Milczenia słuchajcie Archives - Pro Libris https://prolibris.net.pl/tag/milczenia-sluchajcie/ Lubuskie Czasopismo Literackie Pro Libris Thu, 04 Jul 2024 12:57:40 +0000 pl-PL hourly 1 https://prolibris.net.pl/wp-content/uploads/2022/09/cropped-ProLibris2-32x32.png Milczenia słuchajcie Archives - Pro Libris https://prolibris.net.pl/tag/milczenia-sluchajcie/ 32 32 Człowiek wobec Historii. O Przeklętej Europie Czesława Markiewicza (Czesław Markiewicz, Przeklęta Europa) https://prolibris.net.pl/czlowiek-wobec-historii-o-przekletej-europie-czeslawa-markiewicza-czeslaw-markiewicz-przekleta-europa/ Wed, 03 Jul 2024 11:04:05 +0000 https://prolibris.net.pl/?p=13783 Jakub Rawski

The post Człowiek wobec Historii. O Przeklętej Europie Czesława Markiewicza (Czesław Markiewicz, Przeklęta Europa) appeared first on Pro Libris.

]]>

Człowiek wobec Historii. O Przeklętej Europie Czesława Markiewicza

Czesław Markiewicz, Przeklęta Europa, Anagram, Warszawa 2023, 341 s.

Czesław Markiewicz opublikował swoje prozatorskie opus magnum. Na tle jego dotychczasowej twórczości epickiej, na którą składają się trzy powieści oraz zbiór opowiadań, Przeklęta Europa jest najbardziej imponująca nie tylko pod względem ilościowym, ale także w kontekście podjętej tematyki (tożsamość galicyjska), jak również rozpiętości czasowej (od końca XIX wieku do lat 70. XX). Główna bohaterka omawianego utworu, Kornelia Kajzur, to postać transgresyjna. Dziewczyna od początku przekracza granice obyczajowe, historyczne, społeczne, antropologiczne: „inaczej jada. Zawsze sama, gdzieś w kącie, najchętniej plecami do ławy. – Jak Juliusz Słowacki […] Po prostu jest inna. Sama nie wie, dlaczego, na czym to polega” (s. 34). W jej losie niczym w soczewce uwidocznione zostały dzieje ludzi zamieszkujących Galicję.

Spotkany przypadkiem oficer cesarskiej armii, w przededniu pierwszej wojny światowej, stał się ojcem dwóch córek Kornelii. Nie przysporzyło jej to szczęścia, nie dało normalnego życia, ale pozwoliło wybić się na wewnętrzną niepodległość, wbrew oczekiwaniom społecznym, głównie sąsiedzkim i administracyjnym. Miłość do Austriaka rzutuje na losy Kornelii oraz jej bliskich. Poświęciłaby dla niego wszystko, dla niego – „pierwszego, tylko swojego mężczyzny. Nie wie,

że ostatniego” (s. 42). Czytelnik stopniowo poznaje prawdę zarówno o niej, jak i o losie jej ukochanego. W Przeklętej Europie dzieje bohaterów determinuje Historia, ta pisana wielką literą, której nie interesują zwykli ludzie ani ich codzienne sprawy, marzenia, plany. Pierwsza wojna światowa, dwudziestolecie, druga wojna światowa, PRL – wszystkie te okresy mają swoje odzwierciedlenie w utworze.

Powieść Markiewicza można czytać linearnie, od pierwszego rozdziału do ostatniego, ale zamysł kompozycyjny pisarza pozwala na lekturę wybiórczą, niczym w Grze w klasy (1963) Julia Cortázara, do której pojawia się zresztą odwołanie (zob. s. 330-331). Przeklęta Europa zbudowana została z krótkich rozdziałów (najbardziej obszerne liczą niewiele ponad dwadzieścia stron) i każdy z nich można postrzegać jako osobną historię, opowiadanie, nowelę. Przykładowo, rozdział Sadybie nie grozi żaden potop jest opowieścią o małych miejscowościach w okolicy Tarnowca, istotnych dla przebiegu akcji – Sadybie i Zimnej Wodzie, które zostały ukazane w konwencji mitologiczno-symbolicznej, niczym tytułowa miejscowość z powieści Prawiek i inne czasy (1996) Olgi Tokarczuk. Markiewicz poprzez zastosowane rozwiązanie kompozycyjne zaburzył chronologię wydarzeń, linearny układ akcji, dlatego proponowana strategia lektury wydaje się być jak najbardziej zasadna.

Chociaż w powieści na pierwszy plan wysuwają się skomplikowane, a na pewno nieoczywiste, kwestie tożsamości, pamięci, pogranicza, to jest ona przede wszystkim historią kobiet(y). To poprzez pryzmat bohaterek – Kornelii i jej córek czytelnik poznaje temat wojen (pierwszej i drugiej), niepewnego czasu pokoju, rodzącego się totalitarnego państwa po 1945 roku; wszystkiego w skali mikro i marko. Markiewicz precyzyjnie wskazuje czas wydarzeń – zamach na arcyksięcia Ferdynanda (s. 19), śmierć Franciszka Józefa (s. 43), wybuch drugiej wojny światowej (s. 48). Galicyjskość, którą tak sprawnie stylistycznie kreśli autor Przezroczystego, jest głównym budulcem topograficznym fabuły utwory. Do tej pory w literaturze polskiej temat Galicji był reprezentowany przede wszystkim w prozie Józefa Wittlina, Juliana Stryjkowskiego i Andrzeja Kuśniewicza. Markiewicz dołącza do grona tych twórców nie tylko dzięki wirtuozerii narracyjnej, językowej, umiejętnie poprowadzonej polifoniczności, ale również dlatego, że poprzez rozwiązania wysokoartystyczne wprowadza nową, ważną opowieść rozgrywającą się na terenach Galicji, którą w dodatku można zaliczyć do nurtu herstory – odzyskiwania kobiecej historii.

W Przeklętej Europie rozmaite elementy o heterogenicznej proweniencji zderzają się ze sobą, a pisarz śledzi napięcia między nimi: miasto – wieś, polskość – austriackość, szczegół – ogół, tradycja – postęp, męskość – kobiecość, aż po, a może przede wszystkim, centrum versus peryferie. Taka tytułowa Europa wyłania się z powieści: pełna sprzeczności. Mamy, po wielu latach, w polskiej literaturze dzieło na miarę twórczości wspominanego Andrzeja Kuśniewicza – niejednorodne, frapujące, nade wszystko galicyjskie, jak również interesujące stylistycznie. Kuśniewicz nie należał jednak do grona pisarzy czytanych masowo. Był raczej twórcą elitarnym, chociaż rozpoznawalnym w – nomen omen – Europie; szczególnie we Francji. Tak jak on, Markiewicz próbuje uchwycić nieuchwytną, skomplikowaną kwestię tożsamości polsko-austriackiego pogranicza, ale równocześnie przedstawia historię kobiety zdeterminowanej przez miejsce i czas, w których przyszło jej żyć.

Na uwagę zasługuje styl pisarza. Z pewnością Przeklęta Europa nie jest utworem dla każdego, nie każdy czytelnik zaakceptuje język utworu. W powieści na poziomie leksykalnym zderzają się ze sobą rozmaite rejestry – potoczny z oficjalnym, gwarowy z ogólnym, kolokwialny z poetyckim. Markiewicz miesza struktury składniowe, wprowadza gry słowne, posługuje się rozmaitymi środkami stylistycznymi, jest wszakże wyczulonym na język poetą, więc musi być również sprawnym lingwistycznie prozaikiem. Za pomocą mowy pozornie zależnej oddaje świat wewnętrzny swoich bohaterów, skupia się na możliwie pełnym zaprezentowaniu ich obaw, wrażeń, odczuć, emocji. Poetyka afektywna dostarcza znakomitych narzędzi analitycznych dla akademickiego postrzegania Przeklętej Europy.

Należy zaznaczyć, że podobnie jak w przypadku wyśmienitego Mazurka dla dwóch nieboszczyków (1983) Camila José Celi, czytelnik przy lekturze powieści Markiewicza może odczuć nadmiar, przesyt, zagubienie. Odbiorca zostaje zmuszony do poruszania się w tekstowym gąszczu motywów, szczegółów, imion, miejscowości, wydarzeń. Pomimo tego, że z tokiem tradycyjnego czytania (rozdział po rozdziale) fabuła zdaje się rozjaśniać, wątki układać w jedną całość, to jednak niedoświadczony lekturowo odbiorca może odczuć znużenie, zmęczenie takim sposobem kreowania świata przedstawionego. A może wystarczyłoby zrezygnować ze skądinąd świetnych stylistycznych opisów codziennych czynności? A może wręcz przeciwnie? Może Markiewicz wbrew proroctwom oraz diagnozom Jacquesa Derridy i Jeana-Françoisa Lyotarda wierzy w sens wielkich narracji? I ich wielką, profetyczną moc?

Autor Przezroczystego już dawno wyrobił sobie niepowtarzalną sygnaturę, która odznacza się głęboką świadomością twórczą, erudycją, intelektem oraz intertekstualnością. Markiewicz czytelnik i Markiewicz pisarz są monolitem. Pomyliłby się jednak ten, kto zbyt pochopnie umieściłby autora Przeklętej Europy w szufladzie z napisem: pisarz dla akademików. Prozaik doskonale odrobił lekcję swoich ulubionych pisarzy, gigantów literatury, wielkich mistrzów słowa: Carlosa Fuentesa, Elfriede Jelinek, Michela Houellebecqa, Jáchyma Topola, Wiktora Pielewina i Imre Kertésza. Wie doskonale tak, jak oni, że literatura to zapis ludzkiego doświadczenia w określonych kontekstach historycznych oraz społecznych, które okazują się uniwersalne. I to właśnie doświadczenie, i te konteksty Markiewicz mistrzowsko uwiecznił w swojej najnowszej powieści, chociaż trochę zapominał o komforcie czytelnika.

Jakub Rawski

 

The post Człowiek wobec Historii. O Przeklętej Europie Czesława Markiewicza (Czesław Markiewicz, Przeklęta Europa) appeared first on Pro Libris.

]]>
Byśmy proste prawdy pojęli (Irena Dowgielewicz, Milczenia słuchajcie. Wiersze zebrane) https://prolibris.net.pl/bysmy-proste-prawdy-pojeli-irena-dowgielewicz-milczenia-sluchajcie-wiersze-zebrane/ Wed, 03 Jul 2024 10:42:34 +0000 https://prolibris.net.pl/?p=13765 Czesław Sobkowiak

The post Byśmy proste prawdy pojęli (Irena Dowgielewicz, Milczenia słuchajcie. Wiersze zebrane) appeared first on Pro Libris.

]]>
Obrazek przedstawia napis Recenzje i omówienia

Byśmy proste prawdy pojęli

Irena Dowgielewicz, Milczenia słuchajcie. Wiersze zebrane, opracowała i posłowiem opatrzyła M. Szott, Wydawnictwo Pro Libris, Zielona Góra 2024, 94 s.

Pamiętanie jest miarą człowieczeństwa. To ważna sprawa, to zdolność postanowiona. Zwłaszcza gdy dotyczy nie tylko osobistych przeżyć i wrażeń, ale zostaje odniesiona do cudzych, twórczych, literackich dokonań. Wiadomo, co dzieje się po śmierci pisarza. Jego dzieło trafia do literackiego czyśćca. Często na bardzo długo. Poddawane jest próbie czasu. Tu decyduje się, czy autor wybitny za życia po latach także będzie za takowego uznawany. Czy zapomniany powróci w końcu do literackiego obiegu. Tworzenie, każde tworzenie, to ryzyko obejmuje. Trzeba poza tym szczęśliwego trafu, czyjegoś czytelniczego zafascynowania, humanistycznej misji, a nawet poświęcenia, aby mogło ponownie wrócić do życia. Powyższe rozważania niech będą kontekstem do twórczości poetyckiej Ireny Dowgielewicz. Po śmierci poetki w 1987 roku jej poezja nie była stricte zapomniana. Ukazały się bowiem wybory utworów: Znalazłam światło (1989), Tutaj mieszkam (2001). Te prezentacje wierszy bazowały wyłącznie na opublikowanych za życia tomikach. Zresztą, jakby nie patrzeć, niewielu. Nie dawały obrazu całości. Tak więc dopiero podjęta przez Mirosławę Szott idea przygotowania do druku i wydania w jednym zbiorze wszystkich utworów, które wyszły spod poetyckiego pióra, ziściła się ocalającą realizacją fundamentalnej pracy, której redaktorka nadała brzmiący oryginalnie

tytuł Milczenia słuchajcie (Wydawnictwo Pro Libris, Zielona Góra 2024, 94 s.). Zbiór zawiera, co ważne, cały liryczny dorobek gorzowskiej poetki. Czyli drogę, którą przeszła, zaczynając od pierwszych publikacji. Poetka debiutowała – jako nastolatka – wierszami w „Kuźni Młodych” w latach 1933-1936. To był pierwszy, inicjacyjny okres, pierwszy zarazem etap literacki. Po latach zaniechania twórczego, około roku 1960 przyszedł drugi etap, już dojrzalszy pod względem stylu poetyckiego, bardziej zindywidualizowany i refleksyjny, w którym dał o sobie znać talent poetycki. Ten etap trwał do 1977. Wtedy Irena Dowgielewicz najpierw publikuje pojedyncze utwory w „Nadodrzu” (1960), „Kierunkach” (1961), a następnie ukazują się oryginalne jej zbiorki: Sianie pietruszki (1963), Stadion dla biedronki (1970), Tutaj mieszkam (1973). Zasługą M. Szott jest dotarcie do rozproszonych utworów w wyniku wnikliwych poszukiwań, niejednokrotnych wyjazdów do Gorzowa, poszukiwań i rozmów z osobami mogącymi dać jakieś wskazówki i posiadać wiedzę biograficzną. Poszukiwania objęły, z pozytywnym skutkiem, Rozgłośnię Polskiego Radia w Zielonej Górze i Archiwum Państwowe w Zielonej Górze. Wyobrażam sobie tę cierpliwość, ten trud Mirosławy, warty docenienia. Medytację Czesława Miłosza, będącą mottem tego tomu:

Wystarczy mocno i wytrwale zastanawiać się nad
                                                    jednym życiem,
Pewnej kobiety na przykład, jak teraz robię,
A ukazuje się wielkość tych jakże słabych istot,
Które umieją być prawe i dzielne, cierpliwe
                                                   aż do końca.

jak najbardziej można odnieść do samej redaktorki Milczenia słuchajcie. Apoteoza kobiety „cierpliwej do końca” jest wielce sensowna. Ale wracając do zbioru – wymienione wyżej zbiorki gorzowskiej poetki ukazały się w czasie poniekąd obowiązywania tendencji formulistycznych, postawangardowych w poezji polskiej. Janusz Koniusz np. nie w pełni doceniał styl Dowgielewicz, dla niego bowiem znacząca była niemal wyłącznie poetyka J. Przybosia z jego ideą „najmniej słów”. Potencjał liryczny Dowgielewicz zawarty był w sferze szeroko prezentowanej konkretności, malarskości, np. Notatka – „Same rzeczy zwyczajne. Na głogu młode liście. (Roztulają się jak piąstki dziecięce)”, zmysłowości i cudownej zwyczajności spraw życia, które stawiała zdecydowanie na pierwszym miejscu, obok częstych odniesień martyrologicznych, wojennych: „…znów pędzą na mnie kare konie i znów druty O. F. Lager Brandenburg”, „w moim kraju ginęli dwunastoletni kaprale”. Nie pogrążała się we wspomnieniach. Jej głównym tematem była bieżąca codzienność, cała egzystencjalna rzeczywistość. W niej wszystkie życia trudy, a nawet przemijanie zostało zaakceptowane: „Nie ma w przemijaniu goryczy”, jest „zgoda na ból złuszczających się nerek” i po prostu dostrzeganie kolorów życia: „w kuchni koszyk marchwi z pietruszką bardzo jest kolorowy”, „w garnku mam źródła gorące: pęcherzyki, bąble, pryski, wrzenia”. Słusznie kładzie M. Szott akcent nie tylko na gloryfikowany jako rewelacja cud istnienia (więc „żaden cud nie jest mniejszy przez to, że się powtarza”), na apologię zwykłości życia, na samą czynność patrzenia („Najlepiej patrzeć z niska”, bowiem prawdziwie, nie władczo), ale i na dostrzeżoną wartość udomowienia poetyckiego ja. Tu, w przestrzeni domu, poetka znajdowała ważne dla siebie gwarancje bezpieczeństwa i pozytywności całej prywatnej egzystencji: „Wystarczy, że jesteś. W fotelu przy radio”. Wtedy jednak ta poezja pełna zatroskania o szczegół nie znajdowała odpowiednio pozytywnej perspektywy w oczach krytyki literackiej. A była cała zanurzona w życiu i istnieniu: „czułe zebry kaloryferów,/ mucha zbija powietrze na pianę,/ komar c wysokie zawiesił na włosku”. Zdzisław Morawski też nie bardzo cenił dokonania Dowgielewicz. A tyle w niej bogactwa dostrzeżonych rzeczy i tyle urody języka. Mogła mimo tego nawet wydawać się anachroniczną, naznaczona patyną dawności w nawiązaniach skamandryckich. Dzisiaj przywołanie poezji Dowgielewicz może jawić się opozycyjnie wobec panującego relatywizmu poznawczego, wirtualizacji rzeczywistości tudzież powszechnego dekadenckiego nastroju. Podczas gdy każdy jej wiersz wynikał ściśle z wnętrza ja lirycznego, jako rzeczywistego stanu duszy, dobierał się dotkliwie do jej skóry, podnosił wagę realności. Osobiście uważam, że można je obecnie czytać jako swoiste antidotum na pustkę współczesnej poezji. Jest jeszcze jedna cecha wierszy Dowgielewicz. Wyraża się w całościowym spojrzeniu na życie osobiste, na owo „mieszkam”, na los swojego pokolenia, które przeszło wojnę. To jest więc summa wszystkich osobistych doświadczeń, lęków i mimowolnych traumatycznych retrospekcji, towarzyszących codzienności, i jawi się ważna w sprawach prostych, prawdach pozornie drobnych, o których można mówić nawet patetycznie jako o „znalezieniu światła” w konkretności zmysłowej, która tu jest bardzo blisko sfery duchowej. Poniekąd mamy do czynienia z uczłowieczeniem świata dookolnego. Wiersze mają formę splotów z różnych odniesień semantycznych. Przez to są tak ujmujące. Zachowuje poetka przy tym równolegle do podejmowanych treści perspektywę metafizyczną, nie tylko w ważnym, definicyjnym wierszu Teologia: „Jest Bóg roślin: mleczów i jemioły,/ który patrzy i z uśmiechem schyla głowę”. Jak i w innych, w których apostroficznie zwraca się ze swoimi prośbami do Najwyższego.

Myślę o obecnym wyborze Mirosławy Szott Milczenia słuchajcie jako o bardzo cennej książce, dobrze opracowanej (nota biograficzna, posłowie Jedną ręką życie, a drugą lęk), pełnej prawdziwej poezji, miejscami jakby nawet nacechowanej turpistycznie, poświadczającej – chcę dodać – kobiecą, poetycką wrażliwość i oryginalność językowych określeń oraz celność obserwacji, które oddają naturze i ludzkiej codzienności należną jej wartość. Można rzec: będącą jak „nagłe uderzenie światła wiedzionego ręką cudzą”.

Czesław Sobkowiak

The post Byśmy proste prawdy pojęli (Irena Dowgielewicz, Milczenia słuchajcie. Wiersze zebrane) appeared first on Pro Libris.

]]>