Grażyna Rozwadowska-Bar Archives - Pro Libris https://prolibris.net.pl/tag/grazyna-rozwadowska-bar/ Lubuskie Czasopismo Literackie Pro Libris Wed, 22 Jan 2025 12:45:37 +0000 pl-PL hourly 1 https://prolibris.net.pl/wp-content/uploads/2022/09/cropped-ProLibris2-32x32.png Grażyna Rozwadowska-Bar Archives - Pro Libris https://prolibris.net.pl/tag/grazyna-rozwadowska-bar/ 32 32 Wiersze [na lotnisku w Szanghaju, Spinalonga] https://prolibris.net.pl/wiersze-na-lotnisku-w-szanghaju-spinalonga/ Wed, 22 Jan 2025 12:35:24 +0000 https://prolibris.net.pl/?p=15150 Grażyna Rozwadowska-Bar

The post Wiersze [na lotnisku w Szanghaju, Spinalonga] appeared first on Pro Libris.

]]>

Grażyna Rozwadowska-Bar

 

na lotnisku w Szanghaju

unosi się zapach kawy

w tłumie uprzejmych uśmiechów
kolorowe walizki
podskakują na kółkach
turkoczą przy nodze
znikają w labiryncie korytarzy

tu ludzka przeszłość
nie istnieje
stała się kiedyś
została za plecami
innego kontynentu

nie szukaj
tajemnicy jutra
wykupionej z biletem

ten zapisany los
jeszcze długo
będzie obojętnie
omijał ciebie w drzwiach

nie słuchaj
opowieści nieznajomego
o ogrodzie
pełnym czerwonych piwonii
o podróży która zaczęła się
dawno temu
pierwszym krokiem
stawianym niepewnie
między meblami

patrz jak cudze sny
oddychają ciszą
samolot płynie
mija gwiazdy

nad ranem
niebo narysuje pogodę
gładką i przezroczystą

zamknięty w żelaznej kapsule
prawie okrążyłeś kulę ziemską

w kieszeni płaszcza
trzymasz chińską wróżbę
z kruchej babeczki
kupionej na lotnisku w Szanghaju

i ciągle nie wiesz
kim jesteś
zawieszony między
milczeniem a krzykiem
lękiem i odwagą

 

 

Spinalonga

z początku tylko brama
za nią słońce oślepiające
i droga do powolnego zapomnienia
świat pokryty bliznami trądu
ponad półwieczna cisza

pod ciężarem promieni gorących
niepokojąco trzeszczą gałęzie
ich zachrypły krzyk
przykrywa błękit morza

ludzkie cienie przemykają
pod murami fortecy

podobno po śmierci
rośnie muzyka
włosy i zwątpienie
twardnieje lak na pamięci

człowiek chory oszpecony
z myślami okaleczonymi
nie pasuje do niczego

na wzgórzu wyspy
tablice nagrobne
zarośnięte pożółkłą trawą
strzegą tajemnic cmentarza

jak dawniej
ufne morze rysuje linię horyzontu
Bogowie z włosami do ramion
cicho obiecują niebiańskie życie
bez łez tęsknoty samotności

wracając drogami kreteńskimi
patrzyłam na arbuzy
popękane z miąższem
rozlanym na polnych dywanach
uszkodzone wybrakowane
naznaczone brzydotą
samotne
niepasujące
na kolorowe salony bazarów

słońce świeci
wypala myśli
milczy

 

The post Wiersze [na lotnisku w Szanghaju, Spinalonga] appeared first on Pro Libris.

]]>
Być świadkiem podróży (Grażyna Rozwadowska-Bar, Obudziłam wiersze) https://prolibris.net.pl/byc-swiadkiem-podrozy-grazyna-rozwadowska-bar-obudzilam-wiersze/ Wed, 03 Apr 2024 11:35:34 +0000 https://prolibris.net.pl/?p=12787 Zuzanna Bubień

The post Być świadkiem podróży (Grażyna Rozwadowska-Bar, Obudziłam wiersze) appeared first on Pro Libris.

]]>

Być świadkiem podróży

Grażyna Rozwadowska-Bar, Obudziłam wiersze,
Wydawnictwo Pro Libris, Zielona Góra 2023, 52 s.

Tomik Obudziłam wiersze Grażyny Rozwadowskiej-Bar przerywa dwadzieścia trzy lata milczenia artystycznego poetki. Składa się z trzech części: stare fotografie, w drodze oraz lubię powroty, które zostaną poddane analizie, jednak zanim do tego przejdziemy, warto skupić się na samym tytule cyklu. Zastosowany czasownik wskazuje na pewien przełomowy moment, świadczy o zakończeniu wcześniejszego stanu rzeczy. Może być także symbolicznym wybudzeniem się, wizja ta zyskuje szczególnie, kiedyweźmiemy pod uwagę długotrwały bezgłos autorki. Jednocześnie tytuł można odnieść do przeżyć bohaterki, która na przestrzeni kolejnych utworów przybliża swoją historię, emocje, myśli związane z otaczającym ją światem. Jej podróż duchowa także stanowi pewne uświadomienie sobie przemijalności czasu, zaakceptowanie ciągłości życia oraz jego różnorodności, co pozwoliło jej odnaleźć ostateczną radość w codzienności, tak dobrze jej znanej.

Pierwsza część, stare fotografie, poświęcona jest głównie wspomnieniom o rodzicach bohaterki utworów. Wiersz twój świat jest emocjonalnym obrazem świadomości dziecka, które patrzy na śmierć rodzica i dociera do niego, jak niewiele o nim wie, jak wielki fragment życia pozostanie swojego rodzaju tajemnicą. W utworze bohaterka przytacza opowieść o życiu swojej matki, która pamięta wojnę, ale nie pamiętała jej imienia z powodu choroby. Ostatni okres jej życia okupiony był obustronnym cierpieniem oraz lękiem, wyraz tego dają dwie ostatnie strofy: „ty pytałaś – co teraz będzie/ nie wiem/ mamo”. Swego rodzaju surowość pierwszego utworu kontrastuje z wielce emocjonalnymi tekstami, które wiążą się ze wspomnieniami o ojcu bohaterki. portret z pamięci obnaża wewnętrzne dziecko, które nie może poradzić sobie z utratą ukochanego taty. Przepełnione bólem są wersy, w których bohaterka próbuje przypomnieć sobie blask jego oczu, ciepło dłoni; odczucie to potęgowane jest przez kolejne przytoczone obrazy, które pokazują jak choroba, krok po kroku, odbierała ojca. Punkt ciężkości stanowią ostatnie wersy: „cały świat/ zamykał się w tobie/ tato/ nawet ja/ zostałam po drugiej stronie/ z twoim portretem w pamięci”. Kolejne wiersze także dotyczą uczuć bohaterki związanych z ojcem; pisze o pewnego rodzaju uldze, kiedy wie, że ostatni oddech zdejmuje z niego ból i cierpienie. Wspomina, jak wspólnie oglądali czarno-białe fotografie, przypomina sobie jego spory „z profesorami świata i z Bogiem”, podróże do miasta, które pomimo śmierci taty, wciąż zachowało w sobie jego ślady. Podsumowaniem żałoby związanej z odejściem ukochanego rodziciela jest zakończenie utworu *** („gdy nie było…”), ponieważ symbolizuje pogodzenie się z brakiem obecności ojca. Stwierdzenie „szukałam twoich śladów” daje wyraz braku akceptacji wobec nieodwracalności śmierci, niemożność pogodzenia się z faktem, że nigdy więcej nie będzie mogła mieć go obok siebie, jest zaprzeczeniem bohaterki wobec rzeczywistości; jednocześnie kolejne wersy: „znalazłam/ w mieście w którym już/ nie będziesz/ tato” wyrażają świadomość, że nie ma ojca fizycznie obok, ale pozostanie na zawsze w świadomości bohaterki. Tę część wieńczy utwór rzeka, który tylko pozornie odbiega swoją tematyką od pozostałych, z których składają się stare fotografie. Podmiot liryczny mówi o stałym ruchu wody, która „nie potrzebuje map ani latarni/ o drogę nie pyta/ płynie”, wykazuje, że jest wieczna, nie przeminie – utwór w doskonały sposób podsumowuje przemyślenia związane z ulotnością istnienia. Pokazuje, że woda, czyli życie nieustannie trwa, jest cyklem, który zapewnia harmonijne bytowanie. A pogodzenie się z faktem, że człowiek jest niewielką częścią czegoś większego, pozwoli na dostrzegania piękna w ulotnych chwilach, z których składa się życie każdego człowieka. O tych ważnych momentach wspomina bohaterka w każdym z utworów.

Druga część nosi nazwę w drodze, co niemalże od razu sugeruje, że jesteśmy świadkami podróży głównej bohaterki cyklu. Wędrówka ta ma wymiar nie tylko dosłowny, ale także metaforyczny. Pierwszy utwór wspomnienie z Bośni stanowi próbę ukazania bólu kobiety, która straciła wszystko. Staruszka sprzedająca owoc granatu symbolizuje cierpienie, jakie wywołuje śmierć najbliższych; wspomniany granat ma tutaj dwojakie znaczenie; po pierwsze jest tylko owocem, a jego sprzedaż pozwoli kobiecie na przeżycie, po drugie symbolizuje broń, która doprowadziła na skraj rozpaczy żonę i matkę. „[…] ruin/ latami rozgrzebywanych/ od rana do wieczora”, te wersy świadczą o horyzoncie nadziei, która pozwoliła jej trwać. Jednocześnie kolejne strofy wiersza pokazują okropieństwo świata, który nie poświęcił odrobiny uwagi wobec tragedii tej kobiety. Tak jak w pierwszej części autorka postawiła na kontrastowość, tak tutaj także posługuje się tym zabiegiem stylistycznym. Kolejny utwór *** („latami szłam…”) odnosi się do uczuć, jakie w bohaterce wzbudził obraz Dziewczyna z perłą oraz kościół, w którym znajduje się grób jego autora. Bohaterka mówi o onieśmieleniu, pewnym zmieszaniu, dopiero późnym popołudniem jest w stanie zebrać myśli i „w filiżance mieszam słowa/ których nie umiałam powiedzieć/ dziewczynie z perłą”, utwór ten jest wyrazem tego, jak sztuka działa na odbiorcę; nawet jeżeli nie wypowiada słów skierowanych do postaci namalowanej przez Vermeera wprost, to jesteśmy w stanie domyślić się wpływu obrazu na bohaterkę. W kolejnych wierszach przenosi nas w następne miejsca. Wspomina o włoskiej wyspie Capri, gdzie „leniwe dni sączą się/ jak sny w czasie których/ zaciskamy oczy by nie odeszły”, tworzy to obraz idylli, do której ciągnie każdego człowieka, a opis miejsc przywołuje obrazy niebiańskich ogrodów. Kolejnym miejscem, do którego podąża bohaterka, jest szlak prowadzący na górę Križevac. Kobieta opisuje liliowy świt, który towarzyszy jej wspinaczce, wykorzystuje rozbudowaną metaforę, by opisać poczucie połączenia ze wszystkimi ludźmi, którzy tą drogą zmierzali przed nią; mówi o odczuwanym bólu, nadziei i miłości. Dostrzega wszelkie przeżycia, które zmieniają się razem z każdym kolejnym krokiem. W ostatniej strofie, ponownie ukazując kontrast, przytacza moment budzenia się miasta, pełen spokoju, który jest daleki od tego, co przeżywa bohaterka, będąc na górskim szlaku. Następny utwór tej części odwołuje się do przeżycia, które sparaliżowało cały świat. W utworze *** („kefalońskie koty…”) podmiot liryczny snuje opowieść, w której głównym wątkiem są wspomnienia, mówi o wędrówce myśli: „ponad taflą Morza Jońskiego/ gubią się w paryskich muzeach/ […]/ chowają się w migających/ igłach światła”, i wykorzystuje określenie oswojonej covidowej pandemii, która zatrzymała wszystko i wszystkich, która pokazała, jak wiele człowiek mógł zrobić, jak wiele świat miał do zaoferowania. Po długotrwałym zawieszeniu, zastoju możliwość powrotu do przedpandemicznej rzeczywistości, sprawiła, że oczy bohaterki cyklu „znowu błyszczą światłem”, daje to wyraz cudownego uczucia powrotu do wolności duszy. Samo zakończenie zdaje się być sugestią w stronę czytelników, aby zastanowili się nad tym, jak ten czas odbił się na nich samych. Mimo że autorka zdecydowała się na zastosowanie wiersza białego, daje się wyczuć tutaj pewne niedomówienie, które jest zaproszeniem do rozważań. Odwołanie do aktualnych wydarzeń zostaje wykorzystane także w kolejnym wierszu. Bohaterka jest w kawiarni, obserwuje otaczającą ją rzeczywistość i dostrzega siedzącą obok kobietę, plac wypełniony po brzegi, gołębie, stukot końskich kopyt – normalny bieg życia określa żywym spektaklem. Mówi, że lubi na niego patrzeć, niezależnie czy jest w Krakowie, czy Amsterdamie, lub innym zaczarowanym miejscu. Pewien zaczarowany obraz życia zostaje obalony w następnej strofie; przytacza obraz wojny, gdzie „człowiek zabija człowieka”, ból, rozpacz, bezradność dotyczy zarówno tych, którzy są w centrum wydarzeń, jak i innych obywateli ukraińskich na całym globie. Utwór ten nie ma jednego punktu ciężkości, mogłoby się zdawać, że wersy „umierają ukraińskie marzenia/ umierają ludzkie dzieci” są ostatecznym wyrazem tej tragedii ludzkiej, jednak podmiot liryczny idzie jeden krok dalej i pyta, czy „wolno nam/ siedzieć w kawiarni/ pić wino/ kolorować życie”? Wyraża swoje przemyślenia nad postawą ludzkości wobec nieszczęścia jednego narodu, zauważa, że pomimo wojny, życie w „innych zaczarowanych miejscach” wciąż płynie normalnie. Po raz kolejny mamy tutaj do czynienia z pewnym niedomówieniem ze strony bohaterki. Przedostatni tekst tej części nosi tytuł w drodze. Opisuje reakcje pasażerów na nagłe zatrzymanie się pociągu. Przerwanie monotonnej jazdy skutkuje ciszą, która ożywiła podróżujących, „skulone ciała” wyrwane z letargu dostrzegają otaczającą ich pozapociągową rzeczywistość, poświęcają jej uwagę, której ta nie mogła się spodziewać. Bohaterka mówi o zapachu wilgoci drzew, o konturach domów majaczących w porannej mgle. Przytacza późnojesienny krajobraz, który odbija się w oczach pasażerów. Niespodziewane zatrzymanie pociągu osiąga tutaj wymiar czegoś niezwykłego, fantastycznego, podkreślają to kolejne słowa bohaterki „i nagły gwizd lokomotywy/ zapowiedział pościg/ za znikającym księżycem”, jednocześnie ruszenie w dalszą drogę oznacza ulgę, powrót „do ciszy bez pytań”. W ostatnim wierszu bohaterka decyduje się na niemalże całkowite obnażenie swojej duszy. Już pierwsza strofa informuje nas, że za czymś goni, „idę do ciebie” jest czytelnym komunikatem. Mówi o przedzieraniu się przez „zachwyt poranka, wąskie ulice Wenecji i śpiew gondolierów”, można to odczytać jako pozytywną podróż, jednak „firanki głębokiego krzyku” pokazują, że podroż do kogoś lub czegoś może wiązać się także z cierpieniem, jakimś przełomem. Opowiada, że w trakcie podróży poznaje historie o cierpieniu i łzach, wolności, samotności. Kolejna strofa rozjaśnia, kim jest ten ktoś z tajemniczego określenia „ciebie” z pierwszego wersu, bohaterka zmierza do miasta – miasta, które jest jej domem. Podróż z wymiary faktycznego zmienia się na wędrówkę metafizyczną przez „kartki książek ciągle ciepłe/ oddechem poetów umarłych/ i tych jeszcze żywych” i mówi o naturze zarówno poetów, jak i samej poezji. Zauważa, że na zadanie przez nią pytania odpowiedziami są kolejne znaki zapytania, jednak wers „jak ja zagubieni błądzą” wydaje się być tutaj swego rodzaju ukojeniem, zapewnieniem samej siebie, że brak klarownej odpowiedzi jest czymś zupełnie codziennym; ujawnia także, że sama zajmuje się poezją. W pierwszym wersie ostatniej strofy autorka cyklu, a może właśnie sama bohaterka, postawiła na parafrazę słynnego cytatu Williama Szekspira „To, co zwiemy różą, pod inną nazwą równie by pachniało”, która otwiera drogę i jest zaproszeniem do rozważań na temat obecności drugiego człowieka w życiu oraz odnajdywaniu sensu egzystencji.

Trzecia i zarazem ostatnia część cyklu nosi nazwę lubię powroty, która pozwala domyślić się, że bohaterka mówić będzie głównie o sobie i miejscach dobrze znanych. Otwierający wiersz nosi tytuł powrót i jest swego rodzaju wyrazem uznania wobec miasta, które bohaterka określa swoim. Mówi, że po dalekiej podróży: „moje miasto/ znalazłam na swoim miejscu”. Opisuje uliczki obok ratusza, rynek, buk, który „pamięta letnią burzę / kiedy złamałam parasol”, wszystkie te elementy odnoszą się do jej wspomnień, pięknych chwil, które są nieodłączną częścią miasta. Wylicza dalej, że pamięta zasłyszaną muzykę, światła rozświetlające uliczki, wznoszone toasty, sny, z którymi wiąże się owe miejsce. Pokazuje nam także świat widziany oczami dziecka: „tu znowu wierzę w bajki/ na parapecie okiennym/ marzenia rysuję”, które nie uległo zniekształceniu wraz z dorastaniem bohaterki, miasto jawi się jako przestrzeń, w której osiągnie to, o czym marzyła. Z ostatniej strofy można wnioskować, że tak się stało: „ciepła pamięć wypełnia pokój/ pod sufit pod dach pod gwiazdy/ już nie ma miejsca na wiersz” – bohaterka daje w ten sposób wyraz pięknu życia.

Kolejny utwór jest zbiorem przemyśleń związanych z powrotami z podróży. Bohaterka stwierdza wprost w podróży lubię powroty, mówi o wciąż słyszalnych rozmowach, obecnych zapachach, oczyma wyobraźni widzi obrazy, które „przypominają czym jest życie”. Wysnuwa sugestię, że podczas podróży człowiek szuka prawdy, doświadcza czegoś nieznanego, tajemniczego; nowe horyzonty pozwalają zobaczyć „coś nieśmiertelnego/ boską prawdę”. Mówi, że pamięć o tym, czego doświadcza, zawarta jest w słowach, dźwiękach i smaku, a zbieranie wszystkich tych doznań pozwala jej odkryć siebie na nowo. Utwór *** („krajobraz który noszę w sobie…”) jest obrazem zmiany perspektywy patrzenia na świat, bohaterka nie mówi z uwzględnieniem chronologii, jednak to potęguje tylko osiągnięty efekt. Rozpoczyna od tego, że była ciekawa świata, że chciała wyjść poza ramy „mojej ulicy”, stwierdza, że „to z ciekawości/ biegam po ulicach świata”. Następnie wraca do czasów dzieciństwa, kiedy to świat składał się z podwórek kradzionych przez „nowe bloki”, a wieczory spędzała, czytając książki po kryjomu – to one były oknem na świat. Na koniec wspomina o „największym cudzie”, jak nazywa swoje dwie córki, to one stają się perspektywą postrzegania świata. Mówi, że wciąż czuje dotyk małych rączek i czuły szept, pomimo że jej córki są w miastach, „których nie widzę z okna”. Swoje myśli podsumowuje, stwierdzając, że na „krajobraz który noszę w sobie/ na całe lata zachował/ przypadkowe obrazy/ ważne i nieważne historie/ i czas zostawiony za sobą”. Wiersz to tylko sen zdaje się być dialogiem z wierszem napisanym zielonym atramentem, który wprowadził bohaterkę w niespokojne widzenie senne. Wybudziła się, czując ból, „z siłą przerażonego ptaka”, z odczuciem, że napisany przez nią utwór jest testamentem, który ją „z życia rozlicza”. Przeanalizowane utwory są przeplatane innymi, w których bohaterka opisuje kolejne zakątki miasta lub powraca do czasów, które przeminęły. Ta część cyklu zakończona jest utworem, który stanowi swego rodzaju podsumowanie wszystkiego, o czym wspominała. Wiersz *** („obudziłam wiersze…”) rozpoczyna się od stwierdzenia, że obudziła „wiersze uśpione snem wielozimowym” i przytacza proces ich tworzenia, kiedy to pokój stanowił dla niej cały świat, w którym szukała artystycznych doznań. Opisuje spotkanie z kobietą, która „pachniała kwiatem pomarańczy”, uświadomiła sobie, że proza jest prawdą, a bohaterka chciała tworzyć poezję, być poetką, poczuć coś więcej, doznać czegoś więcej. Bez odnalezionych wierszy jej życie było niepełne, nie odczuwała – pozwoliła sobie na bycie: „nie umiałam nazwać/ radości ani smutku/ nie rozumiałam łzy/ ani kwiatów w wazonie”. Stwierdza wprost, że przez lata, w których nie tworzyła, „nic nie było na swoim miejscu”. Kończące dwa wersy są wyrazem ulgi oraz euforii, jaką odczuwa kobieta, ponieważ „obudziła wiersze”.

Tomik poezji poza fascynującą treścią, która zmusza do przemyśleń związanych z przeróżnym tematami, odwołuje się także do innych dzieł kultury. Przywołanie takich artystów jak Johannes Vermeer, Amedeo Modigliani i Auguste Renoir wzbogaca treść i przekaz utworów, czytelnik może odnieść odczucia bohaterki, wobec przywoływanych dzieł, do swoich własnych. Autorka wspomina w utworach także wielkich filozofów, Platona i Kartezjusza, co szczególnie w kontekście pierwszej części tomiku może być zachętą do zapoznania się z ich postrzeganiem egzystencji człowieka. Grażyna Rozwadowska-Bar zabiera czytelnika w podróż, ponieważ bohaterka cyklu wspomina o Akropolu, Ścianie Płaczu, Włoszech, Serbii, Morzu Jońskim, Amsterdamie oraz wielu innych miejscach, które stają się dynamicznym tłem, śledzonym przez odbiorców, dla duchowej podróży wykreowanej postaci. Zatem zbiór Obudziłam wiersze jest nie tylko bogatym przeżyciem literackim, ale także zaproszeniem do innych sfer, które wychodzą poza poetycki obraz świata.

Zuzanna Bubień

The post Być świadkiem podróży (Grażyna Rozwadowska-Bar, Obudziłam wiersze) appeared first on Pro Libris.

]]>
Wiersze [***prawda to ziemia…, szare pudło] https://prolibris.net.pl/wiersze-prawda-to-ziemia-szare-pudlo/ Tue, 19 Mar 2024 13:45:09 +0000 https://prolibris.net.pl/?p=12332 Grażyna Rozwadowska-Bar

The post Wiersze [***prawda to ziemia…, szare pudło] appeared first on Pro Libris.

]]>

Grażyna Rozwadowska-Bar

 

***

prawda to ziemia
bez dróg i ścieżek

z tajemnicą ukrytą
gdzieś daleko i blisko

w każdym muzeum
dokładnie oglądasz
złote maski
skorupy dzbanów
zardzewiałą broń
zmurszałą biżuterię

kto nosił kolię
z czerwonym rubinem
kto strzelał z tej broni

chcesz zrozumieć
co dzieli ocean lat
obce losy przysypane
milionem dni i nocy

cierpliwie
będziesz szukał
okruchów tajemnicy

zaplątany w gałęziach myśli
w labiryncie
pytań wątpliwości

 

szare pudło

dzisiaj przyniosłam
z piwnicy szare pudło
pełne zakurzonych fotografii

niczym fakir uwalniam
zapomniany czas

dziadek w roboczych spodniach
zabłoconych butach
czarno białym uśmiechem
przykrywa słowa
schowane za wydartym
rogiem zdjęcia
w niepiśmiennych palcach
papieros bez filtra
widzę jak strużka
cienkiego dymu
porysowała wiklinowy kosz
ustawiony na kredensie

obok na krześle
babcia zaplata ręce
w modlitewny supeł
z powagą patrzy
w obiektyw aparatu
jej spódnica
dotyka podłogi

tej samej która
uczyła mnie chodzić
podnosiła gdy upadłam

pożółkłe życie
bezradnie mruga
oślepione światłem
dzisiejszego poranka

nie znika ciągle istnieje
kruchy ułamek sekundy
utrwalony trzaskiem migawki

inny świat inny czas
przysypywany przez lata
zżytymi kartkami kalendarza

nawet zasuszona ćma
w pudle skruszała

patrzę jak rośnie czerwona
kropla krwi na moim palcu
przeciętym pożółkłą fotografią

topnieje ocean niepamięci

ubrany w twarz
nieskończoności

The post Wiersze [***prawda to ziemia…, szare pudło] appeared first on Pro Libris.

]]>
Przebudzenie poezji po długoletniej drzemce (Grażyna Rozwadowska-Bar, Obudzone wiersze) https://prolibris.net.pl/rudiak-rozwadowska/ Wed, 15 Nov 2023 12:57:32 +0000 https://prolibris.net.pl/?p=10796 Robert Rudiak

The post Przebudzenie poezji po długoletniej drzemce (Grażyna Rozwadowska-Bar, Obudzone wiersze) appeared first on Pro Libris.

]]>

Przebudzenie poezji po długoletniej drzemce

Grażyna Rozwadowska-Bar, Obudziłam wiersze, Pro Libris, Zielona Góra 2023, 52 s.

Pochodząca z Żar poetka Grażyna Rozwadowska-Bar wydała właśnie swój trzeci zbiór poetycki zatytułowany Obudziłam wiersze, który ukazał się po… 23 latach milczenia. I mimo że poetka debiutowała w prasie wierszem w wieku 20 lat, to na debiut książkowy zdecydowała się dość późno, bo w wieku 38 lat. Wówczas ukazał się jej tomik Zapraszam do domu (Wyd. AND Zielona Góra – Wrocław 1999), a trzy lata później drugi – Nie lubię zegarów (Wyd. Pro Libris, Zielona Góra 2000). Przed ukazaniem się tych książek poetyckich autorka należała do żarskiej Grupy Literackiej „Dziewin-Młodzi”, a po ich wydaniu została członkinią Związku Literatów Polskich, zamieszczała wiersze w prasie oraz w antologiach poetyckich. Przez pięć lat była również przewodniczącą Klubu Literackiego ZLP w Żarach, powołanego z ramienia zielonogórskiego Oddziału.

Cóż zatem się stało, że aktywna poetka zamilkła wydawniczo na ponad dwie dekady? Wiersze, które znalazły się w najnowszym zbiorku, a jest ich 24, podzielone zostały na trzy cykle – Stare fotografie, W drodze i Lubię powroty. I mimo że autorka nie stosuje przy swoich tekstach datacji, wiele z nich pochodzi właśnie z okresu jej wieloletniego „zamilczenia”. Można zatem by rzec, że budząc do życia nowe, przebudza stare i to w kontekście całościowym, gdyż nie idzie tu tylko o materię wiersza, ale o retrospektywną tematykę. Rozwadowska-Bar powraca bowiem do wspomnień, do lat dzieciństwa, do historii, rozpamiętuje dawność i ocala własną przeszłość. Ale po kolei, choć zacznę od… końca, bowiem ostatnim, zamykającym tomik wierszem, jest właśnie ten, z którego zaczerpnięto tytuł zbioru, a sam – co ciekawe – jest bez tytułu. W nim to podmiot wyznaje, dlaczego dokonał przebudzenia swojej twórczości:

Szkic przedstawiający twarz kobiety za roślinami.

 

obudziłam wiersze
uśpione snem wielozimowym

drzemały na półkach
między książkami
wtulone w słowa

latami
szukałam swoich wierszy
po całym świecie mojego pokoju […]

wiersze
długo spały ukryte
między książkami

i długo ich szukałam

 

Poezja służy autorce „zbudzonych wierszy” do nazywania i opisywania, do zatrzymywania czasu, wspominania, zapamiętywania i przypominania tego, co zatarte. W części otwierającej zbiór Stare fotografie w sentymentalny sposób podmiot opowiada, często też gorzko i z bólem, ale też z rozrzewnieniem, o matce, babce, ojcu, którzy już odeszli. Przypomina przedmioty zapamiętane z dzieciństwa, które przywieźli po drugiej wojnie dziadkowie i rodzice z Kresów i Grodna, przypomina ich sylwetki, słowa, czyny oraz przejmująco opisuje śmierć rodziców:

 

W ostatniej minucie

trzymałam cię za rękę

 

ty pytałaś – co teraz będzie

 

nie wiem

mamo

                                         (Twój świat)

 

O ojcu zaś, któremu poetka poświęciła kilka liryków, napisze, że „cały świat/  zamykał się w tobie” (Portret z pamięci) i „szukałam twoich śladów/  świadków młodości” (*** „gdy nie było…”). To z ojcem autorka powróci w jego rodzinne strony w poszukiwaniu śladów jego dzieciństwa, o czym traktuje liryk (*** „zabrałeś mnie…”) i jemu towarzyszyć będzie aż do odejścia.

W cyklu W drodze Rozwadowska-Bar opisuje swoje liczne podróże i przemyślenia z nimi związane. Odwiedza Włochy, Francję, Holandię, Grecję i Bośnię, opisując zabytki, muzea, obrazy europejskich mistrzów pędzla, ale też zwykłych ludzi, np. sprzedawców – sardynek na Capri, owoców w Bośni czy pielgrzymów w drodze na górę Križevac nieopodal Medziugoria. A sielankę peregrynacji przerywa radiowy komunikat o wybuchu wojny na Ukrainie, który zakłóca odpoczynek przy kawiarnianym stoliku i wprowadza wewnętrzny niepokój. Ale nie opisywanie samych ekskursji po Europie jest istotne, tylko życiowa filozofia poetki, dla której wojaże i wędrówki są istotnym sposobem na poznawanie świata, a tym, co w nich najbardziej urzeka, są… powroty. Dla autorki Obudzonych wierszy powroty właśnie stanowią ważny element licznych wypraw, by nie rzec sedno wyjazdów, bowiem po nich można znów cieszyć się rodzinnym miastem, domem i otoczeniem, na nowo można rozpamiętywać to, co się zobaczyło, przeżyło, doświadczyło. Stąd podmiot stwierdzi, że: „oczy znów błyszczą światłem/  napełniają pamięcią” (*** „kefalońskie koty…”).

Podróże i powroty, niemal jak u mitycznego Odysa, pozwalają poznawać i podziwiać świat, zachwycać się jego pięknem, przyrodą i architekturą metropolii, nurtują i zmuszają do głębszych przemyśleń i poszukiwań sensu ziemskiego trwania. A rodzinny dom, niczym Itaka, przynosi ukojenie i spokój, pozwala na odpoczynek i wytchnienie, na retrospekcję, na beztroskie zagłębienie się w rozmyślania i rozpamiętywanie minionego. Dlatego w wierszu bez tytułu (*** „idę do ciebie…”) podmiot wyzna:

 

idę do ciebie miasto tam gdzie mój dom

idę przez kartki książek ciągle ciepłe

oddechem poetów umarłych

i tych jeszcze żywych

którzy jak ja zagubieni błądzą pytają

i dziwią się że odpowiedź

to kolejny znak zapytania

 

róże pachną wszędzie tak samo

jak dotyk

sens życia człowieka

 

Podmiot liryczny w utworach żarskiej poetki szuka i poznaje piękno w drobnych rzeczach, w zapachu róż, pomarańczy, macierzanki, leszczyny lub w smaku zielonych liści herbaty czy śliwek, które przypominają okres dzieciństwa, do którego z nostalgią chętnie powraca.

Ostatnia część tomu Lubię powroty najwięcej uwagi poświęca właśnie owym idyllicznym powrotom do domu, do ukochanego miasta, znajomych skwerów i ulic. To w wierszach tego cyklu uwidacznia się najlepiej istota i cel poetyckich wędrówek. Poetka powie wprost: „to z ciekawości/  biegam po ulicach świata” i wyjawi: „w podróży lubię powroty albo podróżując szukam prawdy”, a słowa te brzmią niczym autorskie credo. To właśnie w utworze bez tytułu (*** „w podróży lubię powroty…”) podmiot rozwinie tę myśl:

 

w podróży lubię powroty

 

zakurzone myśli

w zmęczonych walizkach

do domu zwożę

 

Radość i otuchę przynoszą także małe rzeczy, wspomniane zapachy i smaki, ale też cisza i gwar, cień i światło, dotyk i muśnięcia, ciepło i pogodna aura pór roku, krajobrazy i spacery. Podmiot więc przechadza się ulicami i parkami swojego miasta, najchętniej jesienią i latem lub też rankiem i wieczorami. W wierszu bez tytułu (*** „krajobraz który noszę w sobie…”) podmiot wyzna:

 

próbuję złapać

mijane obrazy

zamknąć w pamięci

oswoić nieznane

 

w krajobrazie który noszę w sobie

jest też moje dzieciństwo […]

 

przypadkowe obrazy

ważne i nieważne historie

i czas zostawiony za sobą

 

Podmiot liryczny autorki poprzedniego zbiorku, Zapraszam do domu był przede wszystkim domatorem. W najnowszej książce jest podobnie, znów najlepiej czuje się we własnym ognisku rodzinnym, dlatego wypowie znamienne słowa:

 

a ja udomowiona

najbardziej mieszkam

w moim pokoju

 

między komputerem

a półką z książkami

 

W posłowiu do zbioru wierszy Grażyny Rozwadowskiej-Bar, zatytułowanym Długo ich szukałam, dr Mirosława Szott słusznie zauważyła, że „W świecie bohaterki odbywają się równolegle dwie wyprawy: jedna prowadzi do dalekich miejsc, druga – to jej wewnętrzna peregrynacja. […] Etap podróży i poszukiwań tego, co poza domem, przyniósł najistotniejsze odkrycie – że warto jest wrócić”. I tym właściwie sposobem powróciliśmy do punktu wyjścia – czyli odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak długo trwał poetycki zastój autorki. Odpowiedź znajdujemy w jej ostatnim, zamykającym tom utworze (*** „obudziłam wiersze…”), gdy szczerze powie:

 

moje życie było niepełne

nie umiałam nazwać

radości ani smutku

nie rozumiałam łzy

ani kwiatów w wazonie

 

rozmowy prowadziłam

za pomocą ciszy

zapomniałam języka słów

 

przez ten czas

nic nie było

na swoim miejscu

 

jak dobrze że

obudziłam wiersze

 

To dzięki poezji można nazwać to, co było tylko przeczute i zrozumieć to, co było niejasne lub zgoła niepewne. Wiersze pozwalają przetrwać nawet najdłużej trwający marazm i zapełnić językową pustkę. Pomagają ocaleć i tak stało się w przypadku długoletniego zamilczenia Grażyny Rozwadowskiej-Bar.

Nie ma w zbiorze Obudziłam wiersze zawrotnej metaforyki, wydumanych konceptów poetyckich, zawiłej symboliki i abstraktów myślowych, nie ma też napuszonego słownictwa czy wirtuozerii językowej. Poetka nie sili się na takie chwyty, pisze prosto, od serca, tak jak czuje i myśli, bez ubierania słów w barwny i elegancki kostium poetycki. Jej wiersze skomponowane są w przyzwoitej formie warsztatowej i opisowej, stąd recepcja ich nie jest trudna, acz zdarzają się świetne, wręcz urocze perełki liryczne, np.: „najtrudniej zatrzymać człowieka/  tak szybko znika”; „wyjrzała nagość samotnych drzew/  porzuconych przez liście; kieliszek czerwonego wina/  nieśpiesznie kołysze myśli”; „o świcie czuć jak rośnie światło oraz twierdza uśpionego czasu”.

Najnowsze wiersze Grażyny Rozwadowskiej-Bar stanowią dojmującą z jednej i ujmującą z drugiej strony zwartą, logiczną poetykę emocji. Są to wiersze bardzo mądre, przemyślane i dojrzałe, poparte życiowym doświadczeniem i autentycznym przeżyciem. Wiersze bardzo osobiste, retrospektywne, często sentymentalne i nostalgiczne, a przy tym bardzo kobiece i ciepłe. „U żarskiej poetki kobiecość uwidacznia się na pewno poprzez bliską relację z tekstem, brak jakiegoś kamuflażu, zdystansowania – wyjaśnia w posłowiu wspomniana Mirosława Szott. – W końcu są to wiersze w dużym stopniu autobiograficzne”. I wiele w tych słowach prawdy, gdyż poezja przefiltrowana przez własne doznania jest do bólu szczera, nad wyraz realna, niewymuszona, żywa i naturalna, a przez to własna i oryginalna. Zbiór „przebudzonych wierszy” ozdabia i zarazem uzupełnia czarno-biała ikonografia żarskiego artysty plastyka i pedagoga Ryszarda Tomczaka, co sprawia, że edytorsko i artystycznie prezentuje się on bardzo przyzwoicie i intrygująco.

Robert Rudiak

The post Przebudzenie poezji po długoletniej drzemce (Grażyna Rozwadowska-Bar, Obudzone wiersze) appeared first on Pro Libris.

]]>
Wiersze [ *** gdy odchodzi człowiek…, *** wybrałaś się…] https://prolibris.net.pl/rozwadowska-wiersze/ Sun, 12 Nov 2023 18:14:51 +0000 https://prolibris.net.pl/?p=10307 Grażyna Rozwadowska-Bar

The post Wiersze [ *** gdy odchodzi człowiek…, *** wybrałaś się…] appeared first on Pro Libris.

]]>

Grażyna Rozwadowska-Bar

 

 

***

 

                   pamięci Janusza Werstlera

 

gdy odchodzi człowiek

zostawia za sobą czas

 

i echo biesiadnej rozmowy

w Piwnicy na Ogrodowej

 

pamiętam żółty blask ognia

płonący w kominku

to tam iskra wierszy

błyszczała jak nigdy

 

a miasto żyje

 

na Ratuszu zegar

odmierza godziny

 

przez deptak

przesypuje się

ludzki pośpiech

 

wielkie okna kamienic

mają swoje sekrety

cień i światło

 

mijane twarze

radosne i smutne

na moment

zapominają o nas

zajęte szukaniem

czegoś co jak zwykle

jest najbliżej

pod skórą

każdej minuty

 

nasze miasto

jest takie

jak było zawsze

 

pełne cieni przodków

oczekiwań marzeń

 

i tylko został

 

osierocony antykwariat

z wypłowiałym smakiem rozmów

w pustej szklance

 

na mojej półce książki

cicho zamykają

życzliwe dedykacje

wpisane w tamtym czasie

 

w kwiatach

na parapecie

ciągle błąka się

zapach pamięci

 

* * *

                            pamięci Ani Tokarskiej

 

wybrałaś się w podróż

z której się nie wraca

 

wyjechałaś

bez uprzedzenia

bez walizek pakowania

 

czy zabrałaś

mapę wszechświata

czy ktoś ci zaznaczył

na niej błękitne planety

adresy Bogów którzy

będą ciebie witać

w swoich progach

chleba uśmiechem

 

a może w ziemskich teatrach

siedzisz otulona fotelem

czekasz na spektakl

aż ciemna kurtyna

odsłoni twoją nieobecność

 

wypłyną puste kalendarze

niewidoczne daty

rozleje się

rozpacz dławiąca przyszłość

 

nie wiedziałam

jak ci opowiedzieć

twoją podróż na skraj mapy

za znikający horyzont

 

jak opowiedzieć ciszę

 

wieczorami

otwieram twoje książki

delikatnie by słowa nie wypadły

dary ziemi ognia i wody

 

myślę o wierszach

które zabrałaś ze sobą

 

wiem że w nich

ciągle jest życie

The post Wiersze [ *** gdy odchodzi człowiek…, *** wybrałaś się…] appeared first on Pro Libris.

]]>