce – to z kolei emocjonalna podróż w świat utraty i strachu przed rozstaniem, ucieleśnienie uczuć w symbolicznych obrazach. Kula żalu, która toczy się jak lawina, plastycznie opisuje wewnętrzny konflikt i pragnienie znalezienia związku między przeszłością a teraźniejszością. Za pomocą trafnych metafor i mistrzowsko dobranych słów poeta zdradza swoje obawy:

Już się boję, jak to boli – bez ciebie.
Ciało obraca się w proch. Pustka
w psotkę.

Ścianka płaczu zbudowana jest z kontrastowych ujęć. Wojtyła zaczyna wiersz od stanu miękkości, ale szybko przekształca go w opis bólu i trudnych doświadczeń. Mocne zestawienia wzmagają wrażenie fizycznego cierpienia, a wprawny czytelnik odkryje tu aluzję do męczeństwa Jezusa. Chodzi tu i o proces przemiany, jak też element walki i konfliktu. Autor wykorzystuje moc słowa, aby opisać dramatyczne sytuacje, ale też nadać opowieści dynamiki i ekspresji:

Mekko zbyt lekko
wchodzisz mi
w krzyż – w żebro;
język pod gwóźdź.
Ocet w ziemię – w skórę.
Rozruch w puch.
Podbój na zabój

W wierszu Koda autorowi artystycznie udaje się odwzorować portret rzeczywistości, którą tworzą „nowe nawyki” i „stare nałogi”, a „znana koda” podkreśla niewidzialny związek z Twórcą i głęboką tęsknotę:

W bezkrólewie liter, w rząd pauz. W głuche
trele dzwonka, w gry na przeczekanie. Luki
w latopisie. Ślad boga, który minął.

Teksty Wojtyły, mocno splecione symboliką i mistrzostwem wyrazu, proponują czytelnikowi zrozumienie istoty straty, pustki i nieograniczonego żalu. Autor potrafi zachwycać, ale i zaskakiwać czytelnika umiejętnością wyrażania uczuć i myśli w oryginalny, a nierzadko prowokacyjny, sposób. W każdym wierszu Wojtyły metafory nie tylko ozdabiają teksty, tworząc pewną autorską estetykę języka, ale i stają się kluczem do rozszyfrowania głęboko emocjonalnych i filozoficznych poziomów tej poezji: zapraszają do odkrywania nowych warstw znaczeń i dają możliwość reinterpretacji świata i własnego bycia w nim. Scherzofrenia to nowatorskie odwzorowanie zaburzonych rytmów życia rozpuszczonego w literackich obrazach.

Mirosława Rudyk


[1]  Czy można nauczyć się być pisarzem? (wywiad z dr. Konradem Wojtyłą przeprowadzony przez Mirosławę Rudyk), https://niusradio.pl/77-wywiady/2371-czy-mozna-nauczyc-sie-byc-pisarzem-wywiad-z-dr-konradem-wojtyla-pol-ukr [dostęp: 3 lutego 2024].

The post Misternie tkane wersy na drodze w międzyświat (Konrad Wojtyła, Scherzofrenia) appeared first on Pro Libris.

]]>